Dobre wyniki prawicy podczas wyborów regionalnych, choć przy bardzo niskiej frekwencji wyborczej, dają liberalno-konserwatywnej partii Les Républicains (LR) szansę na przetrwanie.
Jednak jest coś, co zagraża prawicy. Może ją osłabić jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Chodzi o częściowe odnowienie mandatów francuskich senatorów za granicą. Pod koniec września, jak co trzy lata, Francuzi mieszkający poza granicami kraju wybiorą dwunastu senatorów. „Są oni wybierani przez 442 radców konsularnych i 68 delegatów konsularnych reprezentujących Francuzów za granicą w ich codziennym życiu jako ekspatriantów. Mają oni takie same uprawnienia jak pozostali senatorowie” – informuje w swoim artykule dla „Le Figaro” Sébastien Laye, przedsiębiorca i przewodniczący partii Quatre Piliers.
Siła emigrantów
Dwa miliony Francuzów mieszka za granicą – przypomina autor. Dysponują przy tym siłą wyborczą większą niż każdy przeciętny region Francji. To dzięki nim ostatecznie wybory wygrał Macron zdobywając 93 proc. ich głosów w drugiej turze i osiągając spektakularne wyniki w pierwszej turze, w niektórych rejonach przekraczające nawet 50 proc. Gdyby ci wyborcy nie poszli do urn, obecny prezydent nie zakwalifikowałby się nawet do drugiej tury. „To pokazuje, jaka jest stawka dla LR, która musi zmobilizować swoje siły na wybory w 2022 r.” – uświadamia Laye.
Niektóre z obszarów tradycyjnie głosujących na prawicę, jak np. okręg legislacyjny Ameryki Północnej, wygrała w 2017 r. socjalliberalna i proeuropejska La République En Marche! (LREM). Chociaż LREM traci zainteresowanie emigrantów, to jeśli przyszły kandydat LR nie uzyska głosów Francuzów mieszkających za granicą, nie ma szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Francuscy emigranci „są reprezentowani przez dwunastu senatorów, a sześciu z nich powinno zostać odnowionych wraz z resztą Senatu w 2020 r. Jednak wybory senatorskie jako wybory pośrednie mogą się odbyć tylko wtedy, gdy wielcy elektorzy zostali już wcześniej wybrani. W przypadku senatorów francuskich zza granicy, organ wyborczy składający się z tzw. przedstawicieli wybranych w wyborach konsularnych (radni francuscy za granicą i delegaci konsularni) nie mógł zostać odnowiony do końca maja 2021 r. z powodu pandemii” – wyjaśnia Sébastien Laye. Dlatego dopiero we wrześniu tego roku może zostać odnowiony skład senatorski. Warto przypomnieć, że spośród sześciu odchodzących senatorów, trzech należy do prawicowej opozycji LR-UDI.
Z kolei wybrani w maju członkowie Izby Deputowanych, ku pewnemu zaskoczeniu, „zadeklarowali się jako osoby o różnych poglądach prawicowych lub lewicowych, z pewną niezależnością od partii”. Było to dość nietypowe, pokazuje jednak, że dyscyplina partyjna odgrywa coraz mniejszą rolę. Istnieje więc możliwość, że niezależne listy, takie jak ASFE Bansarda, mogą ponownie wesprzeć tradycyjną prawicę.
Jak przebiegną wybory
To, co będzie istotne i czemu przyjrzą się wyborcy konsularni, przeglądając profile kandydatów na senatorów, to: ich związki ze społecznością francuską zagranicą, ich pozycja w społeczeństwie obywatelskim, ich kontakty z mediami we Francji, ich zdolności do obrony emigrantów. W tym przypadku poparcie partii nie będzie już wystarczające.
Wnioskując i prognozując na podstawie wyników z maja, przyszłość nie wygląda ciekawie dla LR-UDI. Z tymi samymi kandydatami, zamiast trzech senatorów będą mieć tylko jednego, któremu zapewniono odzyskanie mandatu (Frassa). „Numery 2 i 3 ostatnich wyborów nie pomyliły się i już negocjują puszczenie cum LR, jeden z AFSE, drugi z LAREM, co powinno odebrać prawicy stanowisko senatorskie”.
„Poprzez mechaniczne odnawianie tej samej listy odchodzących kandydatów, bez możliwości zaproponowania realnego projektu wyborcom konsularnym, bliżej ziemi, samym ekspatriantom, LR ucieka się do politycznego samobójstwa” – uważa Laye.
Wybory mogą okazać się dla prawicy niebezpieczne, jeśli wyborcy stwierdzą, że prawica nie dba o Francuzów za granicą, „godząc się na utratę senatorów, ale przede wszystkim nie starając się zdywersyfikować listy swoich kandydatów, aby zaproponować profile bliższe przedsiębiorcom w terenie, którymi często są radni konsularni; prawica nie stara się bronić tych francuskich emigrantów, którzy cierpią z powodu komplikacji związanych z powrotem do ojczyzny; prawica zaniedbuje ten rezerwuar głosów i datków w kontekście przygotowań do wyborów prezydenckich w 2022 r.” – ostrzega autor.
Ponieważ mieszkający poza granicami ojczyzny Francuzi są na ogół bardziej liberalni, LR często uważa, że może liczyć na ich głosy. „Ale między zdziesiątkowaniem liberałów w LR, świeżością obietnicy Macrona z końca 2017 r. i przełomem w kwestii ochrony środowiska, czasy, gdy to głosowanie było automatyczne, dawno minęły”.
LR musi dziś całkowicie zrewidować swój program z myślą o francuskich emigrantach. Istotne jest to już w przypadku najbliższych wyborów senatorskich, a przede wszystkim wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2022 r. W przeciwnym razie właśnie z tej strony może spodziewać się porażki.