fbpx
11 listopada, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rozbudowa Sił Zbrojnych będzie kosztowna

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

Pod koniec października minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oraz przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej ogłosili planowane zwiększenie wydatków na obronność.

Minister Błaszczak stwierdził, że rząd postanowił zwiększyć liczebność Sił Zbrojnych do 250 tys. żołnierzy zawodowych i wpierających ich 50 tys. członków Wojsk Obrony Terytorialnej. Oznaczałoby to praktyczne podwojenie liczebności obu tych grup. Ponadto minister zapowiedział utworzenie w polskiej armii wojsk cyberobrony.

By pokryć dodatkowe wydatki, rząd planuje utworzenie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który nie będzie częścią budżetu wojskowego, ale będzie miał niezależne finansowanie. Środki na niego miałyby się znaleźć z papierów skarbowych, obligacji emitowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego i objętych gwarancją Skarbu Państwa, a także z wpłat z budżetu państwa i zysku NBP.

Struktura funduszu przypominałaby ten, jaki w 2020 r. utworzono na wypadek kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa. Oznacza to, że fundusz musi utrzymać dług publiczny poniżej konstytucyjnego limitu (60 proc. PKB), ale może być też wykorzystany jako dodatkowe środki w przypadku wystąpienia kryzysu. W opinii polityków obecny stan polskiej armii jest właśnie kryzysowy.

Nie wiadomo jeszcze, jak rozłoży się planowany wzrost zatrudnienia na poszczególne siły, jednak minister zadeklarował, że dzięki nowym środkom „Polska kupi więcej amerykańskiego sprzętu”.

To wystarczyło, by w prasie pojawiły się artykuły mówiące o drastycznym zwiększeniu wydatków na wojsko. Problem w tym, że takie interpretacje mogą być przedwczesne, a do faktycznego wzrostu finansowania armii może w ogóle nie dojść.

Opozycja w zasadzie zbagatelizowała te doniesienia, uznając je za element propagandy podejmowanej w perspektywie wyborów parlamentarnych w 2023 r. Uznano zresztą, że zapowiedziane zmiany nie zostały oparte na rzetelnych analizach faktycznych możliwości finansowania, ani faktycznych zagrożeniach i wyzwaniach stojących przed polską armią.

Nie wiadomo też, kiedy nowy fundusz miałby powstać. Gdyby jednak faktycznie został utworzony, jego żywotność mogłaby być krótka, jeśli PiS nie wygra kolejnych wyborów. Kolejna władza z łatwością by go zlikwidowała.

Pomysł zwiększenia liczebności armii skrytykował Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W wywiadzie dla radia RMF FM powiedział on: „Jeśli armia chce być skuteczna, to nie jest to kwestia liczb – istotą jest jakość. Nie stać nas na 250 tys. regularnych, dobrze opłacanych, dobrze wyszkolonych, dobrze wyposażonych żołnierzy mających dobrą infrastrukturę, wyposażenie, wsparcie logistyczne i medyczne”.

Obecnie Wojsko Polskie składa się z przeszło 112 tys. żołnierzy odbywających służbę zawodową oraz 26 tys. członków Wojsk Obrony Terytorialnej. Plan budżetowy na przyszły rok zakłada wydanie na wynagrodzenia dla żołnierzy i pracowników cywilnych 13,452 mld zł. Utrzymanie tego personelu (wyżywienie, zakwaterowanie, wyszkolenie) to koszt kolejnych 9,342 mld zł. Natomiast 10,1 mld zł zostanie wydane na wojskowe emerytury.

Łączne zaplanowane w budżecie na 2022 r. koszty osobowe Wojska Polskiego to 32,9 mld zł, czyli prawie 60 proc. budżetu obronnego. Gdyby podwoić zatrudnienie, koszty osobowe pochłonęłyby wszystkie przyszłoroczne wydatki Ministerstwa Obrony Narodowej, pomijając nawet zapowiedziane przez Błaszczaka wydatki na amunicję, systemy uzbrojenia czy infrastrukturę.

Nie wiadomo też, jak rząd zamierza sfinansować zapowiedziane spore inwestycje w system obrony powietrznej Narew, F-35, czołgi Abrams i okręty podwodne. Gdyby dodatkowy fundusz rzeczywiście powstał, jego część można by wykorzystać właśnie na te wydatki.

Trzeba też mieć na uwadze, że zwiększenie liczebności WP to wzrost kosztów długoterminowych pod postacią emerytur. Należałoby zwiększyć wydatki długofalowo. Nie wiadomo więc, czy z zapowiedzi Błaszczaka i Kaczyńskiego cokolwiek wyniknie.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: