Większość analityków rynku finansowego zgodnie prognozowała, jeszcze w lutym, że wzorem minionych trzech posiedzeń, kolejna podwyżka stóp procentowych nastąpi o 50 punktów bazowych tj. 0,50 pkt proc. W obliczu niepewności co do perspektyw gospodarczych po rosyjskiej agresji na Ukrainę, część ekspertów ekonomicznych przewidywała podwyżkę zaledwie rzędu 0,25 pkt proc. Jednak tak radykalna podwyżka to nie tylko reakcja na wzrost inflacji, ale także odpowiedź Rady Polityki Pieniężnej na głęboki spadek wartości złotego względem innych walut. W poniedziałek euro przekroczyło historyczną barierę 5 złotych, co oznacza, że w stosunku do lutowych wskazań odnotowaliśmy wzrost na poziomie 50 groszy za jedno euro. Deprecjacja naszej waluty oznacza bowiem postępujący wzrost inflacji, co powoduje konieczność bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej.
W mijającym tygodniu Narodowy Bank Polski informował także o podejmowanych dwukrotnie interwencjach na rynkach walutowych poprzez zakup (jak to określono) „pewnej ilości walut”, lecz efekty tych działań okazały się dalekie od oczekiwań. W efekcie obserwatorzy nie wykluczali decyzji Rady Polityki Pieniężnej na wyższym od prognoz pułapie – rzędu 1 pkt proc. (jak przewidywali eksperci PKO BP i Pekao SA), a nawet 1,5 pkt proc. co przewidywali analitycy BNP Paribas. Decyzja RPP zdaje się uspokajać rynek, bo zanotowaliśmy nieznaczne umocnienie złotego. W piątek rano kurs euro to 4,78 złotego, a amerykański dolar kosztował 4,37 złotego. Natomiast we wtorek poznamy dane dotyczące poziomu inflacji w lutym.