Szli do powstania mając naście lat, a harcerską pocztę polową zasilali jeszcze młodsi dziewczęta i chłopcy. Znalazł godne miejsce, środki, sojuszników. W tej liczbie w licznej jeszcze wówczas rzeszy powstańców i ich rodzin oraz tysięcy obywateli miasta niezłomnego, którzy przekazywali rodzinne pamiątki, fotografie, ocalałe fragmenty jakże skromnego wówczas wyposażenia bojowego i liczne świadectwa. 31 lipca minęło 17 lat od dnia, kiedy w 60 rocznicę Powstania Warszawskiego ówczesny Gospodarz Stolicy – Prezydent Lech Kaczyński w obecności licznie przybyłych delegacji z sekretarzem stanu USA Colinem Powellem, wicepremierem Wielkiej Brytanii Johnem Prescotem i kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem uderzając w dzwon Monter symbolicznie otworzył podwoje placówki. W powojennym muzealnictwie nie miała ona odpowiednika w europejskiej skali. Obchodom rocznicy towarzyszył apel poległych na Cmentarzu Powązkowskim, przemarsz powstańców ulicami znaczonymi ich krwią i chwałą w dniach powstania, a także uroczysta rezolucja Senatu Stanów Zjednoczonych. Pozwoliło to nie tylko przywrócić pamięć, ale pokazać zachodnim sojusznikom tradycje i umiłowanie wolności wyrażone zbrojnym czynem polskiego państwa podziemnego podczas najbardziej krwawej w dziejach II Wojny Światowej. Dzieło Prezydenta Kaczyńskiego zainicjowała obietnica złożona powstańcom na inaugurację prezydentury jeszcze w roku 2002. Zakreślała ona datę realizacji projektu na 60. rocznicę wybuchu Powstania. Jakże wielu wątpiło wówczas w realność owego zamysłu. Koncepcja opracowana została w roku kolejnym z udziałem Pawła Kowala, Leny Dąbkowskiej – Cichockiej i Joanny Bojarskiej pod przewodnictwem Jana Ołdakowskiego konsultującego się na bieżąco z Lechem Kaczyńskim. Jeszcze tego samego roku wskazano lokalizację w zabytkowej siedzibie dawnej elektrowni tramwajowej i rozpisano konkurs, którego triumfatorem został autor polskiego pawilonu na Expo 2000 w Hanowerze – Wojciech Obtułowicz. Prace wykonawcze podjęte w systemie trzyzmianowym w kwietniu 2004 ukończono na dzień przed rocznicą, a więc 31 lipca 2004 r. Iście warszawskie tempo! W przemówieniu z tej okazji Lech Kaczyński przypomniał zasługi powstańców, hekatombę miasta obróconego w perzynę i 200 tysięcy cywilnych ofiar niemieckiej eksterminacji oraz tych, którym niedane było doczekać tej radosnej chwili, gdyż padli po wojnie ofiarą stalinowskich represji, bądź zmarli w zapomnieniu, często samotni i w biedzie. Odwołał się do systemu wartości kształtującego pokolenie AK na fundamencie ruchów niepodległościowych przełomu XIX i XX wieku, rewolucji 1905 roku i wielostronnych nurtów walk o niepodległość lat 1914-1918, systemu patriotycznego wychowania, który ukształtował się w II Rzeczypospolitej, wreszcie umiłowania wolności, które kazało nie bacząc na bezmiar ofiar, z determinacją walczyć z najeźdźcą wielokroć silniejszym.
Powstanie Warszawskie było wielkim czynem niepodległościowym, było walką o wolność Polski, o prawo do własnego państwa, do własnych decyzji do bycia u siebie. To powstańczy zryw, przez kolejne lata wyznaczane przez polski październik, marzec, grudzień doprowadziły najpierw do karnawału sierpnia 1980, a potem do kolejnych wydarzeń, których ciemne dni stanu wojennego nie mogły zatrzymać. Prezydent przypomniał, że niepodległość i jej budowa, to ciągłe wyzwanie. Te słowa nabierają szczególnego wymiaru także dzisiaj i zachowują swoja aktualność. Również dlatego, że jest osadzona w zbiorowej pamięci, przeżywaniu świata, zbiorowej świadomości wyrosłej na wspólnotowych wartościach. Warto o tym pamiętać podczas rocznicowych obchodów i w zgiełku sporów, które nie zawsze odsłaniają rzeczywiste intencje ich inicjatorów, za to sieją spustoszenie i zamęt w kształtowaniu współczesnego oblicza patriotyzmu.