fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

4.5 C
Warszawa
środa, 24 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

W czasach tragicznych autorytaryzm w stylu francuskim ma przed sobą świetlaną przyszłość

W wywiadzie udzielonym dla „Le Monde” Pascal Ory, autor książek „Peuple souverain” („Suwerenny naród”) i Qu'est-ce qu'une nation? („Co to jest naród?”), opowiada o francuskiej nienormalności politycznej, o tradycji autorytarnej i podziale kraju na trzy bloki: elitarny, ludowy i tożsamościowy.

Warto przeczytać

Kraje europejskie mają na ogół ustrój parlamentarny, w którym władza wykonawcza należy do rządu. Inaczej jest we Francji. „W trakcie kampanii wyborczej uderzył mnie brak jakiejkolwiek refleksji na temat francuskiej nienormalności” – przyznaje Pascal Ory. I wyjaśnia, że Francja jest jedynym krajem prezydenckim w Europie Zachodniej, co stanowi narodową osobliwość. „Na tym polega geniusz instytucji z 1958 r., pogłębiony przez powszechne wybory głowy państwa od 1965 r. oraz reformy z 2000 (pięcioletnia kadencja) i 2002 r. (odwrócenie kalendarza wyborczego): »monarchia republikańska« przekształcająca w anomalię niedopasowanie między większością parlamentarną a prezydentem, a wszystko to w oparciu o dwubiegunowe społeczeństwo polityczne” – tłumaczy rozmówca.

Życie polityczne naznaczone autorytaryzmem

Od federalizmu niemieckiego, belgijskiego czy szwajcarskiego Francję odróżnia też centralistyczna struktura. O francuskiej tradycji politycznej można powiedzieć tyle, że jest autorytarna. I duża część społeczeństwa daje na to przyzwolenie.

„Wielka rewolucja polityczna czasów nowożytnych opiera się na suwerenności ludowej” – mówi autor „Peuple souverain”. I tłumaczy, że w tej definicji nie ma miejsca na wolność. Wolność jest uwzględniana, ale jedynie w demokracji liberalnej, a istnieją przecież także dwa inne modele demokracji: autorytarna – charakterystyczna dla Rosji Putina i totalitarna, jak w Chinach Ludowych. Francja, co prawda, jest demokracją liberalną, ale powracają tu wciąż elementy autorytaryzmu. Tu przecież narodziła się „nowoczesna demokracja autorytarna w osobie Napoleona Bonaparte, którego Mme de Staël subtelnie określiła mianem »Robespierre’a na koniu«”. To we Francji pod koniec XIX wieku powstał pierwszy ruch, który można określić jako „populistyczny” – ruch Boulangistów. Była to radykalna prawica w radykalnie lewicowym stylu. Generał Georges Boulanger, republikański oficer o lewicowych poglądach, skupił w swoim sztabie monarchistów i komunistów. Mając oparcie w robotniczych dzielnicach Paryża i innych miast, a także w wiejskich tradycjonalistycznych katolikach i rojalistach, promował agresywny nacjonalizm skierowany przeciwko Niemcom.

Przeczytaj także:

Kraje sąsiadujące z Francją trwają natomiast na gruncie liberalnym. Niektóre, jak Belgia w 1830 r. czy Szwajcaria w 1848 r. po prostu z niego się narodziły. Większość krajów jednak wcześniej doświadczyła albo brutalnej demokracji autorytarnej jak Hiszpania i Portugalia, albo demokracji totalitarnej, jak Niemcy i Włochy. Te dwie formy dyktatury były w rzeczywistości także dwiema formami suwerenności ludowej. Natomiast traumatyczne doświadczenie, jakie stało się udziałem Francji, czyli wojna algierska, skutkowało czymś przeciwnym – ustanowieniem reżimu prezydenckiego.

Wiele specyficznych cech francuskiego życia politycznego pomaga wyjaśnić hipoteza o autorytarnym rodowodzie, pozostałość po długim doświadczeniu katolickim – centralistycznym i monarchicznym. Łatwiej dzięki temu zrozumieć na przykład powtarzającą się porażkę socjaldemokracji.

Trzy francuskie bloki

Francja, z jednej strony kultywuje bipolaryzację, z drugiej, można mówić tu o trójpodziale na bloki: elitarny, ludowy i tożsamościowy. Emmanuel Macron nazywa je skrajnym centrum, skrajną lewicą i skrajną prawicą. Wszystkie są z ludu. „Francuska specyfika polega na tym, że nasze instytucje zostały zaprojektowane tak, aby wyeliminować centrum. Macron, podobnie jak Giscard, próbował uniknąć tej pułapki, ale bez zmiany konstytucji jest to beznadziejne: tryb wyboru – bardzo oryginalny – w drugiej turze wyborów prezydenckich sprzyja bipolaryzacji” – tłumaczy Ory. Sąsiedzi Francji mogą mówić o „koalicji”, na przykład między ekologami a prawicą. We Francji jest ona niemożliwa. Tu „możemy sobie wyobrazić jedynie »kohabitację«. My jesteśmy bardziej dębem, a wszyscy inni bardziej trzciną. Ale instytucje naszego typu najlepiej rozwijają się w czasach katastrofalnych […], a katastrofa ekologiczna jest zapowiadaną apoteozą – autorytaryzm w stylu francuskim ma przed sobą świetlaną przyszłość” – twierdzi rozmówca.

13 milionów wyborców za prawicą

Tak dużo głosów oddanych na Marine Le Pen nie jest może jednoznacznie wydarzeniem historycznym, jednak warto szukać przyczyny takiego stanu rzeczy. Według Ory’ego wynika to z tego, że „Polityka nie znosi próżni. Populizm wypełnia pustkę powstałą po upadku sowieckiego modelu, który był wielką utopią, wielkim horyzontem oczekiwań XX wieku”. To nie tylko lewica może wyrażać „oburzenie” i „gniew” – emocje generujące radykalizmy. Był faszyzm, leninizm, a nadszedł czas populizmu.

Rozmówca „Le Monde” zauważa przy tym, że „nie ma sprzeczności w jednoczesnym mówieniu o »społecznym« i »narodowym«” Najlepiej udowadnia to właśnie populizm, który rozwinął się we wszystkich liberalnych demokracjach. „Jest u władzy w kilku krajach europejskich, a w Indiach, w osobie Narendry Modiego, przewodzi »największej demokracji świata«”. Nie dotyczy to jednak wciąż Francji.

W kierunku Europy?

Mało prawdopodobne wydaje się jednak, że Macron, mimo swojego ukierunkowania na Europę, zdecydowałby się coś zmienić – przede wszystkim w obawie przed osłabieniem uprawnień prezydenta. Dotyczy to zresztą też jego głównych wyborczych konkurentów. „Precedens François Mitterranda przypomina nam, że gdy zostanie wybrany, pogardliwy »permanentny zamach stanu« nie ma w tym kraju trudności ze wciśnięciem się w garnitur zaprojektowany przez i dla de Gaulle’a”.

Katastrofy a ponadnarodowa solidarność europejska

Francja ma długą i bardzo jednolitą historię, więc słowo „narodowy” jest tu oczywistością. Jednak patrząc na walczącą Ukrainę widać, jak właśnie gwałtowny kryzys przyspiesza identyfikację narodu.

Jednak wydarzenia z 2020 r. pokazały, że zagrożenia dla ludzkości typu pandemia nie muszą wcale prowadzić do zjednoczonego i pokojowego świata. Wtedy mieliśmy do czynienia też z Brexitem. Ory zauważa jednak, że to katastrofy polityczne „dawały początek ponadnarodowym falom rozwojowym: Liga Narodów powstała w wyniku pierwszej wojny światowej, projekt Unii Europejskiej – w wyniku drugiej wojny światowej”. Co nie uchroniło Ligi Narodów przed porażką. Według Ory’ego słowem, które najlepiej podsumowuje obecną sytuację, nie jest „niepewność”, ale „tragizm”.

Pascal Ory – francuski historyk, został wybrany do Académie française w 2021 r. Dziś jest emerytowanym profesorem na Uniwersytecie Paris-I (Panthéon-Sorbonne). Ostatnio opublikował „Ce côté obscur du peuple” („Ta ciemna strona ludzi”), dzieło, w którym zebrane są jego teksty na temat suwerenności ludowej, faszyzmu, kolaboracji, prawicowego anarchizmu i „właściwego wykorzystania katastrof”.

SourceLe Monde

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »