fbpx
12 listopada, 2025
Szukaj
Close this search box.

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Po zatonięciu „Moskwy” Chiny nie mogą już tak bardzo polegać na swoich lotniskowcach – analizuje „Nikkei”

Redakcja
Redakcja

Nowy Świat 24 | Redakcja

lotniskowiec, okręt, Liaoning
Liaoning - Chińczyk, rosyjskiego pochodzenia. Fot. Baycrest - Wikipedia user - CC-BY-SA-2.5 / Baycrest - 維基百科用戶 - CC-BY-SA-2.5 via Wikimedia Commons

Ślady tej bitwy do dziś można odnaleźć na wyspie Cuszima, która należy do prefektury Nagasaki. Ustawiono tam ogromną płaskorzeźbę, która przedstawia rannego dowódcę Drugiej Eskadry Pacyfiku Zinowija Rożestwienskiego – leży on w szpitalu morskim w Sasebo, gdzie odwiedza go Heihachiro Togo, głównodowodzący Połączonej Floty Japonii.

O tej wzruszającej scenie mówi się tam do dziś. Podobnie jak o przypłynięciu łodzi ratunkowych, które już po zakończeniu walk przetransportowały 143 rannych marynarzy Floty Bałtyckiej. Marynarzom nie tylko udzielono pomocy medycznej, ale nawet zezwolono na pobyt w domach mieszkańców wyspy.

O tych wydarzeniach pośrednio przypomniało niedawne zatonięcie „Moskwy” na Morzu Czarnym, ponieważ była to pierwsza tego typu strata okrętu flagowego rosyjskiej floty od czasów zatonięcia „Kniazia Suworowa”.

Po zakończeniu II wojny światowej mieliśmy do czynienia w zasadzie z tylko jednym jeszcze podobnym incydentem. W 1982 r. podczas wojny o Falklandy między Argentyną i Wielką Brytanią zatonął argentyński krążownik „ARA General Belgrano”.

Jednak to zatonięcie „Moskwy” odbiło się mocnym echem wśród chińskich urzędników zajmujących się sprawami bezpieczeństwa.

Przeczytaj także:

Chociaż Rosja nie chce potwierdzić tej wersji wydarzeń, wydaje się bardzo prawdopodobne, że „Moskwa” zatonęła w konsekwencji trafienia dwoma ukraińskimi pociskami przeciwokrętowymi Neptun. Oznaczałoby to, że morska potęga Chin, która stanowi dla tego państwa powód do dumy, jest jak tygrys z papieru.

Niepokój Chińczyków bierze się z przewrotnego biegu historii.

W 2005 r. – sto lat po zatonięciu „Kniazia Suworowa” – ogłoszono w mediach, że w stoczni w Dalian w prowincji Liaoning ruszyła budowa pierwszego chińskiego lotniskowca. Jego bazą były pozostałości innego lotniskowca o nazwie „Wariag”, Związek Radziecki zaczął go budować w 1985 r., ale nie ukończył przed rozpadem państwa i wstrzymany projekt leżał odłogiem.

Prace nad „Wariagiem” prowadzono w znanej Stoczni Czarnomorskiej w Mikołajowie na południu Ukrainy. W tej samej stoczni zbudowano „Moskwę”.

Ukraińcy sprzedali „Wariaga” Chińczykom – a w zasadzie fikcyjnej firmie powiązanej z wojskiem chińskim – jako złom, uprzednio pozbawiając go elementów wyposażenia. Statek przeholowano do Dalian, wyremontowano, dokończono i przekazano do służby jako chiński lotniskowiec „Liaoning”, który działa do dziś.

Dalian ma pewne rosyjskie powiązania. Leży na południowym krańcu półwyspu Liaodong, który Rosja dzierżawiła w czasach dynastii Qing. Wtedy to pewną wioskę nazwano „Dalnii”, czyli po rosyjsku „daleko”.

Chiny kupiły jeszcze dwa dawne lotniskowce radzieckie: „Kijów” oraz „Mińsk”. Zamierzały wykorzystać je do testów i badań. „Kijów” także został zbudowany w Mikołajowie – jak „Wariag” i „Moskwa”. Został później przekazany do chińskiego parku rozrywki w Tianjin, gdzie przebywa do dziś.

Eksperci uważają, że choć Chiny nie miały wcześniej doświadczenia z lotniskowcami, to dostęp do radzieckich okrętów rzeczywiście pozwolił im opracować i udoskonalić własne technologie.

Ale zakładając, że opancerzenie „Wariaga” spełnia radzieckie standardy – pójście na dno „Moskwy” może być poważnym i uzasadnionym powodem zmartwień dla Chińczyków. Od 2012 r., kiedy „Liaoning” trafił do służby, uchodzi za jeden z kluczowych atutów chińskiej marynarki wojennej. Często można go zobaczyć w pobliżu Tajwanu, przepływającego nawet przez Cieśninę Tajwańską.

Gdyby jednak prezydent Chin Xi Jinping, będący jednocześnie przewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej, zdecydował się użyć siły wobec Tajwanu, to po wydarzeniach na Ukrainie „Liaoning” może uchodzić za zbyt słaby.

Możliwe, że „Shandong” – drugi chiński lotniskowiec i zarazem pierwszy w całości zbudowany w kraju – ma lepszy pancerz. Kolejny lotniskowiec jest jeszcze w budowie, podobno prace są na ukończeniu i okręt niedługo zostanie zwodowany.

Bez względu jednak na to, czy mówimy o dwóch, czy o trzech lotniskowcach – gdyby ruszyły w stronę Tajwanu lub próbowały wpłynąć na Pacyfik, dostałyby się w zasięg pocisków przeciwokrętowych.

Chiny wciąż rozważają zjednoczenie z Tajwanem przy użyciu siły za jedną z możliwych opcji, ale słabość sił rosyjskich w konfrontacji z Ukrainą musi być dla nich zaskoczeniem. Z perspektywy Pekinu rosyjska armia powinna mieć przewagę nad przeciwnikiem w praktycznie każdym aspekcie – ma większą liczebność, lepszy sprzęt i więcej zasobów.

Xi widzi teraz, że atak na Tajwan mógłby być posunięciem dyktowanym nadmiernym optymizmem – tak jak w przypadku Putina, który był przekonany o szybkim zwycięstwie nad Ukrainą. Chiny miałyby przed sobą wyzwanie tym trudniejsze, że cel leżałoby po drugiej stronie morza.

Poza tym Tajwan to górzysta wyspa, strome i wysokie zbocza skalne tworzą coś na wzór naturalnej twierdzy – zwłaszcza w centralnej części. Pozwoliłoby to Tajwańczykom utrzymać pozycje do czasu przybycia posiłków ze Stanów Zjednoczonych i innych krajów Zachodu.

Chiny mogłyby też obawiać się zachodnich sankcji gospodarczych, a nawet blokady morskiej. Choć Chiny są najludniejszym państwem świata i mają rozrośniętą gospodarkę, to nadal pozostają uzależnione od importowanej energii i żywności. Sankcje byłyby więc dla nich dotkliwsze nawet w porównaniu z obecną Rosją.

Technologie wojskowe Chin często kupowane były od Rosji i pochodziły z byłego Związku Radzieckiego. Zdarzało się nawet, że Rosja odmawiała sprzedaży uzbrojenia, jednak wtedy Chiny zwracały się z podobną prośbą do… Ukrainy. W ten sposób przejęły technologię samolotów „lotniskowcowych” z prototypu radzieckiego Suchoja Su-33, kupionego od Ukrainy. Radziecki prototyp ponoć mocno rozwinęły.

Relacja między Rosją a Ukrainą przypomina w pewnej mierze stosunki Chin z Tajwanem. Wynik wojny na Ukrainie może zatem mieć znaczenie dla działań w Cieśninie Tajwańskiej. Z pewnością swój wpływ już wywarło zatonięcie „Moskwy” – 117 lat po bitwie pod Cuszimą.

Przeczytaj także:

NAJNOWSZE: