fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

8.6 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Ameryka Łacińska – przywiązanie do populistycznej tradycji

Ameryka Łacińska odbija w stronę skrajnej lewicy – ostrzega „National Review”

Warto przeczytać

W Ameryce Łacińskiej widzimy wyraźny zwrot polityczny w lewą stronę. Potwierdziły to niedawne wybory prezydenckie w Chile, w których zwyciężył lewicowy aktywista.

Kolejne kraje Ameryki Łacińskiej dają się uwieść skrajnej lewicy. Trend ten potwierdziły wyniki najnowszych wyborów prezydenckich w Chile, zwyciężył w nich 35-letni Gabriel Boric, aktywista o wielkiej ambicji, ale bez zrozumienia dla przemian politycznych, które w ostatnich dekadach zapewniły jego ojczyźnie sukces. Chile zasiliło tym samym zbiór krajów o nieliberalnych, antyzachodnich i antykapitalistycznych rządach, których w regionie nie brakuje.

Choć w swoich zapowiedziach Boric może nie posuwać się zbyt daleko i wydawać się politykiem dość umiarkowanym, to istotne jest jego demonizowanie zastanego modelu społeczno-gospodarczego Chile, który przecież był w tym państwie udany i stał za wzrostem. Jeśli do tego dodamy sojusz z Partią Komunistyczną, a także wspieranie zamieszek, do których dochodziło w Chile w ostatnich latach, możemy się spodziewać dość intensywnego zwrotu w chilijskiej polityce.

Podobna przyszłość może czekać Kolumbię i Brazylię, w których wybory odbędą się niedługo. W Kolumbii w sondażach prowadzi Gustavo Petro, a w Brazylii na czoło wysuwa się Lula da Silva z poparciem 45-proc. Lewica zwyciężyła już w Kostaryce. Wśród Ameryki Łacińskiej po stronie liberalnej pozostaje jeszcze tylko Dominikana, Urugwaj i Ekwador. Jednak nawet tam widać, jak przeciwny lewicy Guillermo Lasso z Ekwadoru musi zmagać się z silnymi głosami sprzeciwu.

Skąd ten zwrot? Wydaje się, że ten region świata nadal mocno przywiązany jest do populistycznej tradycji, która gnębi go od stu lat. Pandemia koronawirusa sprawiła też, że dla milionów ludzi, którzy po ciężkich wysiłkach dołączyli do klasy średniej, czas się cofnął. Komisja Gospodarcza ds. Ameryki Łacińskiej i Karaibów ogłosiła w 2020 r., że ubóstwo osiągnęło w tym regionie poziom niespotykany od 12 lat, a skrajne ubóstwo – od 20 lat! Centroprawicowym rządom nie udało się do końca zliberalizować rynku, czemu skutecznie przeciwstawiały się formacje lewicowe, przez co średni roczny wzrost PKB utrzymał się tam w latach 2014-2019 na poziomie 0,3 proc. Jednocześnie dzięki globalizacji Ameryka Łacińska zyskała dostęp do globalnej komunikacji, co pozwoliło na ożywienie resentymentu i frustracji wynikających z nierówności społecznych. Mierzący nierówność zarobków wskaźnik Giniego wzrósł w 2020 r. o niemal 6 procent.

Kiedy jednak mówimy o tym, że Ameryka Łacińska skręca w lewo, nie powinniśmy myśleć o popularnej w Europie centrolewicowej socjaldemokracji. To lewica w dużo bardziej drastycznym wydaniu, która na cel obiera często zastany porządek konstytucyjny. Taka lewica dąży do zniesienia rządów prawa i liberalnej demokracji. Jej strategią utrzymania się przy władzy jest protekcja, redystrybucja, propaganda oraz przemoc. To lewica, która bez zastanowienia każdego przeciwnika nazywa faszystą. Lewicowi przywódcy tego typu odrzucają wpływy Zachodu i zachodniego kapitału. Jednocześnie krytycznie oceniają centrolewicowe rządy, które budowały Amerykę Łacińską od lat 90. XX wieku. W ich ocenie byli oni niedostatecznie lewicowi, zdradzili ideały. W zasadzie przez ostatnie 30 lat centrolewicowe rządy w tym regionie spotykały się z większymi atakami skrajnej lewicy niż swoich konserwatywnych przeciwników.

W brazylijskich wyborach prezydenckich zaplanowanych na 2022 r. spore szanse ma Lula da Silva – a przecież był on już prezydentem tego kraju, trafił do więzienia za korupcję i ze swoją następczynią Dilmą Rousseff doprowadził Brazylię do ogromnego kryzysu gospodarczego i politycznego. Nie kryje on poparcia dla lewicowych dyktatur, w tym tych na Kubie i w Nikaragui.

Z kryzysem wywołanym przez lewicę mamy też do czynienia w Wenezueli. W 1999 r. władzę przejął tam Hugo Chávez. Cena baryłki ropy w tym państwie wynosiła wówczas 8 dol. Potem poszybowała do 100 dol. W takim kryzysie łatwo wprowadzać populistyczny reżim i niszczyć praworządność.

Aktualnie sytuacja na rynku globalnym sprzyja tym państwom, które mogą produkować minerały, węglowodory i produkty rolne. To świetna koniunktura dla krajów Ameryki Łacińskiej (może poza Meksykiem, którego gospodarka opiera się raczej na towarach przemysłowych). O ile tych szans nie zaprzepaszczą demagodzy, przejmujący kolejne rządy w tej części świata.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »