fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

4.5 C
Warszawa
środa, 16 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Dwóch na jednego

USA pozostaje w niejakim sporze i z Rosją, i z Chinami. Jednak to Chiny zdają się większym wyzwaniem dla administracji Bidena.

Warto przeczytać

Warto przypomnieć tę historię: Prezydent USA Nixon, pomimo że uchodził za antykomunistę, zwrócił się swego czasu ku Chinom i uzyskał od nich dobry odzew, dzięki czemu udało mu się wypracować lepszą pozycję w relacjach ze Związkiem Radzieckim. Otwierając się, na wówczas znacznie słabsze i nawet bardziej radykalne od ZSRR, maoistyczne Chiny, skłonił komunistyczny reżim w Moskwie do odprężenia w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. Zaowocowało to pierwszym amerykańsko-radzieckim traktatem o ograniczeniu strategicznej broni jądrowej (SALT I), w którego efekcie USA i ZSRR zapowiedziały redukcję swojego arsenału jądrowego dalekiego zasięgu i nawet takiej redukcji (częściowej) dokonały.

Biden odpuści Rosji?

Joe Biden ma już zasługi. Niemal natychmiast po objęciu urzędu, przedłużył na następne pięć lat traktat nawiązujący do SALT I o redukcji zbrojeń strategicznych, pod nazwą START. Dzięki temu kolejny raz w historii USA może spać spokojnie, bo nie grozi im globalna anihilacja termojądrowa. Tu jednak do zrobienia mogłoby być jeszcze wiele. Stosunki amerykańsko-rosyjskie zostały negatywnie naznaczone ingerencją reżimu Putina w wybory w USA w 2016 i 2020 roku, a także wtargnięciem na Ukrainę i próbami zabijania przeciwników politycznych.

Z kolei w relacjach USA z Chinami ogniskiem konfliktu są spory terytorialne z sąsiadami na morzach południowo-wschodnich Chin, ucisk Ujgurów w Xinjiangu w zachodnich Chinach, ingerencja w procesy demokratyczne w Hongkongu, a także chińskie praktyki handlowe, które USA postrzega jako niesprawiedliwe. Niepokoi też rozbudowa chińskiego arsenału.

Pomimo odium złych czynów Władimira Putina, to dobrze prosperujące i nadal rosnące Chiny są na dłuższą metę większym wyzwaniem dla Stanów Zjednoczonych niż Rosja. Teraz Biden mógłby zrobić dokładnie odwrotnie niż Nixon i byłoby to dobre posunięcie – powinien pogodzić się ze słabszą Rosją, aby zrównoważyć rosnącego chińskiego rywala. W tej sprawie wyjaśnienia wymaga niedopuszczalna ingerencja Moskwy w wybory w USA, co jest głównym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Ameryki. Prezydentom Barackowi Obamie, a zwłaszcza Donaldowi Trumpowi, nie udało się wystarczająco ukarać Rosji za to niedopuszczalne zachowanie. Pomimo że także Stany Zjednoczone od dziesięcioleci wtrącają się w wybory w innych krajach (i powinno się to skończyć) Biden może teraz użyć marchewki zamiast kija i próbować zawrzeć wielki układ z Rosją.

Możliwy rosyjski sojusz z USA? A może i pokój USA z Chinami?

Rosja może się bowiem obawiać Chin. Ze słabo zaludnionym regionem Azji Wschodniej i długą granicą z Chinami ma sporo do stracenia. W zamian za ciche przyzwolenie USA na utrzymanie swoich wpływów na Ukrainie i Białorusi, bo te dwa kraje tradycyjnie już mają dla Rosji szczególne znaczenie, Rosja udzieliłaby pełnego poparcia USA w starciu z Chinami.

Jest jeszcze inna opcja. Stany Zjednoczone mogłyby poprawić stosunki z Chinami, zapowiadając, że nie będą angażować się w spory terytorialne na Morzu Wschodnim i Południowochińskim, co sugerowała już administracja Donalda Trumpa. Są to bowiem spory „azjatyckie” stanowiące niewielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa USA. Biden powinien być bardziej zaniepokojony sprawami i problemami wewnątrz USA, a nie tym, co Chiny robią w międzynarodowej polityce gospodarczej, czyli marnotrawieniem miliardów dolarów na realizację Pasa i Szlaku. Ceną tego byłoby całkowite i nieodwołalne zaprzestanie nieuczciwych praktyk handlowych przez Chiny. Stany Zjednoczone mogłyby wtedy scedować na społeczność międzynarodową inicjatywę krytykowaniu Chin za represjonowanie Ujgurów i wtrącanie się w demokrację w Hongkongu.

Ameryce potrzeba więcej realpolitik

XXI wiek zubożył stan posiadania gotówki przez USA, bardzo przy tym wzrósł dług publiczny. Stany Zjednoczone powinny zrezygnować z zainicjowanej po II wojnie światowej (a dziś już dziwacznej i daremnej) polityki zagranicznej polegającej na byciu żandarmem świata. Jeżeli nie zmniejszą zasięgu swojego oddziaływania, mogą podzielić los takich krajów jak Imperium Brytyjskie, czy ZSRR, w wyniku upadku finansowego i gospodarczego tracąc ogromne obszary wpływów. Każde wielkie mocarstwo, a także obecnie Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, Niemcy i Indie, przede wszystkim stara się rozwiązywać problemy we własnym regionie i to w nim podejmować największe wyzwania. Te zaś problemy, które wykraczają poza granice danych regionów, można rozwiązać w rozszerzonej Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Stany Zjednoczone muszą realistycznie oceniać, co obecnie są w stanie realnie osiągnąć na świecie pod względem politycznym i militarnym, koncentrując się na zmniejszeniu zadłużenia i ustanawianiu takiej polityki, która zwiększy ich globalny wpływ poprzez powrót do bezprecedensowego poziomu dobrobytu.

(Ivan Eland jest starszym wykładowcą w Independent Institute i dyrektorem Centrum ds. Pokoju i Wolności w Independent Institute).

Oprac. na podst. https://www.theamericanconservative.com/articles/clashing-with-two-great-powers-at-once-is-bad-policy/

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły