fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.6 C
Warszawa
niedziela, 13 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

W jaki sposób sektor prywatny może wesprzeć działania na rzecz transformacji energetycznej

Powodzenie transformacji sektora energetycznego zdeterminowane jest nie tylko czynnikami technologicznymi i ekonomicznymi. Aby plan przejścia na źródła niskoemisyjne przyniósł oczekiwane skutki, konieczne jest z jednej strony wyznaczanie realistycznych celów, z drugiej zaś, pozyskanie poparcia społecznego – twierdzili uczestnicy panelu poświęconego perspektywom wzrostu i pozyskiwania finansowania na nową energetykę, odbywającego się podczas tegorocznego Kongresu 590.

Warto przeczytać

Wojciech Dąbrowski, prezes Zarządu PGE, przypominał, że wbrew powszechnemu przeświadczeniu na przestrzeni minionych 20 lat, polski system energetyczny przeszedł istotne zmiany. Chodzi tu nie tylko o upowszechnianie niskoemisyjnych źródeł energii jak farmy wiatrowe czy popularne w ostatnim czasie, prosumenckie instalacje fotowoltaiczne, ale również odchodzenie od węgla na rzecz gazu w ciepłownictwie. Prezes PGE podkreślał równocześnie, iż w tym ostatnim segmencie rynku nie sposób liczyć na źródła w pełni odnawialne, jako że współczesne technologie nie dają takich możliwości. 

Transformacja energetyczna to olbrzymi projekt i do jego realizacji konieczne jest nie tylko zaangażowanie środków państwowych. To przedsięwzięcie wymaga również finansowania z budżetu Unii Europejskiej oraz stworzenia takich mechanizmów, które pozwolą wykorzystać potencjał, nie tylko podmiotów państwowych, ale także sektora prywatnego. Wszak dysponuje on nie tylko odpowiednimi zdolnościami produkcyjnymi, lecz także doświadczeniem oraz często unikalnymi kompetencjami w zakresie wytwarzania energii, pochodzącej z odnawialnych źródeł – podkreśił Ian Begg, profesor London School of Economics. 

W kontekście zielonej transformacji kluczowe jest pytanie, kto i w jakim stopniu poniesie jej koszty. Piotr Arak, dyrektor Polskiej Izby Ekonomicznej, wskazywał, że zmiany w samej tylko polskiej gospodarce pochłoną 136 mld euro do roku 2030, przy czym liczba ta nie uwzględnia dopłat do rosnących cen energii dla gospodarstw domowych. Jak skutecznie tworzyć, mechanizmy, które zminimalizują ten efekt dla najuboższych, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej polityka społeczna stanowi domenę państw członkowskich? Problem ten dotyczy nie tylko osób, które wskutek wdrażania nowych technologii utracą źródło zarobkowania, ale i tych, którzy będą zmuszeni płacić nawet dwukrotnie więcej za podstawowe usługi, np. transportowe. Wątpliwości budzi też niejasne podejście Komisji Europejskiej, odnośnie do takich źródeł energii, jak gaz czy atom, który dla Polski będzie kluczowy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne. 

W jaki sposób sektor prywatny może wesprzeć działania na rzecz transformacji? Piotr Arak przypomniał, że dobra z większym śladem węglowym staną się niekonkurencyjne, a oznacza to, że przedsiębiorcy powinni dążyć do zmniejszenia emisji w produkcie końcowym. „Każde inwestycje dążące do tego by dobra były bardziej konkurencyjne, są bardzo racjonalne” – dodał dyrektor Polskiej Izby Ekonomicznej, zaznaczając, że dla Polski, która od lat wykazuje nadwyżkę eksportową w przypadku towarów, a ostatnio także i usług, utrzymanie konkurencyjności oferty na rynkach międzynarodowych jest absolutnym priorytetem. Potwierdzają to doświadczenia przedstawicieli sektora bankowego. 

Marcin Eckert, wiceprezes zarządu PKO Banku Polskiego nadmienił, że wielu właścicieli firm ubiegających się o finansowanie monitoruje ślad węglowy swych produktów, podejmując starania, by poprawić efektywność energetyczną wytwarzania. „W naszym portfelu jest wiele firm będących liderami w skali globalnej, wiele z nich ma dobrze poukładane kwestie ESG” – dodał Marcin Eckert. Zwrócił on jednocześnie uwagę na potrzebę wychodzenia z finansowania technologii wysokoemisyjnych w sposób uporządkowany i stabilizujący system tak, by nie odcinać całych segmentów rynku od pieniędzy, z dnia na dzień. Jako przykład takiego procesu podał zaangażowanie PKO Banku Polskiego w segment OZE, które jest już trzykrotnie wyższe, niż inwestycje w tradycyjną energetykę, w portfelu tej instytucji. Wielu klientów PKO BP jest też zaawansowanych w pracach nad tzw. małym atomem czy technologiami wodorowymi. „To daje odpowiedni zarobek i pomaga nam jako społeczeństwu” – dodał wiceszef banku. 

Prof. Ian Begg zaznaczył, iż równie istotną kwestią co sama produkcja energii jest jej oszczędzanie, choćby w aspekcie właściwej izolacji budynków. „To znaczące oszczędności, kluczowe w przejściu na zielone gospodarowanie energią – dodał prof. Ian Begg. Nadmienił on też, że ludzie muszą zaakceptować zmiany, aby cały proces zakończył się sukcesem. Rzecz w tym, że nie istnieje jedna recepta dla całej Wspólnoty, jak bowiem wskazał przedstawiciel London School of Economics, priorytety poszczególnych państw w tym zakresie różnią się i to znacząco. Tymczasem kwestia ograniczania emisji ma wymierne znaczenie dla społeczeństw, jak bowiem zauważył prof. Ian Begg – efektem zmiany w dziedzinie energetyki jest poprawa stanu zdrowia społeczeństw. 

Potrzebę stopniowego przechodzenia do gospodarki niskoemisyjnej akcentował też Wojciech Dąbrowski. Jego zdaniem, nie można doprowadzić do sytuacji, w której „Zielony Ład” przekształci się w dziką transformację, a do tego może prowadzić sztuczne stymulowanie ceny CO2, mające w ostatnim czasie charakter czysto spekulacyjny. „Przestrzegam polityków KE, żeby to nie spowodowało dezintegracji gospodarek UE, bo wiele z nich tego nie wytrzyma” – dodał prezes PGE. Jego zdaniem windowanie cen energii w nieskończoność może przynieść niepożądane skutki w postaci ubóstwa energetycznego, a dodatkowym efektem może być wypromowanie partii o nastawieniu populistycznym i antyintegracyjnym. „Jeśli KE oczekuje od Polski szybszej transformacji, musi pomóc nam to sfinansować” – stwierdził Wojciech Dąbrowski. Tymczasem, jak wspomniał Piotr Arak, żeby zrealizować cel neutralności w obecnych uwarunkowaniach, cena emisji powinna się kształtować na poziomie 170 euro za tonę, co oznaczałoby, że konsument zapłaci do 50 proc. więcej za energię. Pytanie, czy w tym kontekście ludzie będą skłonni instalować niskoemisyjne źródła energii, czy może raczej stwierdzą, że bardziej opłaca się im płacić więcej za rozwiązania tradycyjne. To zaś oznaczałoby fiasko całego wielkiego projektu. 

Prof. Ian Begg przekonywał, że w ostatecznym rozrachunku i przy zastosowaniu odpowiednich instrumentów wsparcia, technologie niskoemisyjne mogą przynosić znaczące oszczędności gospodarstwom domowym, co może być z kolei kluczowym czynnikiem skłaniającym nieprzekonanych. Aby się tak stało, nie można doprowadzić do sytuacji, w której koszt zmian będzie zbyt drastyczny, gdyż w takiej sytuacji pojawia się niebezpieczeństwo gwałtownych protestów społecznych – dodał profesor London School of Economics. Należy położyć więc silny akcent na klienta końcowego, ponieważ wzrost kosztów energii związany z procesem inwestycyjnym w czasie transformacji energetycznej, może obciążyć w znacznym stopniu również budżety gospodarstw domowych. Konieczne w tej sprawie są zatem rozwiązania, polegające na stworzeniu systemu wsparcia finansowego, który będzie rekompensować wzrost cen energii.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię