fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

12 C
Warszawa
czwartek, 28 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Konflikt na Ukrainie bardziej przypomina ewentualną wojnę Chin z Wietnamem niż z Tajwanem

Rosyjska agresja przeciw Ukrainie każe zastanowić się nad możliwością podobnego scenariusza w przypadku Chin i Tajwanu. Istnieje sporo podobieństw: zarówno Ukraina, jak i Tajwan, jako państwa demokratyczne pozostają w konflikcie z potężnym sąsiadem o rewizjonistycznym i autorytarnym nastawieniu.

Warto przeczytać

Władimir Putin i Xi Jinping zdają się mówić jednym głosem. Putin argumentuje, że Ukraina nie jest suwerennym państwem, gdy tymczasem przywódca Chin powtarza, że Tajwan jest jedynie prowincją renegatów, a „zjednoczenie” dokona się za pomocą środków pokojowych lub przymusu.

Jednak w rzeczywistości bardziej adekwatną niż Tajwan analogią do Ukrainy jest Wietnam. To autorytarne państwo rządzone przez Partię Komunistyczną pozostaje pod rosnącą presją ze strony Chin spowodowaną konfliktem interesów na Morzu Południowochińskim. Mimo że Pekin nie straszył inwazją, to jednak starcia na morzu, do jakich dochodziło w ostatnich latach, mogą być przyczynkiem do rozpoczęcia agresji. Wydaje się to w najbliższym czasie nawet bardziej realne niż interwencja chińska na Tajwanie.

Wietnam, podobnie jak Ukraina, nie należy do żadnych układów sojuszniczych ani nie jest związany podobnym porozumieniem z którymkolwiek z wielkich mocarstw. Oznacza to, że chiński atak nie będzie się wiązał z odwetem ze strony silniejszego państwa. Hanoi od lat prowadzi niezaangażowaną politykę. W przeszłości ich głównym sprzymierzeńcem był Związek Radziecki, obecnie jednak Wietnam nie ma sojuszu bezpieczeństwa z Rosją, mimo utrzymywania przyjaznych stosunków. Ocieplenie relacji z Waszyngtonem również nie zaowocowało żadnym porozumieniem militarnym takim, jakie mają np. Filipiny, które także wysuwają nieakceptowalne z punktu widzenia Pekinu roszczenia terytorialne. Wietnam jednak w sytuacji starcia z Chinami pozostaje zdany wyłącznie na siebie.

Przeczytaj także:

Teoretycznie identyczna sytuacja występuje w przypadku Tajwanu, który dodatkowo jest nieuznawany na arenie międzynarodowej, niemniej istnieją istotne różnice. Mimo zerwania w 1979 r. stosunków dyplomatycznych kolejne amerykańskie administracje wspierały Tajpej, dostarczając mu niezbędnego uzbrojenia obronnego, co wynikało z tzw. Taiwan Relations Act, czyli ustawy o stosunkach z Tajwanem. W październiku zeszłego roku Joe Biden potwierdził też dwukrotnie, że w sytuacji agresji Chin Stany Zjednoczone są gotowe bronić wyspy. Na taką pomoc nie może liczyć Wietnam.

Do konfliktów tego kraju z potężniejszym sąsiadem dochodziło już wcześniej. Tak, jak Rosja w 2014 r. zajęła Krym i rozpoczęła działania w ukraińskich regionach przygranicznych Doniecku i Ługańsku, tak w 1974 r. Chiny zajęły część Wysp Paracelskich należących do Wietnamu Południowego, a po zjednoczeniu kraju odmówiły ich oddania. W 1979 r. Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza dokonała też inwazji, która miała być rewanżem za interwencję wojsk wietnamskich w Kambodży i obalenie reżimu Czerwonych Khmerów.

Wiele osób zarówno w tym kraju, jak i za granicą podziela te obawy i dostrzega podobieństwo z sytuacją Ukrainy. Dla Pekinu rozwiązania militarne nie są czymś niecodziennym. W 1988 r. Chiny wyparły siły wietnamskie z rafy Johnson South na wyspach Spratly. Przez ostatnią dekadę Pekin zajmuje się też budową baz wojskowych na sztucznych wyspach Spratly i rozmieszcza swoje oddziały na Wyspach Paracelskich.

W Azji Południowo-Wschodniej dominacja chińska na morzu jest bezsprzeczna. To obecnie największa marynarka wojenna świata, a także największa w regionie siła, jeśli chodzi o straż przybrzeżną i milicję rybołówstwa morskiego. Flota prowadzi rutynowe patrole na spornych obszarach, zmuszając statki rywali do opuszczenia danego akwenu.

Na początku marca armia chińska przeprowadziła bez zgody Hanoi operację w wyłącznej strefie ekonomicznej Wietnamu, prawdopodobnie w celu odzyskania rozbitego samolotu wojskowego. Dodatkowo Chiny zbudowały na granicy jedną lub nawet dwie bazy wojskowe – rakietową i helikopterową.

Do swoich planów Pekin dostosowuje również prawo, m.in. za sprawą uchwalonych w 2021 r. przepisów zachęcających do aktywnej obrony chińskich granic z wykorzystaniem siły. W ten sposób jednostki operujące w przygranicznych bazach wywierają na Wietnam dodatkową presję.

Dla Tajwanu takim zagrożeniem są chińskie samoloty bojowe naruszające strefę identyfikacji obrony powietrznej wyspy. Nie obyło się też bez incydentów. W latach 1954-55 oraz 1958 r. ChRL ostrzelała tajwańskie posterunki wojskowe w Jinmen i Matzu, niedaleko chińskiego wybrzeża. Z kolei w 1995 i 1996 r. Pekin wystrzelił rakiety w pobliżu Tajwanu, aby zaprotestować przeciwko wizycie ówczesnego prezydenta Lee Teng-hui w Stanach Zjednoczonych. Tajpej nigdy jednak nie musiało się mierzyć z bezpośrednimi działaniami zbrojnymi, czego nie można powiedzieć o Wietnamie.

Z pewnością Pekin oczekuje łatwej wygranej w takim konflikcie, jednak długotrwała wojna partyzancka nie musiałaby się skończyć dla Chińczyków sukcesem, mimo że przewaga militarna jest zdecydowanie po ich stronie praktycznie pod każdym względem. W tym miesiącu ChRL ogłosiła zwiększenie środków finansowych w budżecie obronnym o 7,1 proc. i obecnie wynosi on 230 mld dol. w porównaniu do 7 mld dol., jakie na obronę przeznacza Wietnam. Chiny wytrwale też inwestują w profesjonalizację wojska oraz wzmacniają współpracę między służbami.

Tajwańskie inwestycje to przede wszystkim rozwój tanich asymetrycznych systemów obronnych i uzbrojenia takiego jak rakiety ziemia-powietrze, amerykańskie baterie rakiet Patriot, czy przeciwokrętowe pociski manewrujące. Stany Zjednoczone wspierają też Tajpej w zakupie zaawansowanych systemów uzbrojenia m.in. 66 myśliwców F-16V w celu wzmocnienia zdolności do walki powietrznej i patrolowania.

Tajwan w przeciwieństwie do Wietnamu priorytetowo traktuje współpracę swoich służb zbrojnych oraz doskonalenie zdolności do prowadzenia działań w powietrzu i na morzu, co znacznie podwyższa ich możliwość prowadzenia wspólnych operacji. Jako wyspa ma też przewagę geograficzną – jego zdobycie byłoby dla Chin o wiele trudniejsze niż lądowa inwazja Rosji na Ukrainę. Chiny musiałyby przeprowadzić desant, co narażałoby transportujące wojsko jednostki na zniszczenie w trakcie przeprawy przez Cieśninę Tajwańską. Ewentualny konflikt z Wietnamem jest pod tym względem znacznie prostszy do zrealizowania.

Choć analogie nie są idealne, to porównanie Rosji i Ukrainy do Chin i Tajwanu jest zdecydowanie nietrafione. Bardziej pasuje tu właśnie scenariusz wojny chińsko-wietnamskiej, w której incydent na Morzu Południowochińskim przeradza się w większy konflikt na lądzie.

Dla USA dobra wiadomość jest taka, że do inwazji na Tajwan najprawdopodobniej nie dojdzie. Choć z drugiej strony nie wiadomo, czy Waszyngton nie powinien bliżej przyjrzeć się podatności Wietnamu na zagrożenia.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »