fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

16.8 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

To smutne, że były premier Francji będzie pracować dla Rosji, twierdzi „Le Point”

Francois Fillon został zatrudniony przez rosyjski koncern naftowy Zarubieżnieft. Dekret w sprawie jego nominacji na członka Zarządu podpisał sam rosyjski premier Michaił Miszustin.

Warto przeczytać

Były premier Francji, Francois Fillon będzie przedstawicielem Kremla we władzach spółki specjalizującej się w poszukiwaniach i eksploatacji złóż ropy i gazu ziemnego poza granicami Rosji. Trzeba przyznać, że nie jest pierwszym francuskim premierem, który po odejściu od władzy rozpoczął intratny biznes. 

Francois Fillon jednak wyjątkowo dobrze radzi sobie w tym zakresie. Jeśli nic się nie zmieni, zostanie przedstawicielem Federacji Rosyjskiej w spółce naftowej Zarubieżnieft. Koncern ten całkowicie należy do państwa rosyjskiego. Nic więc dziwnego, że dekret w sprawie jego nominacji podpisał sam rosyjski premier. Z dokumentu tego wynika, że francuski polityk będzie „reprezentował Federację Rosyjską”. Zostanie więc pracownikiem rosyjskiego rządu. A Jewgienij Murow, dawny funkcjonariusz służb specjalnych ZSRR i Federacji Rosyjskiej oraz były szef Federalnej Służby Ochrony Rosji, a obecnie szef Zarubieżnieft, nie będzie się sprzeciwiał.

Nie pierwszy kontakt z Rosją

Były premier Francji od dawna utrzymuje „przyjazne stosunki” z Władimirem Putinem. Robił zresztą już wcześniej interesy z Rosją. W 2017 roku założył firmę Apteras wspierającą kilka francuskich firm w Rosji. W tym przypadku niesmak budzi jednak fakt, że obecnie nie chodzi o doradzanie rodzimym spółkom w eksporcie, co można było nawet uznać za rodzaj patriotyzmu gospodarczego. Tym razem, polityk zostaje przedstawicielem obcego państwa – Rosji. Jest też mianowany przez to państwo, a posadę zaoferowano mu w rosyjskiej firmie.

W zasadzie to jego prawo podjąć taką decyzję. Nie jest pierwszym europejskim politykiem, który podążył do Moskwy. Gerhard Schröder, były kanclerz Niemiec został szefem giganta naftowego Rosnieft. To także sprowokowało krytykę we Francji, nawet większą niż ta dotycząca Fillona.

Francuz od dawna zresztą robi, co chce, nie ukrywał też nigdy sympatii dla Rosji i bronił ją uważając, że nałożone na nią sankcje gospodarcze są „głupie i nielegalne”. 

Jednak, chociaż dziś jest osobą prywatną i biznesmenem, nadal pozostaje byłym premierem Francji (5 lat) i byłym republikańskim kandydatem na prezydenta, a więc sytuacja budzi pewien niesmak.

Czcze deklaracje

Sam Fillon deklarował przywiązanie do francuskich wartości humanistycznych, mówił też o walce, o tożsamość Francji. Teraz wszystko to brzmi jak żart, gdy przyjmuje pracę w obcym państwie, i to państwie, z którym Unia Europejska, nie ma dobrych stosunków.

„Co może zatem niepokoić Françoisa Fillona, skoro ani sytuacja na Ukrainie, ani rosyjskie cyberataki na demokracje, ani łamanie praw człowieka, ani poparcie dla białoruskiego i syryjskiego prezydenta, ani otrucie, a następnie uwięzienie Aleksieja Nawalnego, nie odstraszają go od bycia zatrudnionym przez rosyjskiego premiera, który jest przede wszystkim odpowiedzialny za te wyczyny?” – pyta „Le Point”. 

Tym bardziej że w pewnym sensie na zawsze pozostanie francuskim premierem, kimś szczególnym dla Francji. Zobowiązuje go to do pewnej postawy i lojalności wobec ojczyzny. Jednak François Fillon najwyraźniej nie poczuwa się do tego obowiązku.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »