fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.4 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Unia Europejska chce podwoić lokalną produkcję chipów. Wyda na to 45 mld euro – informuje „La Razón”

Uzależnienie Unii Europejskiej od azjatyckich chipów uwidoczniło się u szczytu pandemii, kiedy nastąpiły poważne zakłócenia w łańcuchach dostaw tych istotnych komponentów elektronicznych. Dlatego władze wykonawcze Unii przedstawiły nowy wniosek, którego celem jest zwiększenie europejskiej produkcji chipów i niezależności europejskiego rynku.

Warto przeczytać

Roczna produkcja chipów wyniosła w 2020 r. – według danych Komisji Europejskiej – aż bilion sztuk, co daje średnio 130 nowych chipów na każdą osobę na Ziemi. Jednak w samej Unii Europejskiej produkuje się zaledwie 10 proc. z nich. Niedobory chipów w Europie sprawiły, że w niektórych krajach konieczne było ograniczenie produkcji samochodów nawet o jedną trzecią, a to przełożyło się na hamowanie ożywienia gospodarczego.

Oczywiście chipy potrzebne są nie tylko w branży motoryzacyjnej. Konieczne są we wszystkich urządzeniach elektronicznych – od powszechnie używanych telefonów komórkowych do krytycznych w dobie pandemii respiratorów i innych elementów infrastruktury zdrowotnej. Są też niezbędne w energetyce i wielu dziedzinach. Aktualna sytuacja geopolityczna, na którą składa się między innymi spór Stanów Zjednoczonych z Chinami oraz kryzys z Rosją, sprawia, że Unia chce uniezależnić ten istotny dziś sektor gospodarczy od dostaw i produkcji zagranicznej.

Przeczytaj także:

„To europejskie prawo dotyczące chipów pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie. Ma ono dwa cele: pierwszym z nich w perspektywie krótkoterminowej jest zwiększenie naszej odporności na przyszłe kryzysy poprzez przewidywanie i unikanie zakłóceń w łańcuchu dostaw. Druga część dotyczy perspektywy średnioterminowej i ma na celu uczynienie Europy liderem przemysłowym na tym strategicznym rynku” – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Przedstawiony pakiet zakłada zwiększenie europejskiej produkcji chipów do poziomu, który dałby mu 20-proc. udział w produkcji światowej do 2030 r., a zatem podwoił obecny poziom. Na ten cel przyznano 45 mld euro pochodzących ze środków publicznych oraz prywatnych. Jednak nie wszystkie środki zostaną wydane na zwiększenie możliwości produkcyjnych – 11 mld euro stanowić ma fundusz badań umożliwiających produkcję chipów wysokiej jakości.

Obecnie największy udział w światowej produkcji chipów ma Tajwan i Korea Południowa, dlatego Unia Europejska chce skupić się na projektowaniu układów scalonych o długości dwóch nanometrów – w odróżnieniu od produkowanych obecnie chipów pięcionanometrowych oraz wchodzących na rynki chipów o długości trzech nanometrów. Półprzewodniki wielkości dwóch nanometrów lub mniejszej miałyby wejść do użytku w roku 2024. Bruksela zamierza złagodzić zasady konkurencji obowiązujące na jednolitym rynku, żeby w ten sposób państwa członkowskie mogły dotować największe firmy działające w tym sektorze.

Chociaż unijna inicjatywa w założeniach wydaje się dobra, w praktyce zapisana w budżecie kwota może być niewystarczająca. Wątpliwości co do tego stają się jeszcze większe, jeśli porównamy ją z nakładami, jakie na rozwój badań i produkcji chipów przewidziały inne części świata. 45 mld euro brzmi nieźle, ale gdy przyjrzymy się rachunkom, okaże się, że w kwotę tę wliczone zostały budżety już stworzonych programów, a nowe środki wynoszą zaledwie 15 mld euro.

Tymczasem Stany Zjednoczone zamierzają wydać 52 mld dolarów do 2026 r. na nowe inwestycje w tym sektorze. Japonia z kolei chce zainwestować 8 mld dolarów. To i tak niewielkie kwoty przy Korei Południowej, która na ten cel planuje wydatki w wysokości aż 450 mld dolarów. Pamiętać należy także o Chinach, które wiele wysiłków wkładają w technologiczny rozwój, ale uważają także Tajwan za zbuntowaną część swojego kraju i mogą zechcieć przejąć jego produkcję przez inwazję wojskową.

Bruksela stanęła przed zarzutami o porzucenie przyjętych wcześniej zasad wolnego handlu oraz uczciwej konkurencji, jakie miały panować na jednolitym rynku. Uważa jednak, że celem nowego projektu nie jest wyścig po dotacje, ale uniezależnienie się od zagranicznych dostaw chipów. Nieco inną pozycję zajmuje tutaj Komisja Europejska, która wychodzi z założenia, że państwa – czy nawet kontynenty – nie mogą być samowystarczalne, zatem należy dążyć nie tylko do zwiększenia własnej produkcji, ale także zacieśniania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi oraz Japonią. Przedstawiony projekt zakłada co prawda mechanizmy kontroli wywozu europejskich chipów, ale mają być one wykorzystywane jedynie jako ostateczność w sytuacjach zakłócenia dostaw międzynarodowych.

Aby można było wprowadzić pakiet, musi on wcześniej uzyskać akceptację Komisji Europejskiej oraz państw członkowskich.

SourceLa Razón

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »