fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

5.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Ukraina jest dziś modelem suwerennego kraju”

„Breaking Defense” przewiduje pięć scenariuszy, którymi może podążyć Rosja w relacjach z Ukrainą

Warto przeczytać

Ciężko przewidzieć, jakie plany wobec Ukrainy ma prezydent Rosji Władimir Putin. Należy jednak wyjść poza dychotomię „najechać lub nie najechać”. Podejmowane działania mogą nie być tak czarno-białe.

Administracja Stanów Zjednoczonych i członkowie NATO z niepokojem spoglądają na wschodnią granicę Ukrainy, przy której zgromadziły się rosyjskie wojska. Wszyscy zadają sobie pytanie o kolejny ruch Putina. Czy wystraszy się USA i zatrzyma inwazję? Czy przeciwnie – szykuje się do krwawego najazdu? Takie postawienie sprawy może być jednak za daleko idącym uproszczeniem.

Należy pamiętać, że Ukraina znajduje się teraz w krytycznym położeniu, a to, jak rozwiążą się jej aktualne problemy, zdeterminuje jej geopolityczną orientację na kolejne dekady. Ważą się więc losy nie tylko terenów przygranicznych, ale tego, czy Ukraina stanie się areną wpływów świata zachodniego, czy Rosji. Przy czym to rozstrzygnięcie będzie ważne także dla wspólnoty transatlantyckiej i pojęcia suwerenności narodowej.

Rosja od 2014 r. okupuje prawie 5 proc. powierzchni Ukrainy, w tym ponad 50 proc. jej linii brzegowej. Wraz ze wspieranymi przez Moskwę separatystami podtrzymuje wojnę na wschodniej Ukrainie, która pochłonęła już przeszło 13 tys. ofiar. Kolejne 30 tys. odniosło rany w przygranicznych starciach. Wpłynęło to negatywnie na ukraińską gospodarkę, a także spowolniło jej integrację z zachodem Europy.

Napięcie ponownie rośnie, ponieważ Rosja – drugi raz w tym roku – zmobilizowała swoją armię wzdłuż ukraińskiej granicy. Przebywa przy niej obecnie 175 tys. rosyjskich żołnierzy i w każdej chwili mogą oni przejść do ofensywy.

Amerykanie przyznają, że nie wiedzą, jakie plany ma Władimir Putin. Ciężko sprawę sprowadzić jedynie do kwestii tego, czy najedzie ponownie Ukrainę, czy nie. Ważne, by Stany Zjednoczone miały gotową reakcję na każdy ruch rosyjskiego prezydenta – zarówno na faktyczną ofensywę, jak i na bardziej miękkie formy nacisku.

Co w obecnej sytuacji może zrobić Putin?

Po pierwsze możliwy jest scenariusz niekinetyczny. Obecne zbrojenia po stronie Rosji służyłyby jedynie wymuszaniu ustępstw państw zachodnich w kwestii rozszerzenia NATO. W tej sytuacji Rosja utrzymałaby Ukrainę poza strukturami NATO i Unii Europejskiej. Najpewniej oznaczałoby to natomiast integrację Ukrainy z organizacjami, które znajdują rosyjskie poparcie – Organizacją Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym oraz Euroazjatycką Unią Gospodarcza.

Aby tak postawiony cel strategiczny osiągnąć, Rosja musi utrzymywać konflikt wschodnioukraiński w stanie zamrożenia, czyli bez prowadzenia na tych terenach otwartych walk na szeroką skalę, ale z lokalnymi potyczkami, które pokazują, że konflikt się nie zakończył. W tym scenariuszu zgromadzone przy granicy wojska nie zostałyby użyte do faktycznego najazdu, a służyły tylko jako argument polityczny.

Inną możliwością jest ograniczona ofensywa mająca silniej wesprzeć separatystów. Prawdopodobieństwo tego rozwiązania wzrasta w obliczu niezdecydowania USA oraz krajów europejskich. W tym przypadku Rosja koncentruje się na Doniecku i Ługańsku, gdzie wspiera separatystów i zmierza do stworzenia odrębnych struktur państwowych. Oznaczałoby to przejęcie węzłów komunikacyjnych, a także zdobycie portu w Mariupolu czy ługańskiej elektrowni kontrolowanej nadal przez Ukrainę. Byłoby to jednoznaczne z zakończeniem zawieszenia broni.

Inną możliwością jest trwalsze połączenie Rosji z Krymem – nie tyle w sensie politycznym, ile dosłownym. Obecnie Rosję i Krym łączy tylko nowy most prowadzący przez Cieśninę Kerczeńską. Ponadto Ukraina blokuje źródło słodkiej wody. Jeśli Rosja zwiększy swoje połączenie z Krymem, rozwiąże sporo logistycznych wyzwań, przed którymi stoi obecnie – łącznie z dostarczaniem na Krym wody pitnej. Morze Azowskie stanie się wtedy wewnętrznym morzem Rosji. Aby to osiągnąć, musiałaby złamać obronę w Donbasie oraz zdobyć Mariupol – a jest to dziesiąte pod względem wielkości miasto Ukrainy.

Najbardziej agresywny scenariusz zakładałby natomiast zmasowaną ofensywę skierowaną na główne miasta Ukrainy, zmierzającą do przywrócenia rosyjskiej kontroli w regionie „Noworosji” na południu Ukrainy. Rozwiązałoby to także kwestę mostu lądowego z Krymem, a także jego przyłączenie z Naddniestrzem, okupowanym przez Rosję terenem Mołdawii. To jednak kwestia dużej mobilizacji wojskowej, która pozwoliłaby na zajęcie Odessy oraz Mariupola. Ten scenariusz zmieniłby jednak sytuację geopolityczną w Europie Wschodniej w sposób niespotykany od zakończenia II wojny światowej. Kwestia bezpieczeństwa w Europie stałaby się też naglącym tematem.

Ostatni scenariusz można nazwać zagraniem dziką kartą. Polegałoby ono na politycznej destabilizacji innego ukraińskiego regionu – Budziak, części Besarabii leżącej w obwodzie odeskim. Wywołanie tam kryzysu politycznego – co było celem Rosji już kilka lat temu – z pewnością stałoby się dużym problemem dla Kijowa. Warto zwrócić uwagę na to, że Budziak łączy z resztą Ukrainy zaledwie jedna droga obwodowa. Co więcej, teren ten leży obok mołdawskiego regionu autonomicznego Gagauzji, który jest turecki, prawosławny, rosyjskojęzyczny i… bardzo prorosyjski. Zdobycie tych terenów pozwoliłoby Rosji kontrolować także dużą część zachodniej granicy Ukrainy, a przy okazji – zdestabilizować sytuację w Odessie, która może być kolejnym celem.

Pamiętajmy, że w tym przypadku mówimy o wojnie hybrydowej. Tradycyjnym ruchom militarnym mogą więc towarzyszyć cyberataki, dezinformacja, oddolne obalanie rządowych instytucji – słowem: powtórka z Krymu 2014 r.

Nie da się określić, w którym momencie czy za jaki czas zostanie przeprowadzony któryś z tych scenariuszy (ich wypadowa lub jakiś inny). Zima na początku 2022 r. będzie sprzyjała agresorom, a utrudniała obronę na wschodzie Ukrainy w związku z zamarzaniem ziemi na tych terenach. Z drugiej strony w najbliższych tygodniach można spodziewać się zamarznięcia kanału Wołga-Don, co uniemożliwi ewentualny atak amfibijny, a przynajmniej wymusi dużo większe zaangażowanie okrętów z Flotylli Kaspijskiej. Do tego 7 stycznia wypada prawosławne Boże Narodzenie. Nie zapominajmy też o nadciągających Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, które rozpoczną się w Pekinie 4 lutego i skupią uwagę świata. Kiedy w 2008 r. w tym samym mieście odbywała się letnia olimpiada, Rosja napadła Gruzję – praktycznie w czasie ceremonii otwarcia igrzysk.

Oczywiście we wszystkich tych scenariuszach to Rosja jest agresorem, a Ukraina celem tej agresji, jednak od rosyjskiej inwazji z 2014 r. nic nie wskazuje na możliwość przeciwnie skierowanej agresji.

Ukraina jest dziś modelem suwerennego kraju mającego zdolność do samostanowienia i decydowania o własnych relacjach i stosunkach politycznych. Nikt – nawet Rosja – nie powinien blokować jej uczestnictwa w organizacjach międzynarodowych, takich jak NATO czy Unia Europejska. Ta ukraińska niezależność pozostaje zarówno w interesie Stanów Zjednoczonych, jak i Europy, w interesie, którego należy bronić.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »