Archiwa paryskiego miejsca pamięci Shoah, położonego w prawobrzeżnej dzielnicy Marais, zawierają ciekawy dokument. Ten oryginalny projekt ustawy uchwalonej przez reżim Vichy 3 października 1940 r. zakazywał pełnienia funkcji publicznych wszystkim Żydom, niezależnie od pochodzenia. Pod ustawę podlegali wszyscy posiadający troje żydowskich dziadków lub dwoje w przypadku małżeństwa z Żydem.
Sama data jest znamienna. Dzień później reżim pozwolił bowiem na internowanie Żydów urodzonych za granicą, którzy przed prześladowaniami uciekli do Francji z innych krajów. Specjalny zapis wyłączał też z zakazu własnych obywateli lub osoby naturalizowane przed 1860 r. Projekt przedłożył Pierre Laval, przedwojenny premier Francji, dwukrotnie sprawujący tę samą funkcję w rządzie Vichy. Choć wojenna odpowiedzialność Lavala za wywózki Żydów do obozów koncentracyjnych jest bezsporna, to dodatkowy zapis miał chronić rodzimą społeczność przed losem ich zagranicznych pobratymców. Jednak marszałek Philippe Pétain, stojący na czele państwa zatarł to rozróżnienie przy podpisywaniu ustawy. O to, czy rzeczywiście miało to większe znaczenie, historycy spierają się od lat.
Jednak przedmiotem debaty nie są liczby, bo te wyraźnie wskazują, że deportacje we Francji nigdy nie osiągnęły takiego poziomu, jak w innych, okupowanych przez III Rzeszę krajach. Od momentu rozejmu z Niemcami 22 czerwca 1940 r. spośród 330 tysięcy zamieszkujących kraj Żydów, zsyłka objęła zaledwie 25 proc., a francuskie obywatelstwo dawało jeszcze większe szanse na przeżycie. Dzięki temu wojnę przetrwało aż 90 proc. francuskich Żydów i 60 proc. urodzonych za granicą, gdy tymczasem zginęło 3 mln polskich Żydów, 55 proc. węgierskich i 50 proc. belgijskich. Rodzimi Żydzi stanowili zaledwie jedną trzecią spośród 76 tys. deportowanych z Francji, mimo że tworzyli ponad dwukrotnie liczniejszą populację.
Sednem sporu jest natomiast kwestia czy jest to okoliczność łagodząca ocenę reżimu Vichy mimo jego bezsprzecznie antysemickiej przeszłości, na którą składały się nie tylko wspominana ustawa, ale również ograniczenia w możliwości wykonywania pewnych zawodów przez osoby żydowskiego pochodzenia czy konfiskata mienia wielu żydowskich kolekcjonerów, kupców i właścicieli sklepów. Nawet deportacja w początkowym okresie kolaboracji tj. do początku 1942 r. nie wynikała z przymusu ze strony nazistów i realizowano ją dobrowolnie. Pétain zniósł także dekret Crémieux z 1870 r., który naturalizował algierskich Żydów, dając im francuskie obywatelstwo.
Jednak niektórzy historycy i dziennikarze, tacy jak Éric Zemmour, uważają, że w kwestii przetrwania Żydów w hitlerowskiej rzeczywistości wpływ reżimu Vichy był pozytywny. Swoją tezę, że „Pétain uratował francuskich Żydów” przedstawił po raz pierwszy w swoim bestsellerze z 2014 r. „Le Suicide Français”, a następnie powtarzał wielokrotnie w radiu i telewizji. Spotkała się ona z ostrą krytyką i była powodem licznych pozwów przeciwko pisarzowi, który ma już na swoim koncie wyrok za podsycanie nienawiści rasowej po stwierdzeniu, że „wszyscy handlarze narkotyków są czarni lub brązowi”.
Ustawa, która pozwala oskarżyć Zemmoura, powstała za prezydentury Jacques’a Chiraca, a jednym z jej autorów jest komunistyczny działacz i poseł Jean-Claude Gayssot. W połowie lat 90. państwo francuskie zdecydowało się wreszcie wziąć odpowiedzialność za Holokaust. Jednak negatywne postrzeganie rzekomego rewizjonizmu Zemmoura to wynik zmian w samej historiografii, nowego postrzegania okresu kolaboracji, a tę swoistą rewolucję rozpoczęła w latach 70. publikacja bestsellera amerykańskiego historyka Roberta Paxtona o państwie Vichy. On sam stwierdził ostatnio, że prawicowy publicysta patrzy na reżim przez „różowe okulary”.
Wcześniej jednak (do czego nawiązują poglądy Zemmoura) postrzegano państwo Vichy zgoła inaczej, przypisując mu zasługi za oszczędzenie Francji marnego losu innych okupowanych krajów. Tę dawną narrację „miecza i tarczy” propagował sam Charles de Gaulle, starając się pogodzić podzielone społeczeństwo na tych, którzy kolaborowali i tych, co działali w ruchu oporu. Zgodnie z tą polityką przyjazna wobec Niemców postawa Vichy była traktowana jako tarcza umożliwiająca ruchowi oporu (miecz) działać przeciwko wspólnemu, hitlerowskiemu wrogowi.
Obecnie wiele uznanych żydowskich organizacji żywi przekonanie, że twierdzenia Zemmoura są szkodliwe i błędne, a Ariel Goldman z Fonds Social Juif Unifié napisał nawet na Twitterze, że „wstydzi się, iż podziela judaistyczną wiarę pisarza”.
Zemmour nie jest jednak typowym Żydem – nie przywiązuje wagi ani do religii, ani kulturowych aspektów judaizmu. Uważa się za spadkobiercę tradycji Israélitisme będącej zasymilowaną formą judaizmu, która przede wszystkim zwraca uwagę na wartości Republiki Francuskiej. Jest zarówno przeciwnikiem islamskiego separatyzmu, jak i tradycji żydowskich dotyczących publicznego noszenia kipy czy uboju rytualnego. Czuje się w pierwszej kolejności Francuzem i uważa, że Republika powinna integrować jednostki, nie zaś społeczności (cytując słynne przemówienie Stanisława de Clermont-Tonnerre’a z 1789 r.).
Jego spór z organizacjami żydowskimi osiągnął apogeum wraz z publikacją jego najnowszej książki. Dla wielu osób nie do przyjęcia jest fragment, w którym autor szuka podobieństw między Mohamedem Merah, islamskim terrorystą, który w 2012 r. zastrzelił siedem osób w Tuluzie i Montauban, a jego trzema żydowskimi ofiarami w wieku szkolnym.
Zemmour wzywa także do zakazu nadawania obcych imion we Francji, twierdząc, że zarówno wybór zabójcy, jak i jego ofiar, by zostać pochowanym za granicą (pierwszy w Algierii, drugi w Izraelu) podkreśla kryzys przynależności narodowej leżącej u podstaw francuskiej umowy społecznej.
Francuskie prawo zabrania zbierania wyników wyborów i danych sondażowych według pochodzenia etnicznego, więc nie dowiemy się, ilu pozostałych we Francji Żydów zastosuje się do oficjalnego bojkotu tego kandydata na prezydenta w nadchodzących wyborach. Jednak wśród mniej zamożnego żydowskiego elektoratu, który nie może sobie pozwolić na ucieczkę od rosnącego antysemityzmu oraz islamskiego separatyzmu, zdecydowane stanowisko Zemmoura może okazać się przekonujące.