fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

4.3 C
Warszawa
czwartek, 18 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy UE ma kompetencje, by karać Polskę i Węgry?

Max-Erwann Gastineau, historyk i autor „Le Nouveau procès de l’Est”, w wywiadzie udzielonym „Le Figaro” krytykuje decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE o odrzuceniu apelacji Węgier i Polski. Kraje te wystąpiły przeciwko mechanizmowi dopuszczającemu wobec nich sankcje za „naruszenie praworządności”.

Warto przeczytać

Odrzucenie skargi Węgier i Polski to nowy krok w kierunku afirmacji instytucjonalnej Europy, która coraz bardziej uzależnia suwerenność państw od kanonów nowego porządku politycznego, który projektuje – zauważa Gastineau.

W swojej książce poświęconej przyczynom podziału między Wschodem a Zachodem wyjaśnia on, że skupienie się Zachodu na fundamentalnym pojęciu rządów prawa mówi wiele o jego własnych ideologicznych liniach sił i stosunku do wolności i demokracji. Tę ostatnią oddziela się obecnie od idei suwerenności ludowej. Kraje Wschodu oskarża się zaś o kwestionowanie „naszych wartości”.

Gastineau w rozmowie z „Le Figaro” przedstawia powody, dla których Węgry i Polska zostały zmuszone do zakwestionowania mechanizmu zatwierdzonego przez TSUE.

„Po raz pierwszy w historii Europy budżet jest powiązany […] z poszanowaniem praworządności przy przyznawaniu środków” – informował w lipcu 2020 r. przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Wszyscy szefowie państw i rządów europejskich zatwierdzili wtedy wstępną wersję tego mechanizmu. Nie zabrakło przy tym ani Węgier, ani Polski. Wszystko to odbywało się w atmosferze przygotowań do przyszłego europejskiego planu naprawy gospodarczej mającego zapewnić ochronę „interesów finansowych Unii”. Jednak dla Komisji Brukselskiej i Parlamentu Europejskiego nie był on „wystarczająco ambitny”. Mechanizm, co prawda, zatwierdzono, ale szybko stał się przedmiotem negocjacji między instytucjami UE.

Przeczytaj także:

Parlament w Strasburgu od 2015 r. i czasu „kryzysu migracyjnego” miał na celowniku rządy Polski i Węgier. Ostatecznie wygrał swoją sprawę dzięki rozszerzeniu definicji naruszenia praworządności, która teraz obejmuje również naruszanie europejskich „wartości podstawowych” wymienionych w art. 2 Traktatu UE. Dziś zapisana jest tam ochrona „praw mniejszości” i zasada „niedyskryminacji”. W związku z tym Parlament Europejski przyjął w czerwcu ubiegłego roku rezolucję, dzięki której decyzja o wstrzymaniu finansowania UE zależy od ataków na „migrantów, prawa kobiet, prawa osób LGBTIQ oraz wolność zrzeszania się i zgromadzeń”. Komisja Europejska wzywa do promowania „integracji” mniejszości.

„Innymi słowy, w imię obrony tego, co początkowo było »interesem finansowym Unii«, organy UE przyznają sobie prawo do definiowania znaczenia naszych wspólnych wartości. Wielki konstytucjonalista Guy Carcassonne ostrzegał nas, że rządy prawa przekształcają się w »całą masę praw«, ustanawiając »traktat bis«, jak to ujął Jean-Éric Schoettl, były sekretarz generalny Rady Konstytucyjnej, rodzaj nowej konstytucji europejskiej, która jest tak samo niewidoczna dla zwykłych ludzi, jak inspirowana przez nieuznawany proces standaryzacji” – wyjaśnia Gastineau.

Jeśli Francuzi myślą, że typowo francuskie wartości zostaną w tym przypadku oszczędzone, to się mylą. Asymilacja czy sekularyzm, niepodzielność czy wyjątkowość narodu francuskiego niekoniecznie mają dobrą prasę w Brukseli, Luksemburgu i Strasburgu – zauważa rozmówca.

UE krytykuje Polskę za niedostateczne zwalczanie konfliktu interesów i osłabianie niezależności sądownictwa.

Gastineau uważa, że w tym przypadku Europa wykorzystuje traktaty do legitymizacji rozszerzenia swojego prawa do ingerencji. Co nie oznacza, że oba kraje w ogóle nie zawiniły. „Konflikty interesów na Węgrzech, których przykładem są preferencje w udzielaniu niektórych zamówień publicznych oligarchom bliskim rządowi, są co najmniej problematyczne i słusznie potępiane przez opozycję. Wątpliwości może budzić również treść polskich reform sądownictwa” – twierdzi rozmówca.

Jak jednak Europa powinna zareagować? Demokracja wymusza silne mechanizmy kontroli i równowagi. Istotne jest przy tym, by obowiązujące zasady były zrozumiałe, znane z wyprzedzeniem i ustanawiane przez organy uprawnione do kierowania wspólnym życiem.

Nie istnieje jednak traktat uprawniający UE do oceny charakteru reform sądownictwa podejmowanych przez państwa. Tymczasem, z jednej strony oskarża się Polskę o kwestionowanie niezależności sądownictwa, z drugiej – krytykuje Bułgarię za przyznanie zbyt dużej niezależności prokuratorowi generalnemu. Nawet na Zachodzie nierzadko dyskusyjną pozostaje niezawisłość sędziów. We Francji, na przykład, wskazuje się na powiązania prokuratury z władzą wykonawczą, które są jednak zgodne z republikańską tradycją kraju.

Jeśli zaś chodzi o węgierską telewizję publiczną – znalazła się ona pod kontrolą rządu, co jest szkodliwe dla żywotności demokratycznej debaty. „Unia Europejska mogłaby zwrócić się do państw członkowskich o ustanowienie wspólnych standardów, zachęcając do tworzenia krajowych komitetów monitorujących odpowiedzialnych za kontrolę różnorodności opinii w mediach publicznych. We Francji jest to CSA. Jego uprawnienia są jednak bardziej niż ograniczone”.

Gastineau, odnosząc się do kwestii praworządności, zauważa, że „Europa mogłaby również dążyć do tego, aby jej członkowie zbliżyli się do minimalnej podstawy, chroniącej obiektywne prawa i naturalne wolności człowieka, takie jak wolność sumienia, wypowiedzi lub przemieszczania się, które zostały poważnie naruszone w ciągu ostatnich dwóch lat”.

Europa powinna na nowo wyznaczyć sobie cele zgodne z literą traktatów, bardziej precyzyjne i oparte na wspólnych kryteriach. Istotne jest w tym przypadku poszanowanie „zasady pomocniczości, która została stworzona w ramach traktatu z Maastricht w celu »zachowania zdolności działania państw«, a tym samym zapewnienia istnienia pewnej równowagi między organami krajowymi i ponadnarodowymi”.

Nasuwa się tu pytanie, na ile UE jest nie do pogodzenia z suwerennością narodów. Gastineau uważa, że problem nie zaistnieje tak długo, jak długo Unia będzie przestrzegać granic wyznaczonych przez własne traktaty, wymienionych w art. 4 Traktatu UE: „Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi”. Ograniczają ją też mechanizmy polityczne, ustanowione na mocy traktatu lizbońskiego. Dzięki nim, parlamenty poszczególnych krajów mogą kwestionować wnioski Komisji, jeżeli zostaną one uznane za sprzeczne z zasadą pomocniczości.

Gastineau, pytany o wybory parlamentarne na Węgrzech, zgadza się z tym, że spory z UE są korzystne dla Orbána.

„W węgierskim kontekście politycznym, charakteryzującym się powrotem opozycji (przynajmniej w sondażach), Viktor Orbán ma wszelkie powody, by reaktywować swoje zapasy z Brukselą, które stawiają go w jego ulubionej pozycji, to znaczy jako obrońcę tradycyjnych wartości (czerwonej nici jego »nieliberalnej« polityki) przed »moralnym imperializmem Zachodu« i suwerenności jego narodu, która była tak długo naruszana przez historię” – wyjaśnia rozmówca.

I przypomina, że w dniu kolejnych wyborów parlamentarnych, Węgrzy zostaną wezwani do udzielenia w referendum odpowiedzi na kilka pytań dotyczących „ochrony dzieci” i wynikających z projektu ustawy mającej na celu zwalczanie „propagandy LGBT”, według konserwatywnych węgierskich mediów. Bruksela uważa ją jednak za homofobiczną i w reakcji na nią zawiesiła plan naprawczy dla Węgier.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »