Podczas obecnej wojny u boku Ukraińców walczy z Rosjanami białoruski batalion ochotników. Nosi on imię Konstantego Kalinowskiego – dziewiętnastowiecznego pisarza rewolucyjnego. W czasie powstania styczniowego w 1863 r. był on Komisarzem Pełnomocnym na Litwę i sprawował zwierzchność polityczną nad wszystkimi jednostkami walczącymi na obszarze byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego (prowincji litewskiej) przeciwko Rosyjskiemu Imperium. Kalinowskiego uznano za mistrza białoruskiego odrodzenia.
Batalion z tygodnia na tydzień rośnie w siłę. Od 5 marca 2022 r. dołączyło około 200 Białorusinów. Jest ich już 400, wkrótce będzie tysiąc. „Milczenie na temat tego białoruskiego batalionu pokazuje, jak mało uwagi poświęca się krajowi, który znajduje się na linii frontu, który odgrywa ważną rolę w wojnie, oddając Rosji swoje terytorium, koleje i szpitale” – pisze „Le Point”. Natomiast jeden z europejskich dyplomatów znających region zauważa, że „wojna na Ukrainie nie może przesłonić Białorusi, która jest kluczowym elementem tego równania”.
Nazwa białoruskiego batalionu jest bardzo symboliczna. Dowodzony jest przez doświadczonych Białorusinów, współpracujących od 2014 r. z Ukraińcami w walce przeciw separatystom z Donbasu. Pozostali żołnierze pochodzą z białoruskiej diaspory, która od czasu demonstracji z lata 2020 r., ostro stłumionych przez reżim Łukaszenki, jest bardzo liczna. W Polsce to 150 tys. osób, a na Litwie 50 tys. Dla przywódcy Białorusi członkowie grupy to tylko „szaleni Białorusini”. Jednak Swiatłana Cichanouska, główna przeciwniczka dyktatora, pochwala utworzenie batalionu. Zauważyła ona, że „coraz więcej osób z Białorusi dołącza, aby pomóc Ukraińcom w obronie kraju”
Pożegnanie z neutralnością kraju
Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. W tym samym czasie Białoruś postanowiła zreformować własną Konstytucję. 27 lutego odbyło się w związku z tym głosowanie. Jednak, mimo że przed lokalami wyborczymi ustawiły się kolejki głosujących, to odmówili oni wejścia do środka. Rozpoczęły się aresztowania, chociaż już wcześniej liczba więźniów politycznych związanych z protestami w 2020 r. przekroczyła tysiąc osób.
Przeczytaj także:
- Porównanie potencjału wojskowego Polski i Białorusi
- Wojska Rosji i Białorusi na poligonach przy granicach Polski, Litwy i Ukrainy
- Ponad 23 tys. Białorusinów – ofiar represji w swoim kraju, szukało schronienia w Polsce
- Białoruś chce zakazać Karty Polaka
- Postsowiecki wirus autorytaryzmu w genach białoruskiego satrapy
Obecnie można mówić o dwóch istotnych zmianach w tym kraju, które nastąpiły w lutym. Pierwsza z nich to rezygnacja z „neutralności”, którą Białoruś chlubiła się od momentu uzyskania niepodległości w 1991 r. Wspomniany już dyplomata analizuje sytuację: „Białorusini straumatyzowani wojnami światowymi, które toczyły się na ich terytorium, są z gruntu pacyfistyczni. I właśnie Łukaszenka, będący u władzy od 1995 r., obiecując pokój i neutralność, częściowo zbudował swoją więź z Białorusinami”. „Białoruskie credo zawsze polegało na tym, że nie trzeba opowiadać się po żadnej ze stron. To mit, iluzja, którą sprytny Łukaszenka utrzymywał przy życiu do tego czasu, ale z której musiał zrezygnować pod naciskiem Moskwy” – pisze gazeta.
Druga lutowa zmiana dotyczy z kolei obecności broni jądrowej na terytorium Białorusi. Od czasu uzyskania niepodległości panował tam ścisły zakaz jej posiadania. To się jednak zmieniło.
Rząd na uchodźstwie
W dniu ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę także z terenów Białorusi „Swiatłana Cichanouska przebywająca w Paryżu na rozmowach z urzędnikami francuskimi ogłosiła utworzenie rządu na uchodźstwie”. Jego członkowie będą zasiadać w Wilnie i Warszawie. Ruch ten był planowany w porozumieniu z opozycją na wypadek, gdyby Łukaszenka związał się z Rosją. 26 lutego Cichanouska spotkała się z francuskim ministrem spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drianem. Warto tu przypomnieć, że większość krajów UE, w tym Francja, wspiera demokratyczną białoruską opozycję, a w sierpniu 2020 r. nie uznały one ważności reelekcji Łukaszenki. Mianowany wówczas ambasadorem Francji Nicolas de Lacoste, we wrześniu 2021 roku został zmuszony do opuszczenia Białorusi, gdyż nie przekazał oficjalnie prezydentowi swoich pełnomocnictw. Jean-Yves Le Drian uczynił go wtedy specjalnym wysłannikiem na Białoruś z siedzibą w Wilnie.
Konszachty z Rosją
Rosja i Białoruś mogą utworzyć unię państw, co przewiduje podpisany w 1999 r. traktat. Sprawa ta nabrała jednak tempa dopiero we wrześniu ubiegłego roku. Oba państwa zawarły wtedy unię fiskalną i celną. Została też zadeklarowana wspólna doktryna wojskowa, w związku z czym Białoruś w dniach 10-16 września 2021 r. wzięła udział we wspólnych ćwiczeniach wojskowych (Zapad) z Rosjanami. Wojska rosyjskie jeszcze w tym samym roku, przed zimą, opuściły terytorium Białorusi. Pojawiły się jednak niespodziewanie w lutym, mimo że nie przewidywano tego w ustalonym wcześniej harmonogramie. Ponieważ podobne manewry na terenie Białorusi odbywają się często, nie zdziwiło to mieszkańców. Tym bardziej że przemieszczanie się oddziałów w kierunku granicy ukraińskiej, zwłaszcza w kierunku Homla, odbywało się niemal wyłącznie nocą, a koszary i wioski namiotowe były budowane na bieżąco. Zgodnie z białoruską konstytucją, Rosjanie nie mogli mieć dotychczas stałej bazy na Białorusi, jednak mają tu dwie instalacje – jedną do łączności z flotą na Morzu Bałtyckim, drugą do wykrywania zaawansowanych pocisków. Wkrótce zostaną też otwarte dwa ośrodki szkoleniowe dla pilotów obrony powietrznej i pilotów myśliwców.
Żadnej wojny nie ma
Reżim Łukaszenki całkowicie zaprzecza istnieniu wojny. Nie przyznaje się też do swojego bezpośredniego zaangażowania. Oficjalnie zaś Białoruś zgadza się na przyjęcie uchodźców z Donbasu i na prowadzenie rozmów pokojowych.
Dla dyktatora ważny jest wizerunek „rozjemcy”. Białoruś nie atakuje, a jeśli wystrzeliwuje rakiety, to „tylko” w odpowiedzi na rakiety ukraińskie.
Białorusini są przeciwni każdej wojnie, także temu konfliktowi. Dotyczy to też niektórych członków sztabu białoruskiej armii. To właśnie dlatego Łukaszenko wstrzymuje się z decyzją o zaangażowaniu swoich wojsk, ucierpiałby bowiem na tym jego wizerunek. „Albo, jeśli się zgodzi, wyjaśni, że został do tego zmuszony siłą, że nie miał innego wyboru” – kontynuuje wspomniany dyplomata.
Sankcje wobec Białorusi
Zachód jednak nie wierzy w tę fikcję tworzoną przez Łukaszenkę. Uznano Białoruś za współwinną agresji i objęto ją podobnie jak Rosję pakietem sankcji. Jest to już szósta taka sytuacja od wyborów w 2020 r. Białoruś była stopniowo odcinana od wszystkich swoich rynków, zwłaszcza od Polski i Litwy. Przerwano również handel z Ukrainą, zwłaszcza w zakresie białoruskiej ropy naftowej, która jeszcze przed lutym dostarczana była armii ukraińskiej. Ten ważny eksporter nawozów azotowych, ciężarówek i drewna, którego głównym odbiorcą była Ikea, został odcięty od tych rynków. Powoduje to coraz większe uzależnienie gospodarcze Białorusi od Rosji. Łukaszenko płaci wysoką cenę za swoje poparcie dla sąsiada i domaga się restrukturyzacji długu i uprzywilejowanego dostępu do rynku rosyjskiego. „Najbliższe tygodnie będą więc decydujące dla kraju stojącego na skraju bankructwa, któremu pozostała już tylko cienka linia niepodległości. Jednak bez względu na to, czy Rosja okupuje Ukrainę, czy się z niej wycofuje – w tym przypadku Putin nie będzie chciał wrócić z pustymi rękami – jej przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania” – podsumowuje „Le Point”.