Tylko rządy Mateusza Morawieckiego i Victora Orbana stoją na straży życia, rodziny, wolnej edukacji i dobra wspólnego. Ponieważ jednak Polska i Węgry nie chcą uznać za wartość europejską prawa do aborcji, przewodnicząca Komisji Europejskiej postanowiła nałożyć na nich grzywnę, odbierając środki z funduszy europejskich, na które łożą wszystkie państwa członkowskie.
Na Węgrzech coraz silniejszy jest ruch zmierzający do opuszczenia Unii (na wzór Brexitu), Polska tymczasem bardziej skora jest do wewnętrznej walki. Oba kraje spotykają się z różnymi pretekstami tłumaczącymi zachowania Brukseli – w Polsce była to na przykład reforma sądownictwa, na Węgrzech zaś podejście rządu Orbana do homoseksualistów.
Dyktowane ideologicznie działania Unii są coraz bardziej agresywne. Dunja Mijatovic, komisarz do praw człowieka Rady Europy, naciska na Maltę, by zalegalizowała aborcję i zniosła klauzulę sumienia umożliwiającą lekarzom odmawianie tej procedury.
W tych okolicznościach zarówno na Węgrzech, jak i w Polsce narasta niezadowolenie społeczne i polityczne. Tendencje, które kiedyś doprowadziły do Brexitu, odżywają tym razem w samym centrum Europy. Widać to szczególnie mocno na Węgrzech, w Polsce jeszcze nie tak bardzo. Polscy politycy – jak ocenił premier Mateusz Morawiecki – wolą walczyć o zmiany w Europie od wewnątrz. Niemniej nastroje są coraz bardziej bojowe.