fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Chiny próbują porozumieć się z talibami w sprawie wydobycia zasobów naturalnych Afganistanu – informuje „The Wall Street Journal”

Po latach wojny, w sierpniu ubiegłego roku talibowie przejęli władzę w Afganistanie. Miało to szeroko zakrojone konsekwencje dla regionu, pozwoliło między innymi na wznowienie prac produkcyjnych czy wydobywczych. Chcą na tym skorzystać Chiny prowadzące obecnie negocjacje z talibskimi władzami, których celem jest rozpoczęcie prac wydobywczych przy złożach miedzi w Mes Aynak, a także ropy naftowej oraz gazu ziemnego w Amu Darya.

Warto przeczytać

W czasie ostatnich tygodni w Kabulu pojawili się przedstawiciele dziesiątek chińskich firm zajmujących się wydobyciem surowców. Wszystkim zależy na zdobyciu nowych kontraktów na wydobycie także w innych kopalniach. Amerykanie obawiają się, że Chiny chcą zająć miejsce, które pozostało po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z Afganistanu. Pekin od kilku lat już utrzymuje relacje z talibami, a chińskie ambasady pozostały aktywne w Kabulu nawet wtedy, gdy polityczni przedstawiciele świata Zachodu uciekali po przejęciu władzy przez talibów.

Inny, spośród amerykańskich rywali, który zachował dobre stosunki z nowym rządem, czyli Iran, prowadzi negocjacje z talibami, chcąc zyskać dostęp do wielkich złóż rudy żelaza na zachodzie Afganistanu.

Choć Afganistan należy do najbiedniejszych krajów świata, na jego obszarze kryją się bogate złoża naturalne – nie tylko wspomniana ropa i gaz ziemny, ale także złoto, kamienie szlachetne, węgiel, a także coraz bardziej istotne w światowej gospodarce – lit i metale ziem rzadkich. Metale ziem rzadkich wykorzystywane są dziś do produkcji rozmaitych technologii używanych między innymi w pojazdach elektrycznych czy smartfonach. Chiny w tej chwili kontrolują już większość ich światowego wydobycia.

Dziesięć lat temu eksperci z USA obliczyli potencjalną wartość zasobów mineralnych znajdujących się na terenie Afganistanu. Szacunki sięgnęły kwoty 1 biliona dolarów. Przez lata Stany Zjednoczone wysłały na ten teren dziesiątki tysięcy żołnierzy, wydały setki miliardów, ale nie udało im się przejąć cennych zasobów.

Przeczytaj także:

„Reszta świata wydobyła swoje surowce i wykorzystała kopalnie do rozwoju krajów, podczas gdy my byliśmy zaangażowani w wojnę przez 43 lata i w związku z tym nasze zasoby pozostały nietknięte” – powiedział talibski minister ds. minerałów i ropy naftowej Shahabuddin Dilawar.

Dilawar stwierdził, że po wycofaniu się z Afganistanu amerykańskich wojsk, mogą je zastąpić amerykańskie firmy wydobywcze – podobnie jak firmy z innych zachodnich państw. Minister przyznał, że preferuje firmy ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ Chińczycy nie mają tak dużego doświadczenia.

Analitycy prognozują, że znajdujące się aktualnie w cyklu hossy surowce mogą utrzymać swoje wysokie ceny przez wiele kolejnych lat. Zestawiając to z wycofaniem się amerykańskich sił z Afganistanu, można spodziewać się dobrego czasu dla górnictwa w tym regionie.

Neal Rigby, konsultant ds. górnictwa, który doradzał zarówno Amerykanom, jak i Afgańczykom w sprawie surowców leżących na terenie Afganistanu, podkreślił, że na dzisiejszych rynkach wyraźnie zaznaczają się niedobory miedzi.

„Stąd znaczenie Afganistanu i jego zasobów mineralnych” – powiedział Rigby. „Jeśli rozejrzeć się po świecie, to wszędzie zasoby są już dokładnie oszacowane. Ale Afganistan jest szeroko otwarty”.

Dla talibów górnictwo może być najlepszą okazją na stworzenie prężnie działającej gałęzi biznesowej. To o tyle ważniejsze, że Afganistan próbuje podnieść się z gospodarczej zapaści. Nowy rząd został pozbawiony międzynarodowej pomocy, jeśli zatem chce odsunąć widmo masowego głodu, musi szybko zwiększyć dochody państwa i stworzyć nowe miejsca pracy dla swoich obywateli.

Odkąd talibowie odzyskali władzę nad Afganistanem, próbują stworzyć wrażenie, że zaprowadzili tam wreszcie normalność i bezpieczeństwo. W rzeczywistości jednak media donoszą o przemocy, surowych karach i ograniczaniu podstawowych wolności. Dla firm z Zachodu przeszkodą są nie tylko amerykańskie i międzynarodowe sankcje nałożone na Afganistan, ale także niepokojąco niskie standardy ochrony środowiska oraz praw człowieka. Do tego kwestie bezpieczeństwa wcale nie są tak oczywiste, jak przedstawiają je talibowie.

Rigby ocenia, że miedź znajdująca się w Mes Aynak jest najwyższej jakości i z tego powodu budzi duże zainteresowanie Chin. Jej wydobycie pozwoliłoby uzyskać użyteczną mieszankę w połączeniu z niższej jakości chińską miedzią. Chociaż Mes Aynak został rozpoznany jako zasób światowej klasy, to Rigby przypuszcza, że podobne złoża leżą także w centralnym pasie Afganistanu.

Mes Aynak to ruiny starożytnego miasta, które założono mniej więcej 2 tys. lat temu. Był to przyczółek buddyjskiej cywilizacji, która na długo przed islamem rozkwitała na terenie dzisiejszego Afganistanu i północno-zachodniego Pakistanu. Miasto to rozwijało się intensywnie, między pierwszym a siódmym wiekiem. Zostały po nim klasztory, buddyjskie stupy, malowidła ścienne i cmentarze, a także zabytkowe budowle mieszkalne.

Dilawar zapowiedział ochronę tych zabytków, jednak talibowie nie określili jeszcze sposobu, w jaki tę ochronę zamierzają zapewnić. Dilawar ocenia, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie całego miasta – zrekonstruowanie go na pobliskich terenach. Już dziś wiele artefaktów z Mes Aynak znajduje się w Muzeum Kabulskim.

Zanim talibowie przejęli władzę w państwie, afgańskim dyrektorem do spraw archeologii był Noor Agha Noori. Ocenił on postęp pracy przy wykopaliskach w Mes Aynak na 70 procent. „Nie powinno się wydobywać miedzi, dopóki wykopaliska nie zostaną zakończone” – powiedział przebywający poza granicami Afganistanu były dyrektor.

Noori oszacował, że nawet jeśli Chińczycy postanowią wydobywać surowce z podziemnych tuneli – dzięki czemu ruiny miasta pozostałyby na miejscu – to wydobycie mogłoby ruszyć dopiero po zakończeniu wykopalisk archeologicznych, na co potrzeba jeszcze przynajmniej trzech lat.

Jeszcze więcej, bo od siedmiu do dziesięciu lat, zajęłoby udokumentowanie i przeniesienie ruin w przypadku, gdyby Chińczycy zdecydowali się na wydobycie odkrywkowe, czyli odsłanianie kolejnych warstw. Wtedy jednak przynajmniej połowa zabytków zostanie utracona, przepadnie także archeologiczna integralność tego miejsca, bo przeniesienie wszystkiego jest niewykonalne.

Miedź jednak znajduje się także w przyległej dolinie, do której nie sięgają starożytne ruiny.

W 2007 r., kiedy w Kabulu rządził wcześniejszy rząd popierany przez Stany Zjednoczone, kontrakt na wydobycie w Mes Aynak zdobyła chińska firma Metallurgical Corp. of China. Wydobycie jednak nigdy się nie rozpoczęło – częściowo ze względu na prowadzone badania archeologiczne, częściowo z powodów wojny i narastających nieporozumień z rządem, które dotyczyły warunków kontraktu.

Afgański minister górnictwa powiedział, że kontrakt zobowiązywał Chiny do wybudowania elektrowni zaopatrującej w prąd nie tylko samo miejsce wydobycia, ale także Kabul i okolice. Ponadto wydobyta miedź miała być przetwarzana w Afganistanie, Chińczycy mieli zbudować linię kolejową do Torkham (przy granicy z Pakistanem), przekazać rządowi zabezpieczone antyki oraz wykupić ziemie, na których prowadzono by prace wydobywcze, od mieszkańców lokalnej wioski. Jego zdaniem Metallurgical Corp. of China próbowało się wycofać z każdego z tych zobowiązań.

„Chcemy, aby dotrzymali warunków. My również ich dotrzymujemy” – powiedział Dilawar. „Daliśmy Chińczykom dwa projekty i możemy nie dać im trzeciego, dopóki nie zobaczymy praktycznych działań w obrębie tych dwóch”.

Wang Yu, ambasador Chin w Kabulu, przyznał, że rozmowy po stronie chińskiej są w toku i dotyczą zarówno kopalni miedzi Mes Aynak, jak i projektu naftowo-gazowego Amu Darya na północy kraju. Podkreślił jednak, że strona afgańska musi zaproponować lepsze warunki, by przedsięwzięcia mogły być opłacalne dla Chińczyków. „Bardzo ważne jest, aby obie strony uzyskały rozsądne zyski” – stwierdził Wang.

W 2011 roku rząd Afganistanu przyznał chińskiej spółce China National Petroleum Corp. trzy bloki poszukiwawcze w basenie Amu Darya, ale prace na tym obszarze nigdy nie wystartowały. Ten basen, leżący na terenie Turkmenistanu, to największe złoże węglowodorów w całej Azji Środkowej.

Zasoby naturalne Afganistanu cieszą się dużym zainteresowaniem zagranicznych inwestorów. Minister Górnictwa przyznał, że jego ministerstwo podpisało niedawno kontrakty na prowadzenie kilku mniejszych kopalni.

Przedsiębiorców interesują przede wszystkim złoża litu i metali ziem rzadkich, jednak minister zapowiedział, że nie zamierza jeszcze ogłaszać przetargów.

„Biorąc pod uwagę dominującą pozycję Chin na światowym rynku metali ziem rzadkich oraz zaangażowanie Zachodu w Afganistanie – pozwolenie Chinom na wkroczenie do Afganistanu i zbieranie afgańskich bogactw metali ziem rzadkich wydaje się zarówno nierozsądne, jak i niesprawiedliwe” – skomentował sprawę Alan Dowd, starszy współpracownik Fraser Institute, kanadyjskiego think tanku.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »