Chińskie inwestycje w amerykańską ziemię uprawną wzbudziły niepokój ustawodawców. Ich zdaniem stanowią bowiem zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego w sytuacji, gdy pozostaną bez kontroli.
Chiński udział w gruntach rolnych na terenie USA wciąż się zwiększa. Jak podają dane Departamentu Rolnictwa w latach 2010-2019 wzrosły one z 75 działek do 263 działek, a łączna powierzchnia zwiększyła się z 13 720 (ok.55,5 km2) do 191 652 akrów (ok.775,6 km2). Trend jest wzrostowy, choć wciąż stanowi on mały odsetek spośród 2,7 proc. prywatnie posiadanych gruntów rolnych w USA należących do inwestorów zagranicznych. Pod koniec 2019 r. ich stan posiadania wynosił 35,2 mln akrów, z czego przodujące w tym rankingu Kanada i Holandia dysponowały odpowiednio 4,7 i 4,6 mln akrów.
„Zatrzymanie Chin przed przejęciem kontroli nad znaczną częścią amerykańskich aktywów krytycznych, co Pekinowi udało się zrobić w kilku innych krajach, jest absolutnie konieczne” – napisał na Twitterze Dan Newhouse, republikanin z Waszyngtonu, który uważa, że rosnące inwestycje rolne Chin za granicą, które w latach 2009-2016 wzrosły z 300 mln do 3,3 mld dolarów są powodem do niepokoju.
Próbę ograniczenia tego zjawiska podjęto, zatwierdzając poprawkę do ustawy wydatków rolnych w roku podatkowym 2022. Zakazuje ona sprzedaży amerykańskiej ziemi rolnej Chinom i kończy z subsydiami rolnymi do tych, które są obecnie własnością Pekinu. Podobne kroki poczyniono w przypadku Rosji, Iranu i Korei Północnej.
Zdaniem Newhouse’a ryzyko wynika z możliwości powstanie monopolu rolniczego będącego własnością Chin, co stanowiłoby bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i żywnościowego USA.
Podobne obawy wyraża były wiceprezydent Mike Pence, który w przemówieniu na temat stosunków USA-Chiny w Heritage Foundation powiedział, że USA muszą pracować nad oddzieleniem „amerykańskiej gospodarki od Chin w branżach, które są kluczowe dla Amerykanów i naszego bezpieczeństwa narodowego”, w tym rolnictwa.
„Chińscy inwestorzy posiadają obecnie prawie 200 tys. akrów najlepszych amerykańskich gruntów rolnych” – stwierdził Pence. „Ameryka nie może pozwolić Chinom na kontrolowanie naszych dostaw żywności”.
Inwestorzy z Chin są zdaniem amerykańskiej autorki i wykładowczyni Ushy Haley największymi nabywcami gruntów rolnych na świecie. Jak podkreśla Haley: „Zasadniczo Stany Zjednoczone były poza ich zasięgiem, ale teraz wykupują coraz więcej ziemi”. Departament Rolnictwa twierdzi, że w amerykańskiej ziemi uprawnej posiada udziały 81 chińskich inwestorów, a poczynania niektórych są trudne do monitorowania.
„Bardzo trudno jest to śledzić, ponieważ jest tak wiele różnych podmiotów prawnych, które mogą posiadać gospodarstwo” – tłumaczy Dossett. Haley uważa, że chińscy kupcy mają powiązania z Komunistyczną Partią Chin, a chiński rząd kontroluje zagraniczne inwestycje, co jest częścią długofalowej strategii Pekinu.
Haley twierdzi, że widziała podobne trendy chińskich inwestycji w innych sektorach, takich jak gaz łupkowy, w którym Chiny dokonały ogromnych inwestycji, a kilku inwestorów wspieranych przez Państwo Środka może mieć ponadprzeciętne wpływy na amerykański i globalny przemysł.
Chińscy nabywcy są często wspierani przez państwowe dotacje, co pozwala im na długofalowe działanie, a ich strategia to „kupowanie i trzymanie”, jak określiła to amerykańska autorka.
W marcu senator demokratów Doug Beck przedstawił projekt ustawy, która chce nałożyć kontrolę na zagraniczne inwestycje w ziemię rolną w Missouri. Także sześć innych stanów – Hawaje, Iowa, Minnesota, Missisipi, Północna Dakota i Oklahoma zakazuje obcokrajowcom posiadania ziemi uprawnej. W Missouri minęło zaledwie 8 lat od momentu, gdy w 2013 r. cofnięto istniejący od końca lat 70. zakaz dotyczący nabywania ziemi uprawnej na terenie stanu. Jednak zdaniem Tima Gibbonsa z Missouri Rural Crisis Center tej kwestii po prostu nie przemyślano, a już po kilku tygodniach od cofnięcia zakazu chińska firma WH Group kupiła amerykańskiego producenta wieprzowiny Smithfield Foods. Razem z tą inwestycją w rękach WH Group znalazło się ponad 140 tys. akrów ziemi uprawnej, z czego ponad 44 tys. w Missouri. Niemal z dnia na dzień chińska firma stała się właścicielem znaczącego udziału w rolnictwie tego stanu.
Już wtedy Hayley ostrzegała kongres, że sprzedaż Smithfield tworzy niepokojący precedens i w dłuższej perspektywie może przynieść korzyści Komunistycznej Partii Chin. Ówczesne prawo umożliwiało sprzedaż zaledwie 1 proc. ziemi inwestorom zagranicznym, co uwzględniał roczny raport, jednak istniały przepisy pozwalające firmom na ominięcie państwowych wymogów sprawozdawczych.
„Zagraniczne korporacje mogą założyć krajową korporację w Delaware i wypełnić W9, a następnie ominąć raportowanie w ogóle” – wyjaśnia Gibbons. „Więc zrozumienie i posiadanie wiedzy o tym, która ziemia w Missouri jest własnością zagranicznych inwestorów, jest prawie niemożliwe”.
Beck stwierdza też, że obecnie Departament Rolnictwa w ogóle nie śledzi i nie analizuje sytuacji, nie ma więc rozeznania, czy faktycznie zagraniczni inwestorzy posiadają nie więcej, niż graniczny 1 proc. To wszystko sprawia, że wzrasta zaniepokojenie niezależnych rolników stanu Missouri. Wielu z nich zostało wypchniętych z biznesu, gdy po latach kryzysu gospodarki rolnej przestali być konkurencyjni w stosunku do dużych przedsiębiorstw, z których niepokojąco wiele jest własnością obcych podmiotów gospodarczych.
Projekt ustawy Becka wstrzymywał zagraniczne zakupy ziemi rolnej w Missouri, dopóki stan nie będzie mógł dokładnie zgłosić, ile ziemi rolnej stanowi własność inwestorów zagranicznych. Ustawa jednak nie została uchwalona.
„Rozumiem, że niektórzy z nich dają miejsca pracy” – powiedział senator. „Ale oprócz tego faktem jest, że jakiś obcy kraj lub podmiot posiada jeden z najcenniejszych zasobów, którego nie można zastąpić. Masz bezpieczeństwo żywnościowe, masz niepewność ekonomiczną, a także masz problem z bezpieczeństwem narodowym”.