Już od dawna wielu amerykańskich gigantów biznesowych jest oskarżanych o wspieranie Pekinu w tych procederach. Nie zwracając uwagi na kwestie etyczne, czy wspomagając Państwo Środka w modernizacji wojska, zyskują dostęp do lukratywnego chińskiego rynku. Jak złe są takie moralne i strategiczne kompromisy?
To, co od dawna była jasne dla inwestorów z Wall Street, nie było takie dla opinii publicznej, dopóki Fundacja Pamięci Ofiar Komunizmu nie opublikowała „Corporate Complicity Scorecard”, które w przypadku ośmiu dużych amerykańskich firm naświetliło kwestię ich przedsięwzięć i zarobków na tym dalekowschodnim rynku, a także sposobu, w jaki były związane z modernizacją armii, inwigilacją oraz łamaniem praw człowieka w Chinach.
Raport dokładnie analizuje takie przedsiębiorstwa, jak Amazon, Apple, Dell, Facebook, GE, Google, Intel i Microsoft pod kątem ich zaangażowania w sprawy Chin oraz profitów, jakie współpraca daje Pekinowi.
Przeczytaj także:
- Czy BigTechy zareagują na wezwanie Zełenskiego? Co dalej ze wsparciem dla produktów gigantów technologicznych w Rosji?
- Dolina Krzemowa w obliczu chińskiego zagrożenia
- Globalizacja osłabia demokrację i wzmacnia autokratyczne reżimy
Szkodliwy współudział przybiera pięć głównych form: skażone łańcuchy dostaw, strategiczne innowacje offshore, partnerstwo z chińskimi podmiotami rządowymi, ułatwianie inwigilacji przez Komunistyczną Partię Chin oraz umożliwianie Pekinowi wykorzystywania swoich platform i zasobów do szerzenia propagandy i zwiększania wpływów za granicą.
Offshoring amerykańskich firm to nie tylko odpływ miejsc pracy za granicę, ale też negatywne działania w samych Chinach. Przykładowo Dell i GE utrzymują biura w regionie Xinjiang, w którym KPCh przeprowadza akcje masowego internowania oraz przymusowej sterylizacji Ujgurów. Z kolei Dell i Intel współpracują z powiązanym z władzą Instytutem Automatyki Chińskiej Akademii Nauk w zakresie najnowocześniejszych technologii rozpoznawania biometrycznego i inteligentnej percepcji.
Samo wspieranie technologiczne innego państwa nie jest złe, ale sytuacja zmienia się, gdy odbiorcą jest państwo reżimowe. Jednak Amazon, Dell, GE i Microsoft współdziałają z Chinami w ich zaawansowanym projekcie nadzoru publicznego „smart city”.
W opracowanym raporcie aż pięć firm (Amazon, Dell, GE, Intel i Microsoft) otrzymało ocenę „F” za powiązania z najbardziej radykalnymi działaniami Pekinu, jak prześladowanie mniejszości ujgurskiej czy agresywne rozbudowywanie armii. Odrobinę lepszą ocenę „D” otrzymało Apple mające związki z pracą przymusową oraz wprowadzonymi na prośbę władz modyfikacjami protokołów przechowywania i zabezpieczania danych.
Najlepiej wypadły Google i Facebook z oceną „B”, ponieważ badanie nie wykazało ich współpracy z Chinami w prowincji Xinjiang, korzystania z pracy przymusowej czy wspierania rozwoju chińskiego wojska oraz praktyk inwigilacji. Jednak nawet one nie pozostają zupełnie czyste. Choć Facebook jest w Chinach zakazany, to jednak komunistyczne władze wykorzystują go do szerzenia dezinformacji na temat łamania praw człowieka przez reżim, czemu platforma nie przeciwdziała.
Strategia USA otwarcia na chińską gospodarkę, w nadziei, że partnerstwo handlowe przeniesie amerykańskie wartości do chińskich elit, okazała się nietrafiona. KPCh coraz sprawniej wykorzystuje i korumpuje amerykańskie korporacje, a implikacje tego faktu są coraz bardziej alarmujące. Autorzy raportu mają jednak nadzieję, że jego publikacja pozwoli firmom z Doliny Krzemowej i Wall Street na nowo skalibrować charakter swojej współpracy z Państwem Środka. Obecnie jednak nie ma wielu powodów do optymizmu – niektóre z największych amerykańskich przedsiębiorstw otwarcie lub potajemnie pomagają najgroźniejszemu rywalowi USA budować totalitarne państwo inwigilacyjne i rozwijać zaawansowaną technologię wojskową, która wkrótce może zostać wykorzystana przeciwko Stanom Zjednoczonym. Jeśli amerykańskie firmy nie wiedzą, jak właściwie zmienić sposób prowadzenia interesów w Chinach, być może Kongres powinien się tym zająć.