fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
środa, 9 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Dylemat Europy – Chiny czy USA?

Hiszpania po złej stronie – zauważa „Libertad Digital”.

Warto przeczytać

Zdenerwowanie Francji po utracie wartego 40 mld dolarów kontraktu na okręty podwodne z silnikami diesla jest zrozumiałe. Tak jak zrozumiałe jest to, że rozgniewał Francuzów zawarty przez Australię, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, wymierzony przeciwko Chinom, traktat Aukus – gdyż to przez niego sprawy przyjęły, tak niekorzystny dla nich obrót. Za tym wszystkim jednak kryje się znacznie poważniejszy problem – Hiszpania i reszta Europy już wkrótce będą musiały opowiedzieć się za Chinami lub USA. I to nie będzie łatwy wybór.

Francuskie okręty podwodne miały trafić do Australii. Tymczasem ona się wycofała, a Francja straciła miliardy dolarów. Winien temu jest Aukus, czyli traktat podpisany właśnie przez Australię, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Australijczycy, zamiast francuskimi jednostkami z napędem diesla, będą korzystać z amerykańskich, z napędem atomowym. Okręty te mają patrolować Morze Południowochińskie. 

Nie dość, że chodzi o naprawdę duże kwoty, na jakie opiewał kontrakt, to mamy do czynienia z lekceważeniem Francji – mocarstwa „posiadającego” na dodatek Nową Kaledonię i Polinezję Francuską, a więc mającego konkretne interesy w tym obszarze.

Solidarna Unia

UE okazała tu solidarność z Francją. Bidena porównano do Trumpa. Nie da się ukryć, że USA nie liczy się ze swoimi europejskimi sojusznikami. Jednak Hiszpanom powinno to wszystko dać do myślenia – twierdzi „Libertad Digital”.

Gazeta zauważa, że „po pierwsze, nie chodzi tu o kontrakt marynarski. Decydujące jest to, że Unia Europejska, za namową Niemiec i Francji, nie jest skłonna stawić czoła Chinom w sposób, w jaki chcą to zrobić Stany Zjednoczone”. Europejczycy wolą dogadać się z Pekinem. Trudno bowiem zrezygnować z bardzo dobrych interesów, które robi się z Chińczykami. Państwo Środka jest na przykład trzecim co do wielkości importerem niemieckich towarów. Francja miała wiele problemów z budową okrętów podwodnych dla Australii. Posłużyłyby one przecież do monitorowania ruchów chińskiej floty. Tymczasem ani Niemcy, ani Francuzi nie chcą doznać odwetu handlowego ze strony Pekinu. A wiedzą, że Chiny są do niego zdolne, gdyż doświadczyła go już Australia, po zażądaniu dochodzenia w sprawie odpowiedzialności rządu chińskiego za rozprzestrzenianie się wirusa COVID-19.

Hiszpanie między młotem a kowadłem

Sprawa jest naprawdę poważna. Stany Zjednoczone niewątpliwe skonfrontują się z Chinami, a to zmusi Europejczyków do opowiedzenia się po jednej lub drugiej stronie. Hiszpania musi sobie zdawać z tego sprawę, a przede wszystkim z faktu, że Francja i Niemcy, kierując się własnym interesem gospodarczym, będą oczekiwać, że reszta Europy także opowie się po stronie Chin. Nie tylko one zresztą mają powód, by popierać Państwo Środka. Także Włochy i Grecja widzą swój interes w związku z chińskim projektem „Nowego Jedwabnego Szlaku”, polegającym na budowaniu infrastruktury za chińskie pieniądze w zamian za uległość handlową. „Tak więc prawdopodobnie znajdziemy się po niewłaściwej stronie w wojnie, której Chiny nie powinny wygrać. Jednak wśród dużych państw Hiszpania jest krajem członkowskim o najmniejszych zobowiązaniach wobec azjatyckiego giganta. Powinniśmy stawiać opór Francji i Niemcom przeciągającym nas wszystkich na stronę Pekinu” – zauważa „Libertad Digital”. Gazeta jednak przyznaje, że Hiszpanie, tak naprawdę, nie mogą sprzeciwić się europejskim mocarstwom: „Tak długo, jak Paryż i Berlin przekupywały nas, pozwalając prowadzić europejską politykę zagraniczną w Ameryce Łacińskiej w obronie tamtejszych komunistycznych dyktatur, tak długo będziemy musieli odwdzięczać się, pozwalając im narzucać Unii ich filochińską politykę” – pisze gazeta.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły