fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

5.3 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Polska jest krajem bez lewicy

Gdyby partie lewicowe oferowały coraz większe dotacje, miałyby większe szanse, żeby zaistnieć na scenie politycznej – pisze hiszpańska gazeta „El Confidencial”. Tymczasem ta orientacja polityczna już od 2005 r. wydaje się skazana na marginalizację w konserwatywnej Polsce. „Jedyni, dwaj senatorowie koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy opuścili partię kilka tygodni temu”.

Warto przeczytać

Odeszło nie tylko dwóch senatorów, ale także jeden poseł. Polską lewicową koalicję tworzą Wiosna, której prezesem jest Robert Biedroń, socjalistyczne ugrupowanie Razem oraz SLD – centrolewicowa partia założona przez byłego prezydenta Kwaśniewskiego, z której od 1991 r. wywodziło się czterech premierów. Jednak w Polsce słowo „lewica” jest wciąż stygmatyzowane. Wielu Polakom kojarzy się z dziedzictwem komunistycznym i czasami demokratycznych przemian.

„Przekoszona” mapa polityczna Polski

Jak zauważa „El Confidencial”, ultrakonserwatywny PiS, rządzący od 2015 r. i konserwatywno-liberalna Platforma Obywatelska Donalda Tuska stworzyły de facto system dwupartyjny. W polityce Polski środek ciężkości wypada wyraźnie po prawej stronie, a postępowe siły polityczne muszą tworzyć koalicję, aby utrzymać się na rynku. Lewicowa grupa parlamentarna, mimo tego, że skupia frakcje, które nie mają ze sobą wiele wspólnego, posiada dziś zaledwie 8 proc. posłów i może być jedynie obserwatorem rozwoju sytuacji politycznej w swoim kraju.

Jednak, kiedy z powodu nieporozumień ze swoimi partnerami koalicyjnymi rząd chciał przeforsować głosowanie nad „budżetem naprawy gospodarczej”, który trafił do Brukseli, to właśnie koalicja lewicy udzieliła mu wsparcia. Odnosząc tę sytuację do Hiszpanii, niemal niemożliwe jest, by rząd Vox mógł zdobyć poparcie lewicowej Izquierda Unida, choćby dla jednego projektu.

Sformułowania takie jak to wypowiedziane kilka miesięcy temu przez lidera PiS: „po prawej stronie nie ma nikogo, za nami jest tylko ściana”, nie są odbierane w Polsce jako przejaw ekstremizmu, ale ideologicznej solidności. Z drugiej strony zgoła odmiennie odbierane jest popieranie praw LGBT czy deklarowanie się jako ekolog lub zwolennik świeckiego społeczeństwa – to postrzega się jako własne idee polityka. Broniąca ich osoba pozostaje na pozycji niemal marginalnej. „Nowe partie, które pojawiły się w ostatnich latach, takie jak Polska 2050, ośmielają się jedynie proponować rozwodnione wersje ultrakonserwatywnej polityki uprawianej przez PiS, ponieważ centymetr dalej na lewo jest otchłań nieistotności” – zauważa gazeta.

Lewica w sytuacji, gdy polityka społeczna obecnego rządu opiera się na subwencjach dla przyrostu naturalnego, rolnictwa, Kościoła oraz ulgach podatkowych dla młodych ludzi, ma już niewiele do pokazania. Chociaż z pewnością wielu Polaków wolałoby, by promowana była bardziej postępowa i proeuropejska ideologia, to pieniądze wpływające na ich konta, choćby z racji posiadania potomstwa, są i dla nich nie do pogardzenia – nie ma co do tego wątpliwości.

„Z drugiej strony, układanka, jaką stanowi koalicja z lewicą, ma ograniczoną wiarygodność dla znacznej części elektoratu” – twierdzi „El Confidencial”.

Czy polska lewica ma szansę się odrodzić?

Czy jest nadzieja na postępowy zwrot podczas najbliższych wyborów? Być może jest. Według zeszłorocznego sondażu wyborczego, 30 proc. młodych Polaków w wieku 18-24 lat popierało postulaty lewicy – to dwa razy więcej niż cztery lata wcześniej. Główny elektorat partii rządzącej wywodzi się ze wsi. W żadnym z 15 najludniejszych miast Polski nie ma prezydenta z ramienia PiS.

Przy tym polski – męski elektorat znacząco różni się od żeńskiego. Mężczyźni w wieku 18-30 lat preferują Konfederację, która jest partią ultranacjonalistyczną i tradycjonalistyczną – w gruncie rzeczy bardziej radykalną niż PiS. Jeśli zaś chodzi o młode kobiety, to niemal taki sam odsetek (ok. 30 proc.), co ich rówieśników głosujących na Konfederację, głosowałby na lewicę. Przy tym dla 48 proc. z nich „rząd niedemokratyczny może być w pewnych sytuacjach lepszy niż rząd demokratyczny”. Również dla 78 proc. tych młodych mężczyzn „rolą mężczyzny jest praca i utrzymanie rodziny”, co podziela zaledwie 50 proc. młodych Polek.

„W Polsce etykiety polityczne, takie jak »konserwatywny« czy »postępowy«, są bardziej socjologiczne niż ideologiczne” – pisze gazeta. Kwestie, które w Hiszpanii zostałyby uznane za nacjonalistyczne, spotykają się z mieszanym przyjęciem polskich wyborców. Chodzi o liberalizację aborcji, wsparcie dla dotacji socjalnych, imigrację, Kościół czy nastroje patriotyczne.

W Polsce wyborca identyfikujący się z pełnym pakietem ideologicznym danej partii nie jest powszechny

Krakowski politolog Jan Kewoski uważa, że „gdyby partia komunistyczna oferowała coraz większe dotacje”, to mogłaby „bez problemu wygrać wybory, gdyż ludzie bronią ich ideologii, ale tylko do pewnego stopnia”. Według niego „demokracja polska rodziła się i dorastała w sposób nieco chaotyczny, nieuporządkowany, a obecnie, jak każdy nastolatek, prezentuje postać nieco niezgrabną, jeszcze z cechami dziecięcymi, a jednocześnie ma pewne części ciała i osobowości bardziej rozwinięte niż inne”.

Uważa on też, że brak postępowej przeciwwagi w polskiej polityce może powodować nie tylko zakłócenia wyborcze, ale i społeczne, a nawet wpływać na wizerunek kraju i jego politykę zagraniczną. Przykładem jest sytuacja, gdy polski rząd wykorzystał niedawny kryzys graniczny z Białorusią, by wprowadzić w życie polityczne więcej nacjonalizmu. W efekcie każde ugrupowanie, które nie chciało identyfikować się z promowaną przez polskie władze „bohaterską obroną integralności ojczyzny”, ryzykowało, że będzie postrzegane jako wróg wszystkich Polaków. Platforma Obywatelska, będąca główną partią opozycyjną, musiała żonglować między krytyką militaryzacji sytuacji przez PiS a wyraźnym poparciem dla żołnierzy i obrony granicy.

Kewoski twierdzi, że jeśli lewica ma się odrodzić, to należy na nowo zdefiniować, czym ona jest w Polsce. Trzeba „wytłumaczyć Polakom, że progresywizm to nie jest powrót do komunizmu czy przynależność do dziwacznego klubu »neohipisów«, którzy gardzą gospodarką lub chcą zakazać kapitalizmu, to jest po prostu brak kultury ideowej i złe dziedzictwo polityczne, jakim jest komunizm”. „Tutaj prawica jest nazywana centrum, a centrum centrolewicą, a to wszystko zniekształca” – wyjaśnia politolog.

I tłumaczy, że to właśnie ten kryzys tożsamości skłonił lewicę do poparcia rządu we wszystkich ważnych głosowaniach parlamentarnych nad budżetem przedłożonym Europie. Dla jednych był to zwykły oportunizm, dla innych pragmatyczna próba przedefiniowania się i dostosowania postępowych postulatów do polskich realiów.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »