fbpx
8 grudnia, 2024
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Le Figaro” pisze o francuskim programie pokazującym, jak wielka literatura wpływa na rzeczywistość i że jest aktualna do dziś

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

U. J. Alexander - stock.adobe.com

O tym, że niektóre książki mają wpływ na świat, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Wielkie dzieła zapisały się w historii ludzkości, oddziałując na umysły, moralność, władzę i walkę.

Opowiadali o nich na antenie France Culture filozof i pisarz Régis Debray oraz Didier Leschi, wysoki urzędnik państwowy i prezes Europejskiego Instytutu Studiów Religijnych EPHP. We współpracy z wydawcą z wydawnictwa Gallimard Albanem Cerisierem zaproponowali Francuzom cykl programów poświęconych historii idei. W każdym z 15 odcinków dwoje zaproszonych gości dyskutowało o tych książkach, które od 1945 r. zmieniły bieg świata. Czasu wystarczyło na omówienie trzynastu pozycji, które zmieniły sposób postrzegania ludzi w niejednym kraju. Na liście znalazły się m.in. „Wyklęty lud ziemi”, „Eichmann w Jerozolimie”, „Cytaty Przewodniczącego Mao” czy „Smutek tropików”, a także autorzy tacy jak Jean-Paul Sartre, Milan Kundera, Aleksander Sołżenicyn i Samuel Huntington.

Dla dziewiętnastowiecznego poety i krytyka literackiego Stéphane’a Mallarmégo książka to „instrument duchowy otwierający sferę umysłu, wyobraźni i marzeń”. Pisał o niej jako o „duchowym pudełku o stu stronach”, czymś, co znajduje się na granicy między profanum i religią, tym, co materialne i duchowe, symboliczne i estetyczne. To więc nie przypadek, że Biblia jest pierwszym dziełem drukowanym seryjnie – tu duchowe stało się też materialne. 

To właśnie ta zdolność dzieła do metamorfozy wraz z upływającą historią, jego zdolność do odbijania się od wydarzeń i przewidywania ich, stanowi o jego miejscu w wieczności – zauważa dziennikarka „Le Figaro” Aziliz Le Corre.

Wciąż aktualne

Niektóre dzieła wciąż są aktualne lub okazują się aktualne po latach. „Jeśli są książki, które robią hałas, to niektóre z nich są epokowe” – mówili prowadzący program. Wśród nich znalazła się „Le Camp des Saints” (Obóz Świętych) Jeana Raspaila. Opisuje ona zniszczenie zachodniej cywilizacji poprzez masową imigrację ludności z ubogich krajów Trzeciego Świata. Wydana w 1973 r. powieść sprzedawała się przez pierwsze lata bardzo słabo. Promowana była głównie przez prawicowych pisarzy. Zwróciła szczególną uwagę dopiero w 2001 r., gdy łódź z kurdyjskimi uchodźcami osiadła na mieliźnie w Boulouris, niedaleko Saint-Raphaël – kilka metrów od miejsca, w którym książka została napisana. W 2011 r. powróciła na listę bestsellerów w związku z kryzysem migracyjnym w Europie. Jean Raspail broni w niej swojej tożsamości w chwili zalewu uchodźców. „Nawet jeśli wszystko się zawali, on zachowa swój honor, by bronić świata, który kochał” – podsumowuje Mathieu Bock-Côté.

Aktualnością zaskakuje też napisana w 1947 r. „Dżuma” Alberta Camusa, tak bliska temu, co przeżywa ludzkość w 2021 r. Od czasu pierwszego wydania sprzedała się ona w ponad 200 tys. egzemplarzy. Odłożone na półki szkolnych bibliotek arcydzieło, zaczęło cieszyć się znowu dużym zainteresowaniem w czasie koronakryzysu. Podczas rozmowy w jednym z odcinków programu swoimi uczuciami do tej powieści podzielili się Alice Kaplan, profesor literatury porównawczej Uniwersytetu Yale oraz filozof Maryline Maeso. Camus w „Dżumie” opowiada o Oranie, mieście, które na początku lat 40. ubiegłego wieku nawiedza zaraza. Panująca na ulicach beztroska atmosfera znika, gdy w budynkach i na ulicach pojawiają się martwe szczury, a ludzie zaczynają masowo zarażać się i umierać na dziwną chorobę. Radio podaje codzienną liczbę ofiar. Powieść genialnie ukazuje rzeczywistość epidemii i ludzkie dramaty towarzyszące przymusowej izolacji. Albert Camus używa metafory dżumy, chcąc opisać powstanie nazizmu, dziś jednak najlepiej widać, że przekaz dzieła jest bardziej uniwersalny, a fikcja może okazać się rzeczywistością.

Oszałamiający sukces podczas pandemii koronawirusa, ale także tuż po publikacji, odniósł też „Rok 1984”, George’a Orwella. W czerwcu 1949 r. sprzedano aż 360 tys. egzemplarzy tej powieści w Stanach Zjednoczonych i 50 tys. w Anglii. Dla filozofa Jean-Claude Michéa ekspresyjna siła orwellowskich obrazów nadaje jego pracom głęboko współczesny wydźwięk. Sam Orwell, Brytyjczyk, był niezwykle interesującą i skomplikowaną postacią. Ten ateista występował jako obrońca tradycyjnych wartości – z jednej strony kwestionował ustalony porządek, z drugiej przywiązany był do wartości religijnych. Będąc patriotą i rewolucjonistą, anarchistą, a zarazem i konserwatystą, „sprzeciwiał się kręceniu w kółko”, twierdzi dziennikarz Alexandre Devecchio. 

W 1955 r. historyk Isaac Deutscheur pisał w „Les Temps Modernes” o dziele Orwella jako o „ideologicznej superbroni przeciwko stalinowskiemu komunizmowi”. We Francji zainteresowano się „Rokiem 1984” pod koniec lat 90. Łączny nakład wynosi dziś trzy miliony egzemplarzy.

 Régis Debray w swoim programie pokazał, jak sięgając po „duchowy instrument”, jakim są wielkie dzieła literatury, można kształtować świat. 15 odcinków przypomniało, że ludzie balansowali na krawędzi przepaści, aby ostatecznie zburzyć mury i pozytywnie wpłynąć na ludzką naturę.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: