fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

8.1 C
Warszawa
środa, 24 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy polskie rolnictwo potrafi zastąpić ukraińskich producentów żywności?

Ukraina w ostatnich dziesięcioleciach stała się głównym graczem na światowym rynku zbóż i oleju z nasion słonecznika. W 2021 r. odpowiadała za 10 proc. światowego handlu pszenicą i kukurydzą oraz ponad jedną trzecią światowego handlu olejem słonecznikowym. Czy nasze rolnictwo może, chociaż w części zastąpić tę lukę?

Warto przeczytać

Jak podano w najnowszej publikacji Komisji Europejskiej „SHORT-TERM OUTLOOK for EU agricultural markets in 2022” oczekuje się, że zakłócenia transportowe i logistyczne na Ukrainie spowodowane walkami oraz zablokowaniem portów nad Morzem Czarnym mogą silnie wpłynąć na zdolność Ukrainy do eksportu obecnej i przyszłej produkcji. Według wyliczeń FAO, kiedy wybuchła wojna, do końca kampanii 2021/22 (tj. do końca czerwca 2022 r.) Ukraina miała wyeksportować odpowiednio 6 i 14 mln ton pszenicy i kukurydzy. Jest też niepewność co do zdolności ukraińskich rolników do siania, nawożenia i zbioru swojej produkcji w tym roku.

Ile i gdzie się produkuje?

W jednym ze scenariuszy zakłada się na żniwa 2022 r., że brak eksportu z Ukrainy w kampanii 2022/23 może doprowadzić do utraty około 20 mln ton pszenicy na rynku światowym. Jak podaje „agroFakt” Unia Europejska oraz Chiny są liderami w produkcji, jednak Chiny (największy światowy producent) zaspokajają głównie swój rynek wewnętrzny. Na całym świecie produkuje się jej ponad 700 mln ton i jest uprawiana na ponad 220 mln hektarów. Jeśli chodzi o żyto, to Rosja jest największym jego producentem (ok. 17 mln ton). Polska również należy do czołówki producentów (ok. 4 mln ton). Dlatego ocenia się, że w obecnej sytuacji przy ewentualnych brakach pszenicy, możliwe będzie częściowe jej zastąpienie na rynku krajowym, właśnie tym zbożem.

Kłopoty mają producenci zwierząt gospodarskich, którzy poszukują alternatywnych dostaw pasz i przystosowania ich składu do braku stosunkowo taniej kukurydzy z Ukrainy. Kukurydzę można na przykład w części zastąpić soją, ale nie jest to optymalne rozwiązanie. W minionym roku odnotowaliśmy w Polsce rekordowe zbiory kukurydzy i jak podał KOWR było to ok. 7,5 mln ton. Jak oceniano, Polska mogła nawet zostać trzecim producentem kukurydzy w UE po Rumunii i Francji z 11 proc. udziałem w produkcji unijnej. To jednak tylko połowa przewidywanego eksportu z Ukrainy z zeszłorocznych zbiorów. Powierzchnia zasiewów kukurydzy na ziarno w 2021 r. (według GUS) wyniosła blisko 1 mln ha i była o 5,5 proc. większa niż w 2020 r. i to przełożyło się na wzrost zbiorów o 0,7 mln ton. Jeśli nawet przyjąć, że w tym roku udałoby się w podobny sposób zwiększyć areał upraw, to nie przewidzimy warunków pogodowych.

Przeczytaj także:

Największym producentem kukurydzy są Stany Zjednoczone, Chiny są na drugim miejscu, ale równocześnie są dużym importerem. Zbiory w UE to tylko ok. 6 proc. światowej produkcji. Problemem pozostaje nie tyle niedobór, a koszt kukurydzy jako podstawowego składnika pasz. Warto dodać, że w Polsce import ziarna kukurydzy w 2020/2021 r. to ok. 0,5 mln ton głównie z UE (Czechy, Słowacja, Węgry) i z Argentyny.

W naszej części świata możliwości produkcyjne i zdolność do zakupu zbóż na rynkach światowych poza ewentualnymi kłopotami z łańcuchami dostaw nie budzi większego niepokoju. Co innego to ceny pasz, surowców dla przemysłu przetwórczego i ostatecznie dla konsumentów w sklepach. Tu niestety należy oczekiwać dużych wzrostów i to niezależnie od pogody.

Polska eksporterem

Departament Rynków Rolnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w opublikowanych w marcu tego roku wstępnych danych dotyczących polskiego handlu zagranicznego artykułami rolno-spożywczymi w 2021 roku podał, że w ogólnej wartości naszego eksportu, który wyniósł ogółem 285,8 mld euro, udział towarów rolno-spożywczych wyniósł 13,1 proc. (w 2020 r. był to poziom 14,3 proc.). W 2021 r. wartość eksportu artykułów rolno-spożywczych wyniosła 37,393 mld euro, co oznaczało wzrost o ok. 9,0 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego.

Na pierwszym miejscu jak w poprzednich latach znalazł się eksport do Niemiec, a na kolejnym do Wielkiej Brytanii, która nie jest już członkiem Unii. Spośród państw spoza UE (poza Wielką Brytanią) najwięcej polskich towarów rolno-spożywczych trafiło do Ukrainy, osiągając wartość 811 mln euro (wzrost o 6,7 proc. w stosunku do 2020 r.), do Rosji wyeksportowano towary za 675,8 mln euro (wzrost o 19 proc.). Ważnymi odbiorcami naszej żywności były Stany Zjednoczone (611,6 mln euro) i Arabia Saudyjska (509,9 mln euro), a także Algieria (418 mln euro). Te wymienione kraje mogą być kierunkiem naszego eksportu w tym roku i zapełnić lukę związaną z ograniczeniami w kontaktach z Rosją i Białorusią.

Wzrost kosztów

Problem wzrostu kosztów produkcji rolnej widzi rząd. Wicepremier, minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryk Kowalczyk oraz komisarz UE ds. Rolnictwa Janusz Wojciechowski na wspólnej konferencji prasowej 8 kwietnia mówili m.in. o sprawie możliwości uruchomienia dopłat do nawozów.

Na podstawie decyzji KE poza tymczasowymi ramami kryzysowymi Unia Europejska umożliwi podjęcie także innych działań mających na celu wsparcie rolnictwa w obliczu trwającego konfliktu zbrojnego w Ukrainie. To uruchomienie rezerwy finansowej i środków krajowych, derogacja przepisów, interwencja na rynku wieprzowiny i przyspieszenie płatności bezpośrednich.

Janusz Wojciechowski poinformował, że trwają prace, żeby Polska mogła wyprodukować żywność na dodatkowych 4 mln ha, która ostatecznie trafi na rynek europejski. Na konferencji w Załężu Dużym 21 kwietnia wicepremier Kowalczyk stwierdził, że drogie nawozy, to drogie zboża, drogie pasze, a w konsekwencji droga żywność. W trakcie tej konferencji wspomniano również o pomocy dla producentów jabłek deserowych.

Należy też pamiętać nie tylko o producentach zbóż. Napaść Rosji na Ukrainę, ograniczenie dostępu do rynku białoruskiego i wprowadzenie 1 stycznia br. embarga na przywóz produktów rolnych z Unii Europejskiej spowodowały też zaburzenia na rynku jabłek deserowych. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi został przygotowany program wsparcia, który pozwoli na złagodzenie skutków tej niekorzystnej dla sadowników sytuacji. Mechanizm przewiduje przeznaczenie części jabłek deserowych do przetworzenia przez przemysł. Wsparcie będzie polegać na dopłatach do sprzedaży jabłek deserowych sprzedawanych do przetwórstwa.

Ukraina może wyprodukować w tym roku dużo

Sytuacja rolnictwa Ukrainy wcale nie musi być taka zła, jak zakładano. Zgodnie z docierającymi z Ukrainy informacjami rząd w Kijowie aktywizuje osoby, które straciły pracę w wyniku działań wojennych i kieruje je do pracy w rolnictwie. W marcu do takiej pracy miano skierować 24 tys. bezrobotnych. Wypłaca się też specjalne zasiłki wojenne i obiecuje mieszkania tym którzy je w wyniku wojny utracili. To powoduje, że coraz więcej Ukraińców wraca do swojego kraju. Jeśli uda się Ukrainie utrzymać przynajmniej część produkcji rolnej w tym roku, to ceny na rynkach światowych surowców rolnych mogą nie wzrosnąć tak wysoko, jak wcześniej przewidywano.

Jeśli chodzi o możliwy wpływ wojny w Ukrainie jako czynnika stymulującego nasze rolnictwo i przemysł spożywczy, to można zakładać wzrosty, ale pewnie niespektakularne. Wszystko zależy od kosztów surowców i produkcji w zakładach przemysłu spożywczego, a na to składa się pogoda, ceny nawozów, energii elektrycznej oraz paliw. Przy wysokich cenach popyt może być ograniczony, choć polskie produkty przemysłu spożywczego dzięki swojej jakości są uznaną marką na świecie.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »