Gdyby tych pięciu gigantów technologicznych ukrytych pod skrótem FAAMG było faktycznie państwem, tworzyłoby kraj z trzecią pozycją pod względem wielkości gospodarki na świecie. Wyprzedzałyby go jedynie dwa mocarstwa – Stany Zjednoczone i Chiny. Jeśli przyłączymy do tego Teslę czy Netflixa, kapitalizacja wzrośnie do 8,55 bilionów. Wartość tej siódemki jest równa PKB Niemiec, Francji i Włoch łącznie.
Skrót FAAMG obejmuje gigantów technologicznych: Facebooka, Amazona, Apple’a, Microsoft i Google (obecnie holding Alphabet), czyli pięć najbardziej wartościowych korporacji na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej. Tworzą one oligopol, przejmując powoli kontrolę nad Internetem. Kierowane są przez Marka Zuckerberga, Tima Cooka, Jeffa Bezosa (który niebawem przekaże pałeczkę Andy’emu Jassy), Satya Nadella i Sundar Pichai.
Skorzystali na pandemii
Sytuacja światowa związana z pandemią koronawirusa wyraźnie sprzyja tej grupie. Łącząc siły, stają się coraz potężniejsze gospodarczo i zyskują coraz większy wpływ. Rzutuje to na wybory inwestorów. Wartość czterech z nich (Alphabet, Amazon, Microsoft i Apple) na giełdzie przekracza bilion dolarów. Ta ostatnia jest warta nawet nie jeden, a dwa biliony.
Ich wysoka kapitalizacja rynkowa wyraźnie odróżnia je od innych notowanych firm. W przypadku „złego dnia” są w stanie zachwiać indeksami S&P 500 czy Nasdaq.
Tesla zbliża się obecnie do 600 mld dolarów, a Netflix do 220 mld. Największa zmiana wartości miała miejsce w przypadku Alphabetu, który w ciągu roku zyskał 30 proc. Najdroższe akcje natomiast należą do Amazona, jedna jest warta ponad 3,2 tys. dol.
Wartość Facebooka przekracza 700 mld dol. Mark Zuckenberg próbuje pozostać niezależny i nie musieć tłumaczyć się inwestorom z własnych decyzji dotyczących firmy. Kieruje wszelkimi operacjami według własnych upodobań. W odróżnieniu od innych liderów technologicznych zarządza siecią społecznościową jak władca absolutny i nie tłumaczy się ze swoich decyzji nawet najbardziej buntowniczym inwestorom. Nie zgadzający się z nim mają tylko jedno wyjście – sprzedać swoje udziały w firmie.
Bez względu na styl zarządzania, koronakryzys sprzyja tej Wielkiej Piątce, a nawet siódemce, jeśli wliczyć w to Teslę i Netflixa. Odwrotnie niż podczas recesji w latach 2007-2009, gdy sprzedaż Microsoftu spadła, a cena jego akcji zmniejszyła się o 60 proc., a Google i Amazon straciły po dwie trzecie swojej wartości rynkowej. Podczas obecnej pandemii firmy te rosną w siłę. Ich przychody zwiększyły się w ciągu ostatniego roku. Amazon objął prowadzenie ze wzrostem w wysokości 44 proc. Przychody Amazona rosną znacznie szybciej w 2021 r. niż po kryzysie finansowym, kiedy wielkość firmy stanowiła jedną piątą obecnej. Także, gdy w zeszłym roku wydatki firm na reklamy spadały, a gospodarka USA się kurczyła, to w Google i na Facebooku sprzedaż reklam wzrosła. W pierwszych trzech miesiącach tego roku ten wzrost był jeszcze większy.
Giganci technologiczni zatrudniają więc coraz więcej pracowników i zwiększają powierzchnię handlową. Dzisiaj tych „siedmiu wspaniałych” w niecały tydzień zarabia więcej niż McDonald’s w ciągu roku. W 2020 r. ich łączna roczna sprzedaż osiągnęła sumę około 1,1 bln dol. W obecnym roku kwota ta wzrośnie prawdopodobnie nawet do 1,43 bln dolarów. Ich łączny dochód to około 5 proc. PKB Stanów Zjednoczonych.
Firmy te wiedzą, jak zarabiać w czasach, gdy Amerykanie gromadzą na swoich kontach coraz więcej pieniędzy. Zawdzięczają to właśnie koronakryzysowi, gdyż rząd wspiera obywateli czekami stymulacyjnym. Czas zamknięcia w domach także sprzyja gromadzeniu oszczędności.
Gigantyczne sukcesy finansowe
Przychody gigantów są trudne do pojęcia. Amazon zyskał pozycję trzeciego co do wielkości pracodawcy na świecie, zatrudniając już 1,2 mln ludzi. Więcej pracowników ma tylko Walmart i China Petroleum & Chemical Corporation.
Sam Alphabet zarobił 182,35 mld dol., co przekracza wielkość gospodarki Kataru w 2019 r. Półroczne zyski Apple’a, sięgające 61,59 mld dol. przed opodatkowaniem, pokryłyby roczne wydatki Wlk. Brytanii na obronność i transport.
Wydaje się, że to jeszcze nie koniec. Firmy nadal rosną w siłę. Prognozy sprzedaży na 2023 r. mówią o wzroście o 66 proc., co daje kwotę rzędu 1,86 bln dol. Tylko pod względem obrotów ta grupa firm znajdzie się w pierwszej dziesiątce największych gospodarek świata, zostawiając w tyle Brazylię i niemal doganiając Włochy.
Za rozwojem tych gigantów technologicznych idą największe osobiste fortuny w historii. Bogactwo pochodzące z akcji ich firm podczas pandemii rosło tempie oszałamiającym. 100 mld dolarów zarobili w 2020 r. Bezos i Elon Musk. Do kieszeni panów trafiało 3 tys. dol. na sekundę, czyli kwota, jaką wielu Amerykanów dostaje od swoich pracodawców miesięcznie.
Jednak na tych dwóch krezusach się nie kończy. Wśród największych beneficjentów znajdują się menedżerowie korporacji takich jak BlackRock czy Vanguard. Zarządzający aktywami pobierają wysokie prowizje, obciążając swoich klientów procentem zysków giełdowych pochodzących z rozwoju dużych technologii. Jednak wzrost tych zysków przynosi również korzyści właścicielom końcowym, w tym funduszom emerytalnym.
Pieniądze dla polityków
Giganci technologiczni nie pozostają bierni wobec polityki. Usiłują mieć na nią wpływ. Nic więc dziwnego, że wybory prezydenckie w USA w 2020 roku pozostawały w kręgu ich zainteresowań. Kwoty, jakie przeznaczyli na lobbing i wsparcie kampanii, znacznie przekroczyły te, które wyłożyli w poprzednich wyborach. Nakłady Amazona wzrosły o 30 proc. a Facebooka aż o 56 proc. Szefowie z Doliny Krzemowej wydali na te cele łącznie 124 mln dolarów.
Opublikowany przez Public Citizen raport podaje, że obie te firmy łożą najwięcej na lobbing. Dane wskazują wyraźnie, że duże firmy technologiczne prześcignęły już koncerny naftowe i tytoniowe, które tradycyjnie wydawały najwięcej pieniędzy, by zdobyć wpływy w Waszyngtonie.
Giganci na cenzurowanym
Bycie gigantem technologii rodzi też problemy. Firmy są wciąż pod ostrzałem krytyki ze strony polityków. Płyną skargi na ograniczanie wolności słowa, naruszanie prywatności, a także uchylanie się od płacenia podatków. Potępiane są ich zapędy monopolistyczne i sposób traktowania pracowników. Giganci muszą się więc mierzyć z zalewem dochodzeń i procesów sądowych.
Liczba kontroli rośnie. Google doczekał się kontroli antymonopolowej w USA po tym, jak UE stwierdziła w 2017 r., że ich wyszukiwarka zmonopolizowała Internet. Zarzucono też firmie nadużycia i sztuczne poprawianie wyników.
Zainteresowanie budzi też gotowość gigantów do wykupywania za wysokie kwoty szybko rozwijających się konkurentów. W ujawnionych przez Kongres e-mailach widać wyraźnie, że Zuckerberg potwierdził, że Facebook chce kupić Instagram, aby zneutralizować zagrożenie.
Imperialne zapędy Zuckerberga budzą obawy. Ali Mogharabi, analityk w Morningstar, jasno twierdzi, że „stało się to poważnym problemem ze względu na sposób, w jaki Facebook rozwiązuje konflikty związane z prywatnością i bezpieczeństwem danych swoich użytkowników”. W związku z tym „wielu akcjonariuszy zażądało ograniczenia kontroli Zuckerberga”. On jednak pozostaje nieugięty.
Warto zdać sobie sprawę z tego, że 36-letni szef Facebooka posiada aż 81,1 proc. akcji serii B firmy. Kontroluje więc ponad połowę, bo 53,1 proc głosów.
Apple ma wytaczane sprawy sądowe. Są inicjowane przez firmy próbujące sprzedawać swoje usługi użytkownikom iPhone’ów. Giganta skarżą przede wszystkim Spotify oraz Epic Games, twórca Fortnite. Solą w oku stało się dla nich żądanie Apple’a, by 30 proc. całej ich sprzedaży dokonywanej było za pośrednictwem jego sklepu z aplikacjami.
Jak widać, kłopoty są udziałem także największych. Jednak czas gigantów technologicznych jeszcze się nie zbliża do końca.
Na podst.: https://www.eleconomista.es/mercados-cotizaciones/noticias/11216956/05/21/Los-gigantes-tecnologicos-son-ya-la-tercera-economia-del-mundo.html