fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9.2 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Michel Houellebecq i prawo do godnego starzenia się

Oprócz tematu eutanazji, który unosi się nad jego najnowszą powieścią „Anéantir”, Michel Houellebecq jest rzecznikiem zapomnianych ludzi w domach opieki — pisze francuski dziennik „Le Figaro”.

Warto przeczytać

„Chcemy odzyskać tę dziwną moralność, która uświęcała życie do jego ostatniej godziny” – ten wiersz Michela Houellebecqa podkreśla swym pięknem frontalną walkę, jaką autor „Anéantir” toczy z eutanazją.

„Le Figaro” przypomina, że temat eutanazji przewija się w najnowszej powieści Houellebecqa. Od lat inspiruje pisarza do zajmowania bardzo zdecydowanego stanowiska, na co jest wiele przykładów – artykuł w „Le Monde” po śmierci Vincenta Lamberta, kolejny tekst, w kwietniu ubiegłego roku w „Le Figaro”, kiedy Zgromadzenie debatowało nad propozycją dotyczącą wspomaganego samobójstwa.

Mrożące krew w żyłach uroki Dignitas

Gniew Houellebecqa wzrósł jeszcze bardziej, gdy wyobraził sobie eutanazję społeczeństwa, które ją zalegalizowało: „Będę musiał wyrazić się tutaj bardzo jasno: kiedy kraj – społeczeństwo, cywilizacja – dochodzi do zalegalizowania eutanazji, traci w moich oczach wszelkie prawo do szacunku. Wtedy zniszczenie go staje się nie tylko uprawnione, ale wręcz pożądane, aby coś innego – inny kraj, inne społeczeństwo, inna cywilizacja – miało szansę powstać”.

Pisarz podkreśla, że nie będzie mówił na inny temat. Zaczął już w 2010 r., w „La Carte et le Territoire”, odsłaniając przed czytelnikiem mrożące krew w żyłach uroki Dignitas, szwajcarskiej firmy oferującej łagodną i spokojną śmierć z katalogu. Nowoczesny obiekt nad brzegiem Jeziora Zuryskiego, wypełniony „ogromną ilością popiołów i kości”.

Houellebecq rozszerzył następnie swoją walkę na „wartość rynkową cierpienia i śmierci, przewyższającą wartość przyjemności i seksu”. Już wtedy interes szedł dobrze: „Eutanazję wyceniano średnio na pięć tysięcy euro, śmiertelna dawka pentobarbitalu sodowego kosztowała dwadzieścia euro, a tania kremacja prawdopodobnie niewiele więcej. Na dynamicznie rozwijającym się rynku Szwajcaria miała wirtualny monopol”.

„Zostań z nami”

W noweli „Annihilate” temat eutanazji nie jest bezpośrednio obecny. To prawda, że Belgia wciąż przoduje w tym procederze i że tamtejsze grupy interwencyjne potajemnie wyciągają niektórych pacjentów ze szpitali, ale to właśnie miesiące i dni przed zakończeniem życia nadają tej powieści głęboko poruszający charakter. Zachód szarzeje i nieubłaganie zmierza ku śmierci. Czy to jest powód, aby ją przyspieszyć?

Łagodność, która w poprzednich książkach przebijała się zza seksualnej brutalności, brzydoty świata, małostkowości ludzi, teraz pojawia się otwarcie i bezpośrednio. „Anéantir” to powieść o delikatności. Delikatność, która towarzyszy starości i chorobie, pomiędzy bólem i niepokojem zbliżającej się śmierci. Nurty, które dezorientują świat, są zastąpione przez szczegółową uwagę, jaką wywołują ci, którzy cierpią, gdy są kochani. Zmniejsza się ciało, ciemnieje horyzont, życie jest tylko smutnym szpitalem, ale jest to okazja do odkrycia siebie i innych na nowo.

Przychodzi mi na myśl – pisze autor publikacji – zdanie z artykułu w „Le Figaro”: „I widzę siebie proszącego o śmierć tylko w nadziei, że ktoś mi powie: Nie, nie, zostań z nami”.

„Zostań z nami” – tak mówi rodzina narratora do ojca, który jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Syn siada naprzeciw niego. Patrzą na siebie godzinami, nie prowadząc żadnej rozmowy. Pełna cisza, nieme piękno. „Zostań z nami” – to mówi kobieta poprzez troskę, jaką otacza mężczyznę, którego kocha i którego trawi rak. „Zostańcie z nami” – to chcieliby usłyszeć zapomniani ludzie w domach opieki.

Triumf Kreona nad Antygoną

Ponieważ nikt nie patrzy na pozostawionych samym sobie, Houellebecq staje się ich rzecznikiem. „Podszedł do noszy: bardzo stary człowiek o wychudzonej twarzy, z rękami założonymi na piersi, oddychał słabo, wyglądał na prawie martwego, ale Paul miał wrażenie, że słyszy lekki terkot. W pobliżu głównego wejścia pielęgniarka lub noszowy, nie mógł ich rozpoznać, siedział zatopiony w fotelu, ze wzrokiem wlepionym w ekran telefonu komórkowego. »Widziałeś, jest ktoś…« powiedział, czując się jak kompletny idiota” – pisze.

Albo: „Pacjenci, którzy krzyczeli ze swoich sal, żeby ktoś przyszedł i się nimi zajął”.

Albo wreszcie: „Musiała to wszystko posprzątać, gówno i brudną pościel, i to było nieprzyjemne, ale najgorsze były ich błagalne spojrzenia, kiedy wchodziła do pokoju, i sposób, w jaki mówili do niej: »Jest pani bardzo miła, panienko«. W domu, w Afryce, takie rzeczy nie miałyby miejsca, jeśli to był postęp, to nie było warto”.

Jak możemy twierdzić, że pomagamy ludziom umierać z godnością, skoro niemożliwe jest – chyba że rodzina usunie ich z systemu – aby starzeli się z godnością, cierpieli z godnością?

W „Anéantir” nie ma mowy o kryzysie zdrowotnym, ale opis Ehpad wydaje się głęboko inspirowany tym, co pozostanie jako niezatarte piętno wiosny 2020 r.: uwięzieni starcy, agonia bez spojrzeń, szczątki bez pogrzebów.

Żałoba w dystansie, houellebeckowski triumf Kreona nad Antygoną.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »