fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Indie sprzedają pociski naddźwiękowe Filipinom. To zmienia reguły gry w obszarze Azji Południowo-Wschodniej – informuje „Nikkei Asia”

Indie i Filipiny w końcu sfinalizowały transakcję pocisków naddźwiękowych BrahMos. Negocjacje trwały przez lata, jednak opłacało się czekać – 375 mln dolarów, jakie zasilą przy tej sprzedaży indyjski przemysł obronny, to dla niego bez wątpienia kamień milowy. Widać wyraźnie, że kraj ten zmierza do ograniczenia importu broni.

Warto przeczytać

Filipiny od lat nie dokonały tak dużego zakupu obronnego. To istotny rozwój strategicznego arsenału tego sojusznika Stanów Zjednoczonych. Pocisk BrahMos jest wszechstronny, ma 290 km zasięgu, może być wystrzeliwany zarówno z łodzi podwodnych, myśliwców, jak i okrętów wojennych. Jest przy tym stosunkowo niedrogi.

Oczywiście pociski te nie są tak nowoczesne, jak chińskie baterie rakietowe ustawione wzdłuż łańcucha sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim. Są też dużo słabsze technologicznie od nowej generacji rakiet hipersonicznych. Nie można jednak zbagatelizować znaczenia tej umowy dla rozwoju indyjskiego przemysłu – oraz indyjskiej polityki. Państwo to już teraz współpracuje z Rosją, Japonią, a także mocarstwami zachodnimi nad nowymi technologiami obronnymi.

Indie nie mają najlepszej historii z państwami Azji Południowo-Wschodniej, jednak już pierwszy premier tego kraju Jawaharlal Nehru podkreślał „wspólną narodowość” tej części Azji oraz Indii. Wiele lat później poparł także inicjatywę indonezyjskiego przywódcy Sukarno zmierzającą do utworzenia globalnego Ruchu Niezaangażowanych, który miał sprzeciwiać się praktykom tak Wschodu, jak i Zachodu. Jednak solidarność w regionie upadła za sprawą Konfrontasi – indonezyjskiej wojny przeciwko młodej Federacji Malezyjskiej.

Indyjski rząd zraził się do tego regionu jeszcze bardziej, gdy z Malezji wyrzucono Singapur. W końcu Nehru odrzucił Azję Południowo-Wschodnią, określając ją mianem proamerykańskich „rządów coca-coli”, które nie miały ani autonomii, ani idei.

Przeczytaj także:

Indie zaczęły więc umacniać swoją pozycję w Azji Południowej, a także zacieśniać więzi z ówczesnym Związkiem Radzieckim. Kraje Azji Południowo-Wschodniej, które faktycznie związane były ze Stanami Zjednoczonymi, utworzyły wtedy Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej, gdzie nie było miejsca dla Indii.

Gdy zakończyła się zimna wojna, Indie miały kolejną szansę na nawiązanie lepszych relacji z Azją Południowo-Wschodnią, ale osaczone przez Pakistan i Chiny, a do tego borykające się z wewnętrznymi problemami gospodarczymi, po prostu ją przegapiły.

Takie dyplomatyczne zamknięcie nieco osłabiło początkowe próby eksportu zaawansowanej broni na przykład do Wietnamu. Indie nadal są też mocno uzależnione od kupowania broni za granicą. Jednak kiedy Chiny zaczęły coraz agresywniej traktować spory terytorialne, nacjonalistyczna administracja premiera Narendry Modiego musiała nieco zmienić politykę kraju. Postawiono na wzmocnienie współpracy obronnej, wprowadzono marynarkę wojenną na obszar Indo-Pacyfiku, zwiększono eksport broni do państw w Azji Południowo-Wschodniej, które znalazły się w podobnej sytuacji.

W efekcie w 2018 r. Indie zostały drugim krajem (po Australii), który gościł u siebie wszystkich przywódców Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, w tym filipińskiego prezydenta Rodrigo Duterte, który uprawia prochińską politykę. Mimo to udało się na specjalnym dwustronnym szczycie w New Delhi rozszerzyć więzi handlowe i inwestycyjne, a nawet współpracę obronną, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa morskiego.

Przyjęta wtedy deklaracja, zwana później deklaracją delhijską, potwierdziła zaangażowanie obu stron w „utrzymanie i promowanie pokoju, stabilności, bezpieczeństwa morskiego, wolności żeglugi i przelotów w regionie oraz innych zgodnych z prawem sposobów korzystania z mórz”. Media indyjskie uznały to wydarzenie za punkt zwrotny, dzięki któremu otworzyła się nowa droga prowadząca ku przełomowej umowie z Filipinami na zakup  BrahMos.

Filipiny realizują właśnie 15-letni program unowocześniania swojej armii, którego wartość wynosi wiele miliardów dolarów. Ma to posłużyć stworzeniu przynajmniej minimalnej zdolności odstraszania Chin. Manila chce przede wszystkim pozyskać broń strategiczną, a także wzmocnić i unowocześnić siły powietrzne oraz marynarkę wojenną.

Wydaje się, że zakup kilku baterii BrahMos to jedynie początek współpracy obronnej Filipin z potęgami innymi niż Stany Zjednoczone. BrahMos oparte są częściowo na rosyjskiej technologii, a Indie i Rosja pracują już nad projektem BrahMos II – pocisków hipersonicznych. Możliwe, że w przyszłości i te pociski zasilą arsenał Filipin.

Indie wiele zyskają na realizacji tego zamówienia. Może się ono stać furtką do poszerzenia eksportu zbrojeniowego na inne państwa tego regionu, szczególnie Wietnam czy Indonezję. Narastająca aktywność Chin na morzu sprawia, że państwa Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej gromadzą uzbrojenie. Indie chcą rozbudować swój przemysł obronny i do 2025 r. zwiększyć eksport w tej dziedzinie do 5 mld dolarów, z czego większość ma stanowić rynek Azji Południowo-Wschodniej.

Ma to duże znaczenie dla Indo-Pacyfiku. Warto przypomnieć też, że Indie są światowym liderem w produkcji szczepionek, dzięki któremu Chinom nie udaje się realizować zamierzonej przez siebie polityki szczepionkowej w obszarze Azji Południowo-Wschodniej.

Indie dysponują niedrogą i dobrze wykwalifikowaną siłą roboczą. Dzięki temu mają duży potencjał na rynku względnie niedrogich systemów zbrojeniowych. Mogłyby w ten sposób wspomóc dążenia mniejszych państw regionu do wzmocnienia swojej pozycji i obronności, zwłaszcza w perspektywie zagrożenia ze strony Chin. Umowa na sprzedaż BrahMos wyraźnie pokazała nadejście nowej ery indyjskiej polityki zagranicznej.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »