Peter Thiel, inwestor i menadżer w firmie venture capital inwestującej w zaawansowane technologie, wzywa liderów z Doliny Krzemowej do zwarcia szyków w obliczu chińskiego zagrożenia konkurencyjnego. Chiński wątek pojawił się na konferencji, która odbyła się niedawno w Bibliotece Nixon w Kalifornii.
Zdaniem Petera Thiela Chiny pod rządami prezydenta Xi Jinpinga stworzyły państwo wszechogarniającego, masowego nadzoru nad obywatelami:
„W pewnym sensie jest to niezwykły eksperyment socjologiczny i polityczny, na pewno bezprecedensowy” – stwierdził Thiel. Jednak zaraz potem dodał: „Prawdopodobnie Stalin był jeszcze gorszy od Xi, bo zabił więcej ludzi. Jednak stopień inwigilowania ludzi w Chinach jest ogromny”.
Kim jest Peter Thiel? To miliarder i libertarianin, założyciel PayPala i Palantir Technologies, firmy zajmującej się oprogramowaniem służącym analizie prowadzonej na dużych zbiorach danych. Był też jednym z pierwszych i znaczących inwestorów Facebooka.
Totalna chińska inwigilacja
Rząd Chin wykorzystuje zaawansowaną technologię pochodzenia amerykańskiego do monitorowania systemów komunikacji oraz osób będących w podroży. Zamierza także wprowadzić kryptowalutę, dzięki której będzie można prześledzić transakcje finansowe.
Thiel przypomina, że pod pewnymi względami amerykański przemysł technologiczny jest „strukturalnie lepszy” od chińskiego, ale Wall Street, Hollywood i amerykańskie uniwersytety, nie radzą sobie z autorytarnym chińskim systemem. Chiny nie kupują ani nie dystrybuują amerykańskich technologii, z wyjątkiem smartfonów firmy Apple, której działanie w Chinach jest mocno regulowane. Thiel zauważył, że Google, Facebook, Amazon i Microsoft mają bardzo ograniczone możliwości działania w ChRL „więc z natury nie są zwolennikami Chin”.
Konfuzja koncernów
Duże koncerny trochę pogubiły się w relacjach z Chinami na płaszczyźnie politycznej. Na przykład Facebook miał wielki problem, gdy znalazł się rok temu w środku sporu pomiędzy prodemokratycznymi chińskimi pracownikami z Hongkongu a chińskimi emigrantami w zakładach pracy, sympatyzującymi z przywództwem partii komunistycznej w Pekinie.
„Wszyscy pracownicy z Hongkongu byli za protestami i wolnością słowa” – zauważa Thiel. Problem w tym, że na platformie społecznościowej Facebooka było więcej aktywnych osób urodzonych w Chinach (czyli tzw. emigrantów), niż zwolenników wolności Hongkongu. W związku z tym wszystkie dyskusje zostały zdominowane przez rdzennych Chińczyków krytykujących „zachodnią arogancję” i zarzucających przy okazji Facebookowi, że opowiada się po stronie Hongkongu. Kontrowersje nasiliły się, gdy na forach wyartykułowano obawy, że Facebook jest wykorzystywany do chińskiej propagandy w kwestii obozów internowania dla muzułmanów w Chinach. Warto przy tym zauważyć, że moderatorzy Facebooka trzymali się z daleka od tych kontrowersji. W efekcie powstało wrażenie, że ludzie nie chcą utrzymania demokratycznych wartości w Hongkongu.
AI Google w obozach internowania?
Pojawiają się także poważne wątpliwości, czy sztuczna inteligencja nie jest wykorzystywana przez Chińczyków w obozach internowania ludności ujugurskiej w zachodnich Chinach. Google twierdzi jednak, że nic o tym nie wie, ale żadnych pytań do władz chińskich w tej sprawie nie wystosował. Zdaniem Thiela korporacja tylko udaje, że współpraca z chińskim rządem układa się bardzo dobrze. Uważa on, że ta dobra współpraca leży jedynie w sferze pobożnych życzeń, a menadżerów Google’a uważa za pożytecznych idiotów albo wręcz współpracowników chińskiej partii komunistycznej.
Oprac. na podst.: https://www.washingtontimes.com/news/2021/apr/7/peter-thiel-warns-silicon-valley-of-chinas-surveil/