Nie ulega wątpliwości, że po wielomiesięcznych ograniczeniach, ludzie oczekują nowego rozdania w zasadzie, w każdej sferze życia. Jak bardzo jesteśmy spragnieni normalności, pokazuje piłkarski turniej, podczas którego bywają mecze wypełniające stadiony po brzegi. A przecież jeszcze nie wygraliśmy walki z wirusem i eksperci ostrzegają już przed czwartą, jesienną falą zakażeń.
Pytania o kształt nowej rzeczywistości padają także w obszarze kluczowym dla życia społecznego – gospodarce. Szansa na opanowanie sytuacji epidemicznej na świecie, jaką dają nam powszechne szczepienia, wyzwala z jednej strony oczekiwanie na powrót trwałej koniunktury, z drugiej zmusza do refleksji i poszukiwania nowych wzorów biznesowych. O ile sygnały odbicia gospodarki są w zasadzie wyraźne i niepodważalne, o tyle pytania o kierunki rozwoju i obszary warte inwestowania już takie oczywiste nie są.
Niskie stopy procentowe oraz inflacja powodują, że Polacy wycofują oszczędności z lokat terminowych. W kwietniu 2021 r. na rachunkach terminowych w bankach nasi rodacy posiadali 182 mld zł, to o 107 mld zł mniej niż w marcu 2020 r. Kapitał z likwidowanych lokat trafia na rynek nieruchomości. Oszczędności chronimy przed inflacją, inwestując równie chętnie w złoto. Obecna sytuacja jasno pokazuje, że rodzimi inwestorzy po pierwsze: mają możliwości inwestycyjne w postaci kapitału, a po drugie: poszukują bezpiecznych sposobów ich ulokowania. Jak przekonać tych, którzy dysponują kapitałem, do inwestowania w polską gospodarkę przy akceptacji wyższego ryzyka? Czy to możliwe?
MŚP – fundament gospodarki
Jak wynika z „Raportu PARP o stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce”, sektor MŚP stanowił w 2018 r. 99,8 proc. wszystkich przedsiębiorstw w naszym kraju. W tej liczbie 96,7 proc. to głównie mikroprzedsiębiorstwa, zatrudniające do 9 pracowników z obrotem rocznym lub bilansem całkowitym do 2 mln euro. Wg GUS w 2018 r. było ich 2,08 mln. Dla porównania: małych przedsiębiorstw było 52,7 tys. (2,4 proc.), a średnich 15,2 tys. (0,7 proc.). Dla MŚP pracuje 6,8 mln osób (to ponad dwukrotnie więcej niż dla dużych przedsiębiorstw). Sektor wytworzył w 2018 r. 49,1 proc. PKB.
Nie ma zatem wątpliwości, że o sile polskiej gospodarki decyduje w głównej mierze kondycja tych rodzinnych, małych przedsiębiorstw (87 proc. to przedsiębiorstwa osób fizycznych). Obszarem ich działania są usługi (52 proc.), handel (23,6 proc.), budownictwo (10,3 proc.) i przemysł (13,3 proc.). Jeżeli zatem MŚP jest fundamentem polskiej gospodarki, to powstaje kolejne pytanie: jak, przy poszanowaniu zasad uczciwej konkurencji, zadbać o optymalne warunki rozwoju mikro, małych i średnich przedsiębiorstw?
Wsparcie dla biznesu
Obecnie przedsiębiorca w Polsce może szukać wsparcia ze strony państwa lub samorządu. Może rozwijać biznes w ramach funduszy europejskich. Samorządy, mimo że teoretycznie są najbliżej przedsiębiorcy, mają najmniejszy potencjał w bezpośrednim wsparciu lokalnego biznesu. Ich rola sprowadza się w zasadzie do możliwości zwolnienia przedsiębiorcy z podatku od nieruchomości. Mały i średni biznes wie, że głównym podmiotem, który kształtuje ich otoczenie biznesowe, jest państwo.
Obszarem, który wymagał pilnej uwagi ustawodawcy były zamówienia publiczne. Po szesnastu latach obowiązywania przepisów dotyczących zamówień publicznych – ta 60 razy nowelizowana ustawa doczekała się wreszcie nowej odsłony. Wprowadzone w styczniu tego roku nowe prawo zamówień publicznych zawiera rozwiązania, które powinny poprawić sytuację wykonawców należących do sektora MŚP.
Mowa o takich propozycjach jak: obowiązkowe zaliczki, płatności częściowe wynagrodzenia, uproszczony tryb dla zamówień o mniejszych wartościach, obniżenie kosztów udziału w postępowaniu. Nie zdecydowano się jednak na dopuszczenie do legalnego obrotu tzw. referencji na okaziciela – dokumentu, który ułatwiłby dostęp do postępowań przetargowych młodym przedsiębiorcom, bez udokumentowanego doświadczenia.
Jak tłumaczy Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii: „Brak wskazania wykonawcy w treści referencji, co jak się wydaje stanowi istotę referencji na okaziciela, oznacza bowiem brak możliwości weryfikacji sytuacji wykonawcy w zakresie doświadczenia wymaganego przez zamawiającego. Mogłoby to również powodować potencjalne ryzyko nadużyć związanych z tym, że dokumentami mogłyby posługiwać się podmioty do tego nieuprawnione (niebędące wykonawcą zamówienia)”. Tak więc dokonano koniecznych zmian. Jak je ocenią potencjalni wykonawcy, pokaże czas.
Działania proeksportowe
Deklaracje polityków obozu rządowego co do priorytetowego traktowania firm z potencjałem ekspansywnym właśnie się konkretyzują. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) – spółka, której większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa, ogłosiła uruchomienie programu wsparcia firm eksportujących towary za granicę. KUKE udziela gwarancji kredytowych z poręczeniem Skarbu Państwa oraz ubezpiecza transakcje handlowe np. przed utratą płatności za towary. Posiadanie gwarancji Skarbu Państwa z punktu widzenia banku daje niskie ryzyko finansowania przedsiębiorcy, co sprawia, że może on uzyskać większy kredyt niż w sytuacji, gdyby nie skorzystał z pomocy KUKE. „Wspieranie polskich przedsiębiorców w inwestycjach, w Polsce i za granicą, przyciąganie zagranicznych inwestorów do Polski i tworzenie możliwości bezpiecznego eksportu – to trzy filary nowego systemu wsparcia eksportu. System jest stworzony dla wszystkich, a więc zarówno dla firm, które eksportują, jak i tych, które dopiero chcą zacząć eksportować. Każdy, kto ma w planach eksport, jest mile widziany” – mówi Piotr Maciaszek, dyrektor departamentu ubezpieczeń i współpracy międzynarodowej w Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Troska o dużych i z obcych krajów?
Rolą systemu fiskalnego państwa jest z jednej strony zapewnienie stałych wpływów do budżetu, z drugiej zaś stworzenie optymalnego środowiska dla rozwoju przedsiębiorczości. Dlatego rząd powinien stale reagować na zmiany w gospodarce, stymulując polityką fiskalną te obszary gospodarki, które tego wymagają lub których rozwój jest strategicznie pożądany.
Rząd robi co może, aby zainteresować naszym krajem nowych inwestorów oraz zachęca przedsiębiorców do reinwestowania wypracowanych u nas zysków. Służą temu ulgi podatkowe, dofinansowania oraz granty rządowe. Już obecnie fiskus oferuje zwolnienie podatkowe w ramach programu „Polska Strefa Inwestycji”. Pozwala ono na odzyskanie nawet 70 proc. poniesionych kosztów inwestycyjnych. Od stycznia obowiązuje również tzw. podatek estoński – rozwiązanie pozwalające spółce na niepłacenie podatku CIT, tak długo, jak długo wypracowany zysk będzie reinwestowany w kraju, a nie wypłacany w formie dywidendy.
Założenia zawarte w „Polskim Ładzie” zapowiadają kolejne istotne zmiany, które mają wspierać biznes takie jak: jedno okienko do obsługi inwestycji (inwestor będzie miał indywidualnego „opiekuna” w Ministerstwie Finansów), ulga na ekspansję firmy zagranicę, ulga dla inwestujących w startupy, ulga dla spółki wchodzącej na giełdę oraz dla inwestorów, którzy zdecydują się na zatrzymanie zakupionych akcji przez co najmniej 3 lata. Ministerstwo Finansów zaprezentowało koncepcję tzw. listu żelaznego, w którym wskaże, jaki poziom opodatkowania czeka duże podmioty, które rozważają inwestycje w Polsce.
Pomysłem na uproszczenie procedur administracyjnych jest umożliwienie zawiązywania tzw. grup Vatowskich (firmy należące do jednego właściciela będą mogły rozliczać się z VAT-u za pośrednictwem tylko jednej firmy z grupy). Ma to oszczędzić czas i pieniądze. Rząd chce z powrotem przyciągnąć do kraju rodaków, którzy wyemigrowali – będą mogli skorzystać z 50 proc. ulgi w PIT przez dwa lata. Co ciekawe, propozycja odnosi się zarówno do pracowników, jak i do przedsiębiorców.
Te wszystkie ułatwienia i zachęty skierowane są jednak w zdecydowanej większości do firm o większych możliwościach oraz przede wszystkim do kapitału zagranicznego. Pamiętać jednak trzeba, że preferowanie jednej grupy, w tym przypadku inwestorów zagranicznych zawsze zaburza równowagę rynkową i osłabia tych, którzy nie są w stanie spełnić kryteriów do nabycia prawa do ulgi. Przedsiębiorcy sektora MŚP, którzy inwestują w rozwój, angażują we wszystkie przedsięwzięcia biznesowe przede wszystkim wypracowany przez siebie zysk, i niestety nie skorzystają w szerszym zakresie na zaproponowanych ułatwieniach.
W połowie czerwca, wiceminister finansów Jan Sarnowski zapewniał podczas konferencji prasowej, że dużych graczy przyciągną do Polski: niskie podatki, łatwe rozliczenia grupy holdingowej jako całości, szybki dostęp do informacji o opodatkowaniu grupy.
Polscy mali i średni przedsiębiorcy od lat oczekują na to, że otrzymają takie warunki do prowadzenia biznesu, jak ich wielcy oraz zagraniczni rywale.
Europomoc
Czy wobec tego realnym wsparciem dla sektora MŚP mogą być programy realizowane z pomocą funduszy europejskich? Wynegocjowana wartość unijnego wsparcia dla naszego kraju na lata 2021-2027 to 76 mld euro, w tym sama pula na innowacje i rozwój przedsiębiorstw wyniesie 12 mld euro. Polska całkiem efektywnie korzysta z unijnych pieniędzy – od 2004 r. zrealizowaliśmy ponad 286 tys. projektów dofinansowanych przez UE kwotą ponad 671 mld złotych.
Badania pokazują, że rodzimi przedsiębiorcy nadal liczą na wsparcie finansowe zarówno w postaci programów krajowych, regionalnych, jak i unijnych. Ponad połowa z przebadanych w ankiecie przedsiębiorców MŚP z Małopolski, swoich szans na rozwój firmy upatruje we wsparciu finansowym państwa i Unii Europejskiej. Co ciekawe 46 proc. z nich uważa jednak, że nie jest dostatecznie dobrze informowana o aktualnym wsparciu w postaci programów krajowych, regionalnych lub unijnych. Jak zatem wygląda to wsparcie?
„Polski Fundusz Rozwoju” oferuje pomoc ekspercką i finansową dla startupów, pośrednictwo w uzyskaniu finansowania w postaci kredytów inwestycyjnych (m.in. poprzez gwarancje kredytowe), pożyczek, a także pomoc w projektach typu venture capital. Przykładem może być realizowany w perspektywie finansowej 2014-2020 program COSME skierowany do sektora MŚP i oferujący pomoc w uzyskaniu preferencyjnego finansowania. Jego głównym celem jest wspieranie konkurencyjności i trwałości unijnych przedsiębiorstw oraz tworzenie nowych miejsc pracy.
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oferuje wiele projektów pozwalających na pozyskanie dofinansowania szkoleń, zdobywania i podnoszenia kompetencji menadżerskich, ale także ukierunkowanych na wsparcie ekspansji produktów na rynki międzynarodowe. Są to m.in. dopłaty do akcji promocyjnych na targach i wystawach. Środki Unii Europejskiej mogą też być zaangażowane w proces inkubacji dobrego produktu przy wsparciu profesjonalnego doradztwa biznesowego. Inkubatory pozwalają przekształcić dobrze rokujący pomysł w funkcjonujący model biznesowy.
Aktywność B+R w cenie
Nawet pobieżny przegląd założeń projektowych wykaże, że w większości preferowane są pomysły biznesowe w perspektywicznych obszarach nowych technologii. To dobrze, bo Europa, w tym Polska musi konkurować z dynamicznie rozwijającą się cyfrowo Azją, a technologiczne zapóźnienie będzie nas ostatecznie dużo kosztować. Dzięki zaangażowaniu w prace badawczo-rozwojowe buduje się przewagę konkurencyjną.
Obecna pula środków mocno promuje ten rodzaj aktywności. Potencjalni beneficjenci mogą skorzystać z dofinansowania sprzętu niezbędnego do prowadzania badań, rozwijania produktów, usług czy technologii. Mogą też pokryć koszty współpracy z ośrodkami badawczo-rozwojowymi. Na dofinansowanie mogą liczyć także ci, którzy przestawią się na odnawialne źródła energii.
Osobnym aspektem poszukiwania szansy na rozwój biznesu poprzez wykorzystanie środków Unii Europejskiej jest konieczność przejścia przez biurokratyczne piekło. Wszystkie projekty finansowane są z pieniędzy publicznych, co naturalnie wymusza na instytucjach pośredniczących w ich dystrybucji bezwarunkową transparentność. To powoduje, że każde euro wydane na pomoc przedsiębiorcom musi zostać czytelnie zaksięgowane, tak aby jego rozliczalność była nie do podważenia. Skutkiem tego jest rozbudowa biurokratycznych procedur i stosy dokumentacji, o czasie nie wspominając. Na razie nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się zmienić.
Quo vadis?
Oczywiste jest, że prowadzenie działalności gospodarczej wiąże się z akceptacją ciągłego ryzyka. Odpowiednie otoczenie biznesowe, które tworzą m.in. instytucje państwowe, finansowe czy samorządy może sprzyjać redukcji niepewności, ale nie musi. Niepokojące są również tendencje państwa do rozbudowywania systemu ulg podatkowych dla firm zagranicznych.
Jednak to przedsiębiorca ostatecznie ponosi konsekwencje podejmowanych decyzji biznesowych. Wydaje się, że obecnie w Polsce ma on do dyspozycji sporo możliwych do wykorzystania mechanizmów wsparcia podjętej inicjatywy gospodarczej. Począwszy od ulg w składce na ZUS dla nowych firm, poprzez dotacje i programy oferujące dofinansowanie raczkującego przedsiębiorstwa, pożyczki preferencyjne, aż po gwarancje i instrumenty podnoszące konkurencyjność poprzez zdobywanie wiedzy i nowych kwalifikacji.
Pomysły, choć strategicznie słuszne, nie wychodzą naprzeciw potrzebom większości polskich firm, bo tym, co zdaniem małych i średnich przedsiębiorców jest największą barierą w rozwoju biznesu, są wysokie koszty pracy.
Podniesienie poziomu płacy minimalnej, a przez to pośrednio także pozostałych składników, takich jak składka ubezpieczeniowa, sytuacji nie poprawia. Oferowany przez urzędy pracy w formie jednorazowej dotacji na założenie działalności gospodarczej bonus, nie może istotnie wesprzeć inicjatywy gospodarczej.
Owszem, to dobra zachęta dla świeżo upieczonych absolwentów z ambicjami, ale raczej nie wpłynie na ostateczny kształt biznesu. System preferuje młodych i zdeterminowanych, którzy nie boją się ryzyka i są otwarci na nowe technologie. Jednak szansy na rozwój warto szukać wszędzie, bo „kto nie idzie do przodu ten się cofa”. Warto też uzmysłowić sobie, że przeprowadzenie biznesu przez pandemię jest najlepszą rekomendacją podjętych działań.