Świat był zaskoczony, kiedy w 2019 r. Berlin postanowił wprowadzić mocne regulacje cen najmu mieszkań. Nowe zasady w zasadzie zamrażały ceny obowiązujące 18 czerwca 2019 r. we wszystkich mieszkaniach wybudowanych przed rokiem 2014. To jeszcze nie wszystko, ponieważ lokatorzy, którzy uważali, że ich czynsz jest sztucznie zawyżony, mogli korzystać z pomocy odpowiednich instytucji – i rzeczywiście w niektórych przypadkach nakazywano obniżenie czynszu. 15 kwietnia 2019 r. niemiecki Trybunał Konstytucyjny uznał, że nowe regulacje są niezgodne z prawem, a mimo to Berlin trzyma się wprowadzonych wcześniej zmian.
Zresztą nie samych zmian, ale całego kierunku, którego są one częścią. Kolejny krok? Potencjalne (na razie) wywłaszczenie 240 tys. mieszkań. Władze Berlina wykorzystują okazję wyborów i 26 września berlińczycy będą mogli przy okazji wziąć udział w referendum, w tej sprawie. Jego wynik nie jest wiążący, z pewnością jednak dostarczy tematów do dyskusji dla nowych władz miasta.
Wszystko to jest próbą zatrzymania galopującego wzrostu cen najmu w niemieckiej stolicy. W ciągu ostatnich 5 lat ceny najmu podniosły się o 43 proc. Zdaniem najemców winę za to ponoszą duzi właściciele nieruchomości. Wywłaszczenia wspomnianych 240 tys. mieszkań domagają się lewicowe ruchy społeczne. Problem w tym, że koszt wywłaszczenia, czyli zadośćuczynienie obecnym właścicielom, wycenia się na 36 mld euro. Choć Rada Miasta nie dysponuje takimi środkami, to lewicowy postulat spotyka się z coraz większą popularnością, zwłaszcza po tym, jak wcześniejszą kontrolę cen uznano za niepraworządną.
Kontrole przyniosły nieoczekiwany efekt negatywny
Kiedy wprowadzono kontrolę cen najmu, podaż mieszkań do wynajęcia mocno spadła. Jeszcze przed wprowadzeniem regulacji, kiedy była ona tylko omawiana, podaż mieszkań pod wynajem spadła o 20 proc., a po jej wprowadzeniu – o 40 proc. Oznacza to, że w porównaniu do 2017 r., dziś na rynku wynajmu zostały tylko 4 z 10 dawniej oferowanych mieszkań.
Podobne postulaty w Hiszpanii
W Hiszpanii także kilka regionów autonomicznych podniosło żądanie wprowadzenia podobnej kontroli cen najmu. Unidas Podemos chce, aby takie regulacje pojawiły się w nowej ustawie mieszkaniowej przygotowywanej przez władzę wykonawczą. Podobne do postulowanego w Berlinie rozwiązanie wprowadziły Baleary już w marcu tego roku, choć jego skala była znacznie mniejsza. Niemniej rząd wysp zatwierdził wywłaszczenie 56 nieruchomości, co kosztowało 1,8 mln euro. Zostaną one przeznaczone na wynajem socjalny.