fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.4 C
Warszawa
piątek, 29 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Unia jest nie tyle wspólnym rynkiem, a liberalnym projektem imperialistycznym”

Między narodowymi prawami a ponadnarodową kontrolą – rozważania o Unii Europejskiej w „The American Conservative”

Warto przeczytać

Tarcia między Brukselą a Warszawą znajdują szeroki oddźwięk w wielu środowiskach, także wśród konserwatystów. Niektórzy obserwatorzy uważają przy tym, że działania UE, która na wszelkie sposoby próbuje skarcić i przywołać Polskę do porządku pokazują, że Unia jest nie tyle wspólnym rynkiem, ile liberalnym projektem imperialistycznym.

Już od dłuższego czasu relacje i konflikty między Polską a Wspólnotą mają wielowymiarowy charakter. Wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej, odmowa przyjęcia uchodźców, kwestie wolności prasy i reformy sądownictwa to tylko niektóre z problematycznych tematów. Jednak we wszystkich przypadkach podstawę do krytyki stanowi przekonanie, że suwerenność Polski jest drugorzędna w stosunku do suwerenności UE, a Warszawa najpierw odpowiada przed Brukselą, Luksemburgiem lub Strasbourgiem, a nie narodem polskim.

Eurosceptycy zdawali sobie sprawę z takiego podejścia Unii do suwerenności swoich członków jeszcze na długo przed Brexitem, który stał się powodem obaw internacjonalistów, że kolejne państwa zechcą pójść drogą Wielkiej Brytanii.

Dwa dni przed rozpoczęciem tegorocznego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i polski premier Mateusz Morawiecki wdali się w polemikę podczas przemówień w Parlamencie Europejskim.

W trakcie debaty przewodnicząca odniosła się do orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że konstytucja narodowa jest nadrzędna wobec traktatów UE. Von der Leyen nazwała to „bezpośrednim wyzwaniem dla jedności europejskiego porządku prawnego”. Opisując odzyskanie przez Polskę niezawisłości po upadku komunizmu, dodała, że „Ludzie w Polsce chcieli demokracji, wolności wyboru rządu, wolności słowa i mediów, końca korupcji i niezależnych sądów. Właśnie za tym opowiada się Europa. Jednak ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego stawia wiele z tych wartości pod znakiem zapytania. Nie możemy pozwolić, by nasze wspólne wartości były narażone na ryzyko”.

„Niektóre instytucje europejskie przejmują prawo do decydowania o sprawach, które nie zostały im przypisane” – stwierdził premier Morawiecki, odpowiadając na te zastrzeżenia. „Nie będziemy działać pod presją szantażu, jesteśmy gotowi do dialogu, nie zgadzamy się jednak na coraz szersze kompetencje instytucji UE, ale oczywiście będziemy rozmawiać o tym, jak rozwiązywać bieżące spory” – dodał.

Przywódcy innych państw członkowskich UE poparli na szczycie von der Leyen i ocenę sytuacji w Polsce dokonanej przez komisję.

Jak podsumował premier Belgii Alexander de Croo: „Jeśli chcesz mieć korzyści z bycia w klubie, to musisz przestrzegać zasad. Nie możesz być członkiem klubu i mówić: zasady mnie nie dotyczą”.

Premier Holandii Mark Rutte zauważył z kolei: „Niezależność polskiego sądownictwa jest kluczową kwestią do przedyskutowania. Póki ta kwestia nie jest uregulowana, trudno jest sobie wyobrazić, jak duży nowy fundusz pieniężny mógłby zostać udostępniony Polsce”.

Już teraz Komisja Europejska uniemożliwiła Polsce dostęp do 57 mld euro w funduszach pomocy gospodarczej COVID-19, a także zwróciła się do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o rozważenie kary w postaci dziennych grzywien do momentu zreformowania polskiego Sądu Najwyższego i zmian prawnych naruszających „wspólne wartości”.

Polska nie jest jednak płatnikiem netto do UE, jak to miało miejsce w przypadku Wielkiej Brytanii przez Brexitem, co sprawia, że siła perswazji Brukseli jest większa, niż chciałaby Warszawa. W 2018 r. UE wydała w Polsce 16,350 mld euro, co stanowiło prawie 3,5 proc. wartości całej polskiej gospodarki, gdy w tym czasie Polska wniosła mniej niż 4 mld euro.

Jednak są też kraje, które wspierają polski punkt widzenia. Węgierski premier Viktor Orban powiedział: „Prymat prawa Unii Europejskiej nie jest w ogóle zapisany w traktacie, więc Unia Europejska ma prymat tam, gdzie kompetencje… to, co się tutaj dzieje, to regularne obchodzenie przez instytucje europejskie praw parlamentu i rządu krajowego”.

Choć studentów uczy się, że Unia Europejska to przede wszystkim wspólny rynek, poświęcony swobodnemu przepływowi ludzi, towarów, usług i kapitału, to jednak nacjonaliści i eurosceptycy też mają trochę racji, twierdząc, że UE weszła w fazę liberalnego imperializmu, w momencie, gdy doszło do jej poszerzenia, co zmusiło Unię do pogłębienia poziomu integracji europejskiej i szukania „wspólnych wartości”.

Jednak unijne korzenie to Europejska Wspólnota Węgla i Stali (EWWiS), która powstała na mocy Traktatu Paryskiego w 1951 r. i była próbą zapobieżenia kolejnej wojnie między Francją i Niemcami. Jeden z jej głównych twórców, francuski minister spraw wewnętrznych Robert Schuman zaproponował, aby „francusko-niemiecka produkcja węgla i stali jako całość znalazła się pod wspólną Wysoką Władzą, w ramach organizacji otwartej na udział innych krajów Europy”. W swojej deklaracji zarysował główny cel przedsięwzięcia.

Połączenie produkcji węgla i stali powinno stworzyć wspólne podstawy rozwoju gospodarczego, jako pierwszy krok do federalizacji Europy oraz odmienić los tych regionów, które przez długi czas zajmowały się produkcją amunicji, pozostając równocześnie jej stałymi ofiarami. Ustanowiona w ten sposób solidarność produkcji sprawi, że wojna między Francją a Niemcami stanie się nie tylko nie do pomyślenia, ale wręcz materialnie niemożliwa” –mówił Schuman.

Idea była prosta: zrzeczenie się przez dwa europejskie mocarstwa kontroli nad najważniejszymi gałęziami przemysłu niezbędnymi do prowadzenia wojny na rzecz władzy ponadnarodowej zmuszało je do dyplomatycznego rozstrzygania sporów.

W skład EWWiS wchodziły cztery instytucje: Wysoka Władza będąca organem wykonawczym, Rada Ministrów złożona z przedstawicieli rządów poszczególnych krajów członkowskich, Zgromadzenie będące poprzednikiem Parlamentu Europejskiego oraz Trybunał Sprawiedliwości. Od samego początku chodziło też o stworzenie platformy porozumienia ponadnarodowej władzy, co miało pozwolić wprowadzić w życie założone priorytety.

Eksperyment, jakim na początku była integracja europejska, pokazał, że wolny rynek nie jest czymś, co powstaje samoistnie, lecz jest narzucany przez rząd i wymaga ogromnych zasobów i władzy, aby utrzymać swoją „wolność”. Pragnąc jednak pogłębić definicję wspólnych wartości europejskich, UE zdaje się przekraczać pewne granice. Ten na nowo zdefiniowany Stary Kontynent przestał być miejscem złożonym z konkretnych narodów dzielących chrześcijańskie dziedzictwo, ale zbiorem pewnych abstrakcyjnych idei uznanych za wspólne. UE stała się więc poniekąd psem stróżującym, który nie toleruje ich naruszania, a liberalny reżim musi odwoływać się do ponadnarodowej władzy, by utrzymać w ryzach państwa, które próbują się temu przeciwstawić. Niepowodzenie w tej kwestii mogłoby bowiem zagrozić całemu projektowi integracji europejskiej, a może nawet samemu liberalizmowi.

To także cenna lekcja dla Ameryki, gdzie liberalizm ściera się z demokracją i federalizmem, a amerykańscy konserwatyści powinni wziąć pod uwagę ostrzeżenia eurosceptyków, zanim Stany Zjednoczone również zostaną zredukowane do zbioru narzuconych odgórnie, abstrakcyjnych koncepcji.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »