fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

4.4 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Google – globalna platforma płatnej cenzury

Zmiana algorytmów Google wprowadziła cenzurę, na której da się jeszcze świetnie zarabiać – opinia z „Hispanidad”

Warto przeczytać

Zmiany algorytmu wyszukiwarki Google pojawiają się co jakiś czas. Najprawdopodobniej nie było jednak większej niż ta z 4 grudnia ubiegłego roku. Zupełnie zmieniła reguły gry. Do tej pory Google miało już wiele przewinień na koncie. Pasożytowało na cudzych treściach, samodzielnie żadnych nie tworząc. Podkradało reklamodawców innym mediom (w Hiszpanii ma połowę udziałów w reklamie, wyprzedza pod tym względem prasę). Ale od tamtej aktualizacji Google zostało także cenzorem. Najpierw osiągnęło monopol, a później wykorzystał go, by wprowadzić polityczną poprawność. Wszystko, co nie pasuje do jego kryteriów, jego wartości – nie znika co prawda, ale ląduje na siódmej podstronie wyników wyszukiwania, na którą nikt przecież nie zagląda.

Google twierdzi, że jego wyniki są obiektywne, bo wszystkie treści podlegają temu samemu algorytmowi. Ale algorytm jest tylko instrukcją wartościowania, która jest projektowana przez myślącego człowieka. W efekcie Google tak zmienia swój algorytm, by wprowadzić cenzurę.

Podczas aktualizacji 4 grudnia 2020 r. algorytm Google został wzbogacony o nowy wymiar klasyfikacji stron internetowych znany jako YMYL albo Your Money or Your Life („twoje pieniądze albo twoje życie”), pod tym drugim pojęciem rozumiejąc przede wszystkim zdrowie. Na początku wygląda to nieźle, dopóki nie zdamy sobie sprawy, o co w tym naprawdę chodzi. 

W praktyce „twoje pieniądze” oznacza, że nie wolno ci zadzierać z wielkim biznesem. To nie leżałoby w interesie udziałowców czy klientów Google. „Twoje życie” zaś oznacza, że nie wolno ci kwestionować oficjalnego przekazu dotyczącego pandemii koronawirusa. Oficjalny przekaz sporządza klasa polityczna, która jest tylko pionkiem w informacyjnym społeczeństwie, sterowanym przez Google.

Google więc angażuje się w obronę „prawdy naukowej”, którą w pewnym sensie samo wytwarza, ale wikła ją politycznie, bo za polityką stoją duże pieniądze, które Google bardzo lubi.

Zatem jeśli w dobie paniki i histerii wywołanych koronawirusem nowy algorytm Google wychwyci, że odstajesz od standardów „twojego życia”, bo na przykład nie chcesz prowadzić życia zdominowanego przez strach przed śmiercią, Google cię uciszy, sprawi, że znikniesz (z wyników wyszukiwania), ale wcześniej przyklei łatkę negacjonisty, spiskowca, a nawet oszołoma.

W ten sposób Internet przestał być rajem wolności słowa, a stał się platformą płatnej cenzury. To rewolucja, na której Google robi doskonały biznes.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »