fbpx
12 listopada, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rosyjskie zbrodnie wojenne we współczesnych czasach

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Pół tysiąca ludzi wysłanych jako „instruktorów” przez Moskwę do Republiki Środkowoafrykańskiej znalazło się tam na mocy podpisanego w 2017 r. porozumienia obronnego. Oficjalnym powodem było nadzorowanie słabych Środkowoafrykańskich Sił Zbrojnych, na które składa się 2600 niedostatecznie wyposażonych i niedoszkolonych ludzi. Z wielką trudnością przychodziło im bronić stolicy przed uzbrojonymi bandami, które przetrząsały kraj, więc obecność rosyjskich „doradców wojskowych” wydawała się nieodzowna. 

Tych byłych rosyjskich żołnierzy było oficjalnie tylko 535. Inne szacunki mówią o liczbie pomiędzy 800 a 2000. 

Nie „brali udziału w walkach”, jeśli sami nie byli „celem” – przekonuje rosyjski ambasador w Republice Środkowoafrykańskiej Władimir Titorenko. Tego, w jakich sytuacjach „byli celem”, a w jakich nie byli – już nie precyzuje. 

W końcu jednak rosyjscy najemnicy z Bangi wkroczyli do Bambari, stolicy prefektury Ouaka i znaleźli się na linii frontu, nawiązując bojowy kontakt z wrogiem. Wybuchły zacięte walki. Garstka rebeliantów Seleka schroniła się wtedy w głównym meczecie al-Taqwa, w którym tymczasowe schronienie znalazło także wielu przerażonych mieszkańców.

Dalej była zbrodnia

Raport grupy roboczej ONZ ds. wykorzystania najemników przy Biurze Wysokiego Komisarza Praw Człowieka w Genewie, opublikowany 31 marca przekazuje dramatyczne szczegóły tego, co stało się później. Rosyjscy napastnicy, po wezwaniu uciekinierów do opuszczenia świątyni, otworzyli z bliskiej odległości ogień do stłoczonych tam ludzi. „Strzelali, żeby zabić” – opowiedział potem świadek, który ledwie uszedł z życiem „W meczecie nie było ani jednego Seleki. Zabili nasze dzieci” – powiedział. Chociaż zakazano zbliżania się do zwłok przez trzy dni, a także zabierania ich z meczetu, piętnastu zabitych zostało w końcu usuniętych z miejsca kultu. 

Inny świadek widział śmigłowiec bojowy, również rosyjski, który miał ścigać uciekających przez pola cywilów. Inni jeszcze opowiadają o represjach, które spotykały miejscową ludność. Rządowe władze wspólnie z Rosjanami na podstawie najmniejszego donosu o współpracy z buntownikami wystawiały nakaz aresztowań. Coraz więcej osób zaczęło znikać bez wieści, pojawiły się grabieże, a nawet gwałty zbiorowe dokonane przez sołdatów.

ONZ nie daje rady

Według ankiety rozpisanej przez Florence Morice i Charlotte Cosset dla RFI obecnie przejętej przez CNN i The Sentry (organizacja pozarządowa, której współzałożycielem jest George Clooney), na zbrodnicze wydarzenia w Republice Środkowoafrykańskiej spuszczono zasłonę milczenia. Tym bardziej że miejscowi są zastraszani, a rosyjscy najemnicy do dziś czują się bezkarni. Obecność tych „żołnierzy sił dwustronnych” jest też zniewagą dla MINUSCA – misji stabilizacyjnej ONZ utworzonej w 2014 r. w Republice Środkowoafrykańskiej. Złożona z 12 tys. żołnierzy sił pokojowych jest jedną z największych i najdroższych misji ONZ na świecie, ale nie przynosi ona efektów. Mankeur Ndiaye, wysłannik ONZ w Republice Środkowoafrykańskiej zwrócił się w styczniu tego roku do Rady Bezpieczeństwa o dodatkowe wzmocnienie trzema tysiącami żołnierzy oraz dodatkowym sprzętem (w postaci dronów i śmigłowców bojowych). Obawiano się kolejnych ataków przeprowadzanych przez zbrojne grupy Antybalaki, sprzymierzone z byłym prezydentem Afryki Środkowej François Bozizé.

Kolejni Rosjanie napływają „na pomoc”

10 maja Republika Środkowoafrykańska uprzedziła publicznie MINUSCA, „że Rosja wkrótce udostępni 600 dodatkowych instruktorów”. W ten sposób rosyjska „obecność doradcza” przeszła metamorfozę w kierunku niewielkiej armii wspierającej aktywnie rząd Republiki, przyczyniając się jednocześnie do pogorszenia warunków operacyjnych dla rozmieszczania sił pokojowych i ich relacji z reżimem prezydenta Faustina-Archangeta Touadery, a także jego bliskiego rosyjskiego doradcy, Walerego Zacharowa.

Rząd Republiki i Rosjanie w zwarciu z ONZ

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres w Raporcie skierowanym do Rady Bezpieczeństwa przekazał, że jest „głęboko zaniepokojony niedopuszczalnym i bezprecedensowym wzrostem zagrożenia i wrogich incydentów ze strony sił krajowych zarówno dla personelu bezpieczeństwa, jak i innych osób, których celem jest MINUSCA”. 

W tekście przywołano incydenty, które miały miejsce w ciągu ostatnich czterech miesięcy, na czele ze zniszczeniem 23 maja w Bacouma drona ONZ, przeszukiwaniami pojazdów i domów, a także utrudnianiem przemieszczaniu się. „MINUSCA odnotowała 140 incydentów z udziałem sił bezpieczeństwa podległych wyłącznie władzom krajowym, jak również wspólnych (z Rosjanami), których ofiarami było 249 osób” – napisano w Raporcie. Przeprowadzone śledztwo pokazuje, że „większość zgonów cywilów jest wynikiem masowego, nieproporcjonalnego i nadmiernego użycia siły przez żołnierzy Republiki Środkowoafrykańskiej i służb bezpieczeństwa, w skład których wchodzą też Rosjanie”.

„Te powtarzające się incydenty utrudniają wykonywanie mandatu” sił pokojowych i stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i ochrony sił pokojowych” – pisze Guterres w Raporcie.

„Wzywam prezydenta Touadérę, aby wypełnił swoje zobowiązanie do natychmiastowego zaprzestania takich wrogich działań i pociągnięcia ich sprawców do odpowiedzialności” – napisał sekretarz generalny ONZ, mając na myśli także rosyjskich żołnierzy.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: