Julissa Reynoso nie może zostać ambasadorką USA w Hiszpanii – uważa Marco Rubio, repubaikański senator pochodzący z Kuby. Jego zdaniem Reynoso to „apologetka reżimu Fidela Castro”, przez co „nie będzie naciskała na Hiszpanię, by ta zwiększyła presję wobec autorytarnych reżimów na Kubie, w Nikaragui i Wenezueli”.
„Julissa Reynoso Pantaleón jest sympatyczką i apologetką reżimu Castro, która nie powinna być w naszym rządzie” – powiedział Rubio piastujący także urząd wiceprzewodniczącego senackiej komisji ds. wywiadu i będący starszym członkiem Komisji ds. Stosunków Zagranicznych w tej samej izbie.
Kandydatka do objęcia urzędu ambasadora w Madrycie, nominowana na to stanowisko przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, zdaniem senatora miała mieć „bezpośredni udział w pomocy w wymianie uwięzionych członków wywiadu kubańskiego reżimu, gdy odbywali oni karę w amerykańskim więzieniu w czasie polityki ustępstw (byłego prezydenta Baracka Obamy i Castro)”, według niego samo to „budzi poważne wątpliwości co do jej charakteru i osądu”.
„Jest jednak jedna rzecz, której jestem absolutnie pewien: Reynoso nie będzie naciskała na Hiszpanię, by ta zwiększyła presję wobec autorytarnych reżimów na Kubie, w Nikaragui i Wenezueli. W rzeczywistości prawdopodobnie dałaby Hiszpanii przepustkę do przymykania oka” – powiedział senator w imieniu jego zespołu.
Podkreślił, że Stany Zjednoczone potrzebują „kogoś, kto jest zaangażowany w wolność i prawa człowieka na półkuli zachodniej, a nie delegata dyktatorów”.
Amerykański ambasador w Chinach także zablokowany przez Rubio
To nie jedyna nominacja ambasadorska prezydenta Bidena, którą Rubio postanowił zablokować. Sprzeciwił się też mianowaniu na urząd ambasadora USA w Chinach Nicholasa Burnsa. Według Rubio karierę Burnsa „definiuje brak zrozumienia zagrożenia, jakie stanowi Komunistyczna Partia Chin”.
„W rzeczywistości Burns nie wykazał ani skruchy, ani troski o swoje obecne powiązania biznesowe z korporacjami działającymi w Chinach” – komentował senator, dodając przy tym, że właśnie takiej osoby spodziewał się na nominata od prezydenta, który ma tak lekceważące podejście do problemu Chin.