Izrael znajduje się w światowej czołówce, jeśli chodzi o zaawansowane technologie – tutejsze firmy, tylko w ubiegłym roku, pozyskały około 25 mld dolarów. Obecnie Siły Obronne Izraela (IDF) doganiają osiągnięcia swojego kraju w tej dziedzinie.
Jest to tym ważniejsze, że kraj stoi obecnie w obliczu zagrożenia wojną na wielu frontach, a także nadlatującymi rakietami, których liczba może sięgać tysięcy dziennie, jeśli zmierzy się z Hezbollahem, Hamasem i innymi wspieranymi przez Iran stronnictwami.
„The Jerusalem Post” rozmawiał na ten temat z trzema oficerami z Dowództwa Północnego IDF. Wszyscy oni przyznali, że armia się przekształca dzięki młodym innowatorom, którzy wykorzystują narzędzia używane przez cywilów, aby pomóc dowódcom w jak najlepszym rozwiązywaniu problemów związanych z obronnością.
„Uważam, że IDF musi iść naprzód, iść o krok dalej w technologii. Musimy zrobić kolejny krok” – mówi 37-letni ppłk Elad Ben-Sha’anan, szef jednostki w oddziale inżynieryjnym dowództwa. Twierdzi on, że wiele jednostek IDF musi zmienić archaiczne metody działania i dostosować je do obecnych warunków. Wskazuje przy tym na wieloletni plan Momentum IDF, zwany po hebrajsku Tnufa, który przewiduje wykorzystanie większej ilości technologii. Momentum definiuje zwycięstwo jako maksymalną liczbę zniszczonych zdolności wroga w jak najkrótszym czasie i przy jak najmniejszej liczbie ofiar.
Generał broni Aviv Kohavi, szef Sztabu Generalnego IDF, także widzi konieczność unowocześniania izraelskiej armii. Przeforsował rewolucję technologiczną w IDF, w ramach której utworzono Wydział Transformacji Cyfrowej.
Według Sha’anana IDF robi o wiele więcej w dziedzinie zaawansowanych technologii, nie tylko w jego jednostce inżynieryjnej, ale także w innych jednostkach. Dowództwo Północne posiada centra technologiczne, w których prowadzi unikalne prace rozwojowe i innowacje. Wśród nich jest Centrum Amit znajdujące się w „studni” dowództwa w Safed, a także zespół „WePlan”, pomagający w tworzeniu zaprojektowanych i wydrukowanych w 3D modeli dla innowacyjnych rozwiązań w projektach inżynieryjnych na etapie planowania.
Projekt WePlan
To pomysł ppłk. Sha’anana. Został rozpoczęty rok temu i ma dostarczyć żołnierzom jednostki inżynieryjnej nowe narzędzia, które pomogą w lepszym planowaniu i realizacji budowy obiektów na obszarze działań Dowództwa Północnego. Chodzi o budynki ochronne lub inne rodzaje infrastruktury, a także poligony. Pomysł zakłada, że projektowane będą one z wykorzystaniem najnowszych technologii do tworzenia modeli 3D. Te gotowe modele i plany otrzymają dowódcy. Ponieważ będą mogli dokładnie zobaczyć, jak wygląda obiekt, łatwiej podejmą decyzje o ewentualnej jego budowie.
Przeczytaj także:
- Na rosyjskiej inwazji korzysta izraelski przemysł zbrojeniowy – wskazuje „Haaretz”
- Izraelska firma Drill opracowała system analizujący zachowania klientów sklepów stacjonarnych w czasie rzeczywistym – informuje „The Jerusalem Post”
- Izraelskie systemy obronne w F-35?
- Izrael sprzeciwia się sprzedaży operatora satelitarnego. Stroną transakcji jest sojusznik Viktora Orbána
Wcześniej żołnierze musieli udawać się na miejsce budowy zaopatrzeni w długopis i papier, aby opracować szczegóły projektu. „Teraz mogę dać im narzędzia, które pozwolą im rozwiązać problem, zanim zaczną go budować, dzięki czemu zobaczymy, jak będzie wyglądał na koniec. Jest to ważne dla Dowództwa Północnego. Dzięki temu mogę zaoszczędzić wiele funduszy, a także wiele pracy” – tłumaczy Sha’anan.
Nie wydaje się to wszystko szczególnie nowatorskie, bo współcześni architekci i inżynierowie już od lat w podobny sposób wykorzystują technologie do projektowania, ale armie, z różnych powodów, pozostają w tyle za światem cywilnym.
Jednak wojskowi muszą podążać z duchem czasu, bo nowoczesne rozwiązania przynoszą konkretne korzyści. „Oszczędzam wiele dni pracy, ponieważ nie spędzam dni w terenie i nie ponoszę związanych z tym kosztów, co pomaga mi w pomyślnym wykonaniu projektu, jeszcze zanim go rozpocznę. Taka jest moja wizja” – twierdzi dowódca.
Opowiada o placu ćwiczeń, który został wykonany dla jednostek kosztem 1,5 mln szekli. Model został stworzony przy użyciu drukarki 3D i można go było fizycznie zobaczyć, jeszcze przed przystąpieniem do budowy. „Zanim zaczęliśmy ten projekt, planowaliśmy go przez trzy miesiące i przez te trzy miesiące tak naprawdę poznaliśmy szczegóły dotyczące każdego elementu, który umieszczamy w ziemi. Dzięki takiej metodzie planowania udało się zaoszczędzić wiele funduszy” – mówi. Nowa metoda spodobała się też innym dowódcom. „Jeśli coś działa i odnosi sukces, chcę to rozwijać i przekazywać swoją wiedzę innym jednostkom” – mówi Sha’anan.
Projekt Tamnun
Sha’anan nie jest jedynym innowatorem technologicznym chcącym przekształcić IDF w nowoczesną armię. Można to powiedzieć także o 26-letnim sierżancie pierwszej klasy Gabrielu Abramowiczu, prowadzącym Centrum Amit w Dowództwie Północnym. Celem jego zespołu jest szybkie i skuteczne rozwiązywanie problemów technologicznych. Robią to z sukcesem od dwóch lat. „Pomysł na zespół narodził się dwa lata temu, kiedy mieliśmy żołnierza, który umiał pisać kody. Odbył on boot camp przed wojskiem we Francji, niektórzy oficerowie z naszej jednostki rozmawiali z nim i wpadliśmy na ten pomysł” – tłumaczy Abramowicz. Zauważa, że w tak dużej strukturze, jaką jest armia, różne jednostki potrzebują różnych technologii. „Ze względu na te wszystkie potrzeby nie ma wystarczającej liczby systemów, aby to zrobić. Tym właśnie zajmuje się mój zespół. Dostajemy problem, sprawdzamy go i dzielimy na małe problemy, a następnie budujemy nasze rozwiązanie” – tłumaczy.
Amit Center przez ostatnie trzy lata rozrosła się z trzech do 12 żołnierzy i zamierza się dalej rozwijać. W ciągu ostatniego roku zespół opracował kilka projektów. Jeden z nich nosi nazwę Octopus, czyli po hebrajsku Tamnun. „Celem tego programu było przybliżenie dowódcy wszystkich spraw, które się dzieją, ponieważ dowódca musi robić wiele rzeczy i wiedzieć, co się dzieje. Tak więc celem było przekazanie Dowództwu Północnemu OC obrazu tego, co się dzieje i sprawdzenie, czy są jakieś problemy”.
Wymagało to ogromu pracy – nie tylko zgromadzenia informacji, danych i innych szczegółów w jednym miejscu, ale też poznania różnych sposobów zgłaszania problemów przez jednostki i połączenia ich na jednej platformie. Dzięki programowi, nawet gdy dowódca odpoczywa w swoim domu, może dowiedzieć się o problemie już po minucie od jego pojawienia się, a żołnierze potrzebni do jego rozwiązania nie muszą dzwonić – jeśli wszyscy są połączeni z systemem, od razu są informowani i mogą szybko rozpocząć odpowiednie działania. „Jeśli jakiś system nie działa, będziemy wiedzieć, co powoduje jego wadliwe działanie” – zauważa oficer.
Przypomina to żywcem technologie i aplikacje używane przez cywili, takie jak Monday.com, Asana, czy inne podobne rodzaje oprogramowania służące do zarządzania relacjami z klientami.
Zdaniem Abramowicza można wziąć przykład sieci komunikacyjnej i przyjrzeć się jednostkom na północy, które mogą nie być częścią sieci. „Co to oznacza? To znaczy, że żołnierze tam są i nie mają telefonów komórkowych ani komputerów” – wyjaśnia. Czasami może to być mała jednostka, ale ważne jest, aby miała wszystkie dane już teraz. Jeden żołnierz nie jest w stanie sam rozwiązać problemu. Może wtedy otworzyć plik z nim, a dowódca może sprawdzić, czym dysponuje jednostka, zobaczyć, co żołnierze robili wcześniej i przekazać, jak mogą spróbować pokonać przeszkodę. To o tyle ważne, że podobny problem mógł się pojawić wielokrotnie już wcześniej i być skutecznie rozwiązany. Bez wprowadzenia go do bazy danych lub wymiany informacji, wiele jednostek mierząc się z podobnymi przeszkodami, mogłoby nie wiedzieć o już opracowanych rozwiązaniach. Zgromadzone dane i informacje pozwalają dowódcom zapoznać się z historią problemu w danym miejscu, a także dowiedzieć się, czy wystąpił on w innym miejscu. „W przeszłości można było mieć poważny problem, który powracał kilka miesięcy później i nikt nie wiedział, jak go rozwiązać, ponieważ nie było dostępnej historii jego rozwiązywania” – wyjaśnia Abramowicz.
Tamnun pomoże armii lepiej komunikować problemy między jednostkami i dowódcami. Ma to kluczowe znaczenie. W poprzednich konfliktach brak komunikacji i podstawowe kwestie, takie jak logistyka, powodowały problemy. Dowództwo Północne odczuło to mocno podczas drugiej wojny libańskiej w 2006 r. Postęp technologiczny powinien usprawnić obecne wyzwania.
Sztuczna inteligencja, analityka i wykorzystanie komputerów
Abramowicz zauważa, że cywilne rozwiązania technologiczne, chociaż zbliżone do pomysłów realizowanych przez armię, nie sprawdzają się, ponieważ IDF jest zbyt złożoną i dużą jednostką. „Te systemy w ekosystemie technologicznym nie mają celu, którego potrzebujemy; pomysły zaczerpnęliśmy jednak z zewnątrz” – przyznaje.
Wojsko jeszcze niedawno nie nadążało za światem cywilnym, ale teraz zmiany następują bardzo szybko. „Jeśli cofniemy się pięć lat temu, nikt nie wyobrażał sobie, że mała jednostka w Dowództwie Północnym przejmie odpowiedzialność za tak duży system. Ale dziś mam ogromne wsparcie ze strony armii. Przez rok mój zespół podwoił swoją liczebność” – twierdzi oficer. Mówi, że armia szybko robi postępy w takich dziedzinach, jak sztuczna inteligencja, analityka i wykorzystanie komputerów.
IDF wciąż jest podzielony w wyścigu technologicznym. Jednostki nie współpracują ze sobą – jedne zajmują się kodowaniem w kwaterze głównej w Kirya, inne w centrum i na południu. Mogą nie być one zaznajomione z wyzwaniami, przed jakimi stoją jednostki na północy i „nie czują potrzeb północy”. „Dlatego nasz dowódca uważał, że ma żołnierzy, którzy potrafią kodować i tworzyć rozwiązania tych problemów, dlatego na północy mamy taką jednostkę” – mówi Abramowicz. Ale wierzy on, że system Tamnun zostanie wkrótce wdrożony w innych miejscach. Będzie to ważne dla zapewnienia, że jednostki są przygotowane na wypadek konfliktu. Zwłaszcza że zagrożenie rośnie, a przykładem są ostatnie incydenty z udziałem dronów na północy kraju.
Jak to działa
Obecnie szefem zespołu WePlan Dowództwa Północnego jest kapral Alon Lushi, który służy w armii dopiero od półtora roku i pracuje nad WePlanem. „Zasadniczo moje biuro podlega dowództwu i zajmuje się rozmieszczaniem elementów betonowych i inżynieryjnych, a także tym, gdzie powstaną nowe drogi lub bunkry obronne, które my projektujemy i wykonujemy” – mówi młody żołnierz. Wyjaśnia on dokładniej jak działa WePlan. By móc mapować i przygotować projekt z wykorzystaniem modeli 3D wykorzystuje się drony. Po wykonaniu modeli i przeprowadzeniu obliczeń matematycznych projektanci i dowódcy są w stanie stwierdzić, czy konstrukcja będzie solidna pod względem konstrukcyjnym, a także czy będzie zabezpieczona przed rakietami i innymi zagrożeniami, na jakie może być narażona. To oznacza mniej spotkań i planowania, a więc sporą oszczędność czasu i pieniędzy.
Lushi, gdy wstąpił do wojska, miał już pewne doświadczenie w projektowaniu, gdyż uczył się grafiki komputerowej w szkole średniej. Ale to oczywiście nie wystarczyło. „Większość mojego szkolenia odbyła się tutaj. Otrzymałem certyfikat w tej dziedzinie wraz z innymi osobami. Wykonujemy modele 3D, mamy fotografa i kamerzystę oraz tych, którzy zajmują się stroną wizualną projektu. Są też studenci inżynierii. Zasadniczo łączymy te technologie, aby opracować projekt” – wyjaśnia. Zespół korzysta z szerokiej gamy oprogramowania. Są to nie tylko popularne programy graficzne czy aplikacje wideo. Grupa dysponuje też drukarką 3D. Możliwości techniczne mają więc duże, a obsługa jest intuicyjna. „W przeszłości nie można było nauczyć tego, kogoś bez doświadczenia; teraz możemy tworzyć rzeczy szybciej niż w ciągu pięciu czy dziesięciu lat”.
Nie tylko możliwości ewoluują, zagrożenia niestety też. Pojawiają się nowe drony i inne technologie, których mogą używać przeciwnicy. Ważna jest więc jakość i szybkość, z jaką pracują innowatorzy i z jaką rozwijają obronę. Wróg też nie śpi. „Moją misją jest powstrzymanie go za pomocą moich osiągnięć technologicznych. Na tym polega gra” – mówi żołnierz.
Jednym z realizowanych projektów jest budowa nowego obiektu szkoleniowego, który odwzorowywałby teren, na którym armia może być zmuszona do walki i umożliwiałby lepszą ocenę szkolenia. Ma to pomóc żołnierzom w radzeniu sobie z zagrożeniem tunelowym lub jakimkolwiek innym problemem w terenie. A dotyczy to wszystkiego, co dzieje się w północnym Izraelu.
Lushi ma nadzieję, że realizowany przez nich projekt z czasem zainteresuje cały IDF. „Zaczęło się tutaj na północy i rozwija się bardzo szybko”.
Dla Abramowicza jest to sprawa kluczowa. Mówi, że dwa miesiące temu odbył się program dotyczący przygotowania IDF do następnej wojny.
„W ramach tego programu trzeba sprawdzić, czy niektóre jednostki są gotowe, czy nie. Kiedy je sprawdzano, poprosiły o system taki jak [ten, który opracowaliśmy] i powiedziano im, że za pięć lat dostaną ten system, więc przyszli i powiedzieli, że możemy to rozwiązać nie w pięć lat, ale w dwa miesiące. Zbudowaliśmy więc ten system od podstaw” – wyjaśnia. I przyznaje, że czasami jego jednostka „jest jak oddziały specjalne, które mają problem i potrzebują rozwiązania właśnie teraz”. To się udało i nowy system zostanie wkrótce uruchomiony i będzie używany tam, gdzie go potrzebują.
Pomagają jednostkom w przygotowaniach
Dla armii istotne jest, na ile jej jednostki są gotowe do działań. Jeden z systemów jest w stanie określić stopień ich przygotowania do konfliktu na podstawie wielu parametrów. Może to dać ostateczną wartość 50 proc. lub 80 proc. przygotowania.
Abramowicz zauważa, że można nie uniknąć błędu, nawet dysponując dużą liczbą danych. Nowe rozwiązania mają temu zapobiec. „Tak więc, o ile dawniej kwantyfikowanie tego wszystkiego za pomocą Excela lub innego modelu mogło prowadzić do błędów, o tyle nowy system oblicza wszystko w lepszy sposób. Dzięki temu dowódcy mogą zobaczyć, na jakim etapie są obecnie wszystkie ich jednostki” – mówi oficer.
Można obecnie powiedzieć, że Dowództwo Północne stało się innowatorem technologicznym i inkubatorem projektów, które mogą pomóc dowódcom jednostek w całej armii.
Trzeba też przyznać, że dowództwo dostrzega potencjał ludzki w żołnierzach przybywających do jednostek. Docenia żołnierzy, którzy przychodzą z doświadczeniem, np. w projektowaniu graficznym lub są chętni do nauki kodowania. Dla żołnierzy jest to bardzo ważne. Gdy opuszczają armię, zabierają nabyte umiejętności ze sobą, dzięki czemu mogą w cywilu łatwiej wkroczyć w świat zaawansowanych technologii i start-upów. Oznacza to też, że IDF jako armia poborowa odgrywa ważną rolę w rozwoju izraelskich zaawansowanych technologii.