To duże straty, zwłaszcza w broni pancernej, zważywszy, że w ostatnich latach rosyjska produkcja wynosiła około 250 czołgów i 150 samolotów rocznie. Takie szacunki podaje Mark Cincian, starszy doradca w waszyngtońskim think tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. Zgodnie z tymi danymi przez dwa miesiące konfliktu ukraińskie siły zniszczyły odpowiednik ponad dwóch lat rosyjskiej produkcji czołgów.
Czy rosyjski przemysł zbrojeniowy zdoła uzupełnić straty w sprzęcie?
Zdaniem wysokiego rangą urzędnika Pentagonu Rosja straciła około jednej czwartej potencjału sił bojowych przeznaczonych do inwazji w Ukrainie. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie skomentowało tej wypowiedzi.

Moskwa wciąż może liczyć na uzupełnienie zapasów z ogromnych rezerw sprzętowych, więc na ten moment nie wpłynie to wyraźnie na przebieg wojny. Jednak spośród dziesiątków tysięcy wojskowych maszyn, które oficjalnie znajdują się w wykazach, wiele wymaga napraw i konserwacji, a duża część nie nadaje się do użytku i co najwyżej może stanowić źródło części zamiennych. Nie ma więc pewności, ile starszych pojazdów rzeczywiście może zostać użytych.
Jeżeli wojna przeciągnie się na kolejne miesiące, to sankcje zmniejszą możliwości rosyjskiego przemysłu w zakresie zaopatrywania sił zbrojnych w lepsze maszyny.
Pojawią się trudności w zaspokojeniu przez rosyjskich dostawców popytu na sprzęt wojskowy nie tylko dla Moskwy, ale również wielu zewnętrznych klientów. Zachodni analitycy uważają też, że problemy będą dotyczyć inwestowania w badania i rozwój nowych produktów.
Jak powiedziała niedawno Wendy Sherman, zastępca sekretarza stanu USA: „Nasze sankcje wyhamowały kompleks wojskowo-przemysłowy Rosji i w najbliższym czasie to się nie zmieni”.
Wicepremier Rosji Jurij Borysow powiedział w zeszłym miesiącu, że ocena wpływu sankcji na Rosję jest obecnie trudna, a priorytetem pozostaje zakończenie prac nad zamówieniami państwowymi.
Kreml nie ujawnia ani skali strat, ani pomysłów na ich uzupełnienie. Do tych poważnych i potwierdzonych należy zatonięcie krążownika Moskwa, okrętu flagowego Floty Czarnomorskiej. Według Ukrainy został on trafiony pociskami rakietowymi, gdy tymczasem Rosja twierdzi, że zatonął podczas holowania w trakcie sztormu.
Przeczytaj także:
- Rosja jest gospodarczym wasalem Chin
- Czy Chiny uratują rosyjską gospodarkę?
- Eksperci: rosyjski PMI sygnalizuje recesję
- Putin najeźdźca chce odbudować rosyjskie imperium
Odziedziczona po ZSRR strategia wojskowa Rosji opiera się na ogromnych ilościach podstawowego uzbrojenia starszego typu. Dzięki temu może ona polegać na zapasach broni oraz części i komponentów z czasów sowieckich. Odwrotną strategię prezentuje Zachód skupiający się na produkcji mniejszej ilości, ale za to nowocześniejszego sprzętu.
Zastąpienie utraconych odrzutowców i śmigłowców to koszty setek milionów dolarów, a sankcje mają też utrudniać dostawy. Rosja nie podejmowała znaczących modernizacji swoich systemów produkcyjnych od chwili upadku Związku Radzieckiego, a fabryki zbrojeniowe korzystają z zagranicznych obrabiarek i precyzyjnych komponentów elektronicznych oraz łożysk. Sektor wojskowo-przemysłowy w Federacji Rosyjskiej jest też mniejszy niż w ZSRR, nie ma więc możliwości gwałtownego zwiększenia produkcji, jak np. w trakcie II wojny światowej. Jak powiedział jeden z rosyjskich analityków wojskowych: „Nie mamy ludzi, nie mamy sprzętu, nie mamy komponentów”.
Tomas Malmlof, starszy analityk wojskowy w Szwedzkiej Agencji Badań Obronnych jest zdania, że w nadchodzących miesiącach, gdy wyczerpią się komponenty objęte sankcjami oraz zabraknie produkowanych za granicą mikroprocesorów, nastąpi prawdziwy test dla przemysłu w zakresie środków produkcji.
Sankcje uderzające w przemysł zbrojeniowy to także cios dla gospodarki Rosji, jest ona bowiem drugim co do wielkości eksporterem broni na świecie. Odbiorcami jest ponad 45 państw, a od 2016 r. udział tego kraju w globalnej sprzedaży wyniósł około 20 proc. Przeszkodę stanowią też sankcje nałożone na rosyjski system bankowy. Państwowy producent broni Ałmaz-Antiej wezwał rząd do pomocy w kwestii opracowania systemów przetwarzania transakcji zagranicznych. Nie jest bowiem w stanie odebrać około 1 mld dolarów od kontrahentów takich jak Indie i Egipt.

Podobne problemy ma największy rosyjski producent czołgów Urałwagonzawod. W marcu firma ogłosiła, że zwalnia część pracowników. Powodem jest m.in. brak objętych sankcjami komponentów takich jak łożyska sprowadzane ze Szwecji. „Nie ma problemu z liczbą zamówień. Są problemy z ich realizacją” – mówił urzędnik związkowy Aleksandr Iwanow. Równocześnie w wywiadzie dla „The Wall Street Journal” stwierdził, że obecnie trwają prace nad zastąpieniem deficytowych elementów wyrobami krajowymi.
Chociaż firmy zbrojeniowe posiadają dużą nadwyżkę części, to jednak nowocześniejszy sprzęt może napotkać spore trudności. W 2015 r. w związku z sankcjami nałożonymi na Rosję z powodu zajęcia Krymu i wsparcia separatystów na wschodzie Ukrainy, Kreml uruchomił program odnowienia „kompleksu wojskowo-przemysłowego na nowej podstawie technologicznej”. Plany zakładały, że do 2025 r. import zostanie zastąpiony w 826 typach broni i sprzętu wojskowego. Prezydent Władimir Putin powiedział wówczas, że „zastąpienie importu w przemyśle obronnym jest poważnym wyzwaniem, na które muszą odpowiedzieć menedżerowie, inżynierowie, projektanci, przedsiębiorcy i naukowcy”. Jednak od tamtej pory nie wdrożono do masowej produkcji najbardziej zaawansowanych systemów uzbrojenia, w tym myśliwców Suchoj, czołgów T-14 Armata, czy samolotu wczesnego ostrzegania A-100.
Klęski armii podczas obecnej wojny i niszczenie przez ukraińskie siły znacznej ilości rosyjskiego sprzętu z wykorzystaniem nowoczesnej broni dostarczanej z Zachodu podważa też znacząco reputację Rosji jako eksportera. Jak podsumował to Scott Boston, starszy analityk ds. obrony w Rand Corp.: „Kiedy okazuje się, że ich broń jest wszędzie wysadzana w powietrze, powstaje powszechne przekonanie, że być może ten sprzęt wcale nie jest taki dobry”. To nie tylko kwestia zaniżenia bilansu handlowego. Bez przychodów ze sprzedaży uzbrojenia, rosyjscy producenci będą mieć problem z wprowadzaniem innowacji, a co za tym idzie utrzymywania konkurencyjności w tym wymagającym sektorze. „Rosja jest w dużym stopniu uzależniona od eksportu, który pozwala obniżyć koszty rozwoju broni” – powiedział John Parachini, starszy badacz stosunków międzynarodowych i obronności w Rand.
Operacje wojskowe, nawet te niemające charakteru bojowego, prowadzą do szybkiego zużywania maszyn. Odpowiednia rezerwa części zamiennych jest więc niezbędna. Jednak rosyjski przemysł obronny nie zmienił się znacząco w stosunku do ZSRR, gdzie stawiano głównie na produkowanie gotowych wyrobów i poświęcano znacznie mniej uwagi bieżącemu wsparciu dla produktów. Jak stwierdził były amerykański urzędnik wojskowy i ekspert w pracy z rosyjskim uzbrojeniem: „W przypadku części zużytych na Ukrainie możliwość ich wymiany jest operacją długotrwałą”. Z pewnością straci na tym również eksport do głównych odbiorców zagranicznych jak Indie, Wietnam czy Egipt.

„Jeśli najwięksi nabywcy broni z Rosji będą się martwić, że nie dostaną części zamiennych, opracują własne systemy lub zwrócą się do innych krajów” – uważa John Parachini. „Beneficjentami mogą być kraje byłego bloku wschodniego, które nadal posiadają i wspierają sprzęt zaprojektowany w Związku Radzieckim”.