Koszt megaelektrowni budowanej przez konsorcjum firm energetycznych jest szacowany na 100 mld dolarów. Powstać ma ona na obszarze zbliżonym do powierzchni największego miasta Australii – Sydney.
Projekt Western Green Energy Hub (WGEH) zrealizowany zostanie w hrabstwie Dundas i mieście Kalgoorlie-Bould, w południowo-zachodniej części kraju. Miejsce to zostało wybrane, gdyż posiada stały 24-godzinny dopływ energii wiatrowej i słonecznej.
Budowa planowana jest w trzech etapach. Elektrownia będzie się rozrastać w miarę wzrostu zapotrzebowania na paliwa ekologiczne. Ma być hybrydą generującą 50 GW energii słonecznej i wiatrowej, która może produkować do 3,5 mln ton wodoru lub 20 mln ton zielonego amoniaku rocznie. Zacznie działać najprawdopodobniej w 2030 r. Australijskie media podają, że potencjalnie jej moc będzie równa mocy generowanej przez wszystkie elektrownie węglowe, gazowe i odnawialne w kraju razem wzięte.
Za projektem stoi konsorcjum firm. Wśród nich są InterContinental Energy, CWP Global i Mirning Green Energy Limited. InterContinental Energy ma już doświadczenie, gdyż firma planowała zbudować w północno-zachodniej Australii podobną, tylko mniejszą elektrownię. Jednak plan ten został odrzucony przez minister środowiska Susan Ley. Według niej był „nie do przyjęcia” ze względu na jego potencjalny negatywny wpływ na obszar, na którym występują uznane na całym świecie gatunki wędrowne i tereny podmokłe. Brak jeszcze opinii minister dotyczącej WGEH, istotnej dla realizacji projektu.
Jeśli Ley nie zablokuje budowy, będzie największą elektrownią na świecie. Większą niż planowana w Kazachstanie. Tamtejsza megaelektrownia, zgodnie z projektem niemieckiej firmy Svevind, ma produkować energię odnawialną o mocy 30 GW, która będzie w stanie wyprodukować do trzech milionów ton ekologicznego wodoru.
Dziś wodór budzi ogromne zainteresowanie. Nie stał się jednak jeszcze wystarczająco wydajnym paliwem. Na dodatek, jak ostrzega artykuł w „Nature”, wykorzystanie go jako paliwa powoduje powstawanie toksycznych tlenków azotu podczas spalania. Gdy jest on stosowany w ogniwach akumulatorowych, ten problem co prawda nie występuje, ale są one wciąż zbyt mało wydajne, aby mogły znaleźć zastosowanie w transporcie lotniczym i wodnym.
Wodór jednak jest ogromną nadzieją dla świata, zwłaszcza w sytuacji, gdy dążymy do pełnej dekarbonizacji do 2050 roku.