Technologiczni giganci zyskują na sile, jednak rządy mają coraz większy problem z egzekwowaniem swojej suwerenności w przestrzeni cyfrowej. Jak przekonuje amerykański politolog Ian Bremmer, garstka firm ma dzięki swoim algorytmom bezprecedensowy wpływ na informacje: zarówno te ogólnodostępne, jak i utajone. A ich władza staje się równie wielka, jak w przypadku państw narodowych.
Zdaniem Eurasia Group szybko rozwijająca się przestrzeń cyfrowa wciąż pozostająca poza pełną kontrolą rządów i przedsiębiorstw technologicznych to bardzo istotne ryzyko geopolityczne na 2022 rok. W roku poprzednim rządy starały się wszystkimi możliwymi sposobami zaznaczyć swoją cyfrową obecność, odnosząc większe lub mniejsze sukcesy. Głośno zrobiło się o Chinach, gdy Xi Jinping rozprawił się z gigantem e-handlu Alibabą, aplikacją do transportu mobilnego Didi, kryptowalutami, a nawet grami online. Wskazuje się różne powody tego działania – obawa przed zbytnimi wpływami wielkich firm technologicznych, co zagroziłoby pozycji Komunistycznej Partii Chin albo ich bogacenie się kosztem tego, co Pekin nazywa „harmonią społeczną”. Od tamtej pory chińscy giganci technologiczni, chcąc nie chcąc, wykazują większą chęć do współpracy.
W USA poprzedni rok przyniósł globalną, wielogodzinną awarię Facebooka i powiązanych z nim portali – Instagrama i WhatsAppa, a dodatkowo ujawniono informację o tym, że dla firmy ważniejsze są pieniądze niż ludzie. Spowodowało to falę przesłuchań w Kongresie, mających na celu zbadanie, czy algorytm Facebooka nie jest szkodliwy dla dzieci i nie promuje hejtu w sieci. Choć sprawa szybko przycichła, to być może jej kontynuacja nastąpi w bieżącym roku.
Kontrola i regulacja wielkich przedsiębiorstw związanych z nowoczesnymi technologiami najlepiej do tej pory powiodła się w Unii Europejskiej. Bruksela w 2022 roku planuje uchwalenie nowego prawa, mającego karać firmy o wartości szacowanej na co najmniej 80 mld dolarów za praktyki antykonkurencyjne w sferze cyfrowej. UE pracuje również nad przepisami, które zakażą reklam skierowanych do nieletnich oraz zmuszą Google i Facebooka do ujawnienia swoich algorytmów, zwalczania dezinformacji i większej przejrzystości wobec użytkowników.
To jednak wciąż za mało, aby rządom udało się znacząco podważyć wpływy najważniejszych przedsiębiorstw w branży cyfrowej lub zmniejszyć ich możliwość inwestowania w innowacyjne technologie jak sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe czy obliczenia kwantowe, które w przyszłości prawdopodobnie nadal będą przechylać szalę wirtualnej władzy na korzyść firm high-tech. Pandemia uwypukliła też to, w jakim stopniu obywatele są uzależnieni od rozwiązań cyfrowych, gdy, z racji stwarzanych przez COVID-19 ograniczeń, setki milionów ludzi zaczęły zaspokajać wszystkie swoje codzienne potrzeby w Sieci. Obecnie większość Chińczyków komunikuje się, robi zakupy i mnóstwo innych rzeczy przy użyciu jednej aplikacji: WeChat.
Współpraca rządów z gigantami jest jednak bardzo ważna, ponieważ firmy gwarantują niezbędną infrastrukturę internetową, działają również w zakresie obrony narodowej. Apple, Google i Microsoft przeznaczyły miliardy dolarów na pomoc rządowi USA i innym przedsiębiorstwom we wzmocnieniu ich bezpieczeństwa cybernetycznego. Nieefektywne zarządzanie przestrzenią cyfrową zaszkodziłoby obydwu stronom, a konsekwencjami mogłaby być rozpowszechniona dezinformacja, zastopowanie innowacji oraz większe ryzyko dostania się potencjalnie niebezpiecznej technologii w niepowołane ręce.