fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.6 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Chiny próbują umocnić swoją pozycję na Pacyfiku, podpisując pakt z Wyspami Salomona – informuje „Nikkei Asia”

Pod koniec marca Chiny i Wyspy Salomona ogłosiły zawarcie dwustronnego porozumienia w zakresie bezpieczeństwa. Można z tego wyciągać wiele wniosków. Najważniejszym jest ten: choć Pekin twierdzi inaczej, wyraźnie próbuje zapewnić sobie militarną obecność na Pacyfiku.

Warto przeczytać

Już w 2018 r. australijskie media mówiły o tym, że Pekin może chcieć zbudować placówkę wojskową na wyspie Vanuatu. Chiński minister spraw zagranicznych stanowczo wtedy zaprzeczył i określił te domysły „czystą fikcją”. Teraz jednak wiemy, że Chiny podpisały umowę z Wyspami Salomona – informacja ta początkowo została rozpowszechniona przez opozycję w tym pacyficznym kraju, ale po przecieku oba państwa potwierdziły zawarcie porozumienia.

Końcówka negocjacji przebiegała w bardzo szybkim tempie, ponieważ pod koniec 2021 r. na Wyspach Salomona wyraźnie wzrosły nastroje antychińskie wśród społeczeństwa. Zdemolowano tamtejszą ambasadę Chin, a także sklepy, których właścicielami byli Chińczycy. W pakcie znalazło się praktycznie wszystko, co Pekin mógł zażądać – od wykazu broni, jaką chińskie jednostki paramilitarne mogą transportować, po zakres dostępu uzyskiwany przez chińskie statki na wyspiarskich portach.

W tym regionie Pacyfiku USA i NATO dominowało przez 70 lat. Treść podpisanej umowy pokazuje jednak, że Chiny będą chciały umieścić na Wyspach Salomona uzbrojoną policję i zyskać swój militarny przyczółek. To da im możliwość większego nacisku na inne państwa w tym obszarze.

Przeczytaj także:

Co w takim razie zrobić z tą umową? To pytanie z pewnością zadają sobie w Waszyngtonie, Canberze, Wellington oraz wielu krajach regionu Pacyfiku, zwłaszcza że Wyspy Salomona z ich stolicą w Honiara mają spore znaczenie historyczne. Wzdłuż linii brzegowej do dziś znaleźć można częściowo zanurzone wraki alianckich i japońskich okrętów wojennych – to ślad po bitwie o Guadalcanal, jednej z ważniejszych morskich bitew II wojny światowej.

Zarówno alianci, jak i Japończycy byli przekonani, że opanowanie Wysp Salomona stanowi klucz do kontrolowania Australii, Hawajów i zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, a także linii zaopatrzenia biegnących przez ocean – stąd waga i skala słynnej bitwy. To uzasadnienie strategiczne nie zmieniło się do dziś.

Nic dziwnego, że Australia i USA szybko zareagowały na wieści o umowie. I to bardzo mocno, bo nie tyle się jej sprzeciwiły, ile postanowiły jej zapobiec. W tej chwili pakt jest już podpisany przez urzędników, ale nie wejdzie w życie, nim obie strony go nie ratyfikują.

Dlatego USA i Australia wysłały na Wyspy Salomona wysokich rangą urzędników mających przedstawić ich stanowiska bezpośrednio premierowi kraju Manassehowi Sogavare. Wydaje się, że niebawem to samo zrobi Nowa Zelandia.

Nowa Zelandia od jakiegoś czasu krytycznie ocenia australijską politykę wobec Chin, ale tym razem oba kraje zareagowały stanowczym sprzeciwem.

Zed Sesellja, australijski minister ds. Pacyfiku, jest akurat w środku kampanii wyborczej, jednak przerwał ją w połowie kwietnia, by móc odwiedzić Wyspy Salomona i poprosić tamtejszy rząd o „rozważenie możliwości niepodpisywania porozumienia”.

Z Sogavare kontaktowali się także Frank Bainimarama z Fidżi i James Marape z Papui-Nowej Gwinei. Ich zdaniem podpisanie takiej umowy to olbrzymie ryzyko. Czy te wysiłki przyniosą jakieś rezultaty? – na razie nie wiadomo. Sogavare nie dał żadnych sygnałów, że zamierza wycofać się z porozumienia.

Pekin długo urabiał Sogavare, ale inwestycja się wyraźnie zwraca. W 2019 r. Wyspy Salomona zmieniły narrację o Tajwanie i wybrały Pekin zamiast Tajpej. Chociaż w tym regionie najwięcej pomocy płynie z Australii i choć to ona postrzegana jest jako gwarant lokalnego bezpieczeństwa, to zwrot Wysp Salomona pokazuje, że sytuacja może się zmienić.

Wyspiarskie kraje na Pacyfiku dążą do zdywersyfikowania swoich partnerów – zarówno gospodarczych, jak i wojskowych. W ten sposób starają się więcej od nich zyskać. Chiny oferowały w tym regionie sporo pożyczek – i choć w ostatnich latach mocno „przykręciły kurek”, to nadal pozostają tu istotnym partnerem gospodarczym. Pekin chętnie stosuje też polityczną taktykę polegającą na zdobywaniu sympatii lokalnych elit.

Tak naprawdę wszystkie bogate kraje stosują elementy tej taktyki w swojej polityce zagranicznej, a przywódcy krajów regionu Pacyfiku chętnie korzystają z luksusowych wycieczek, prezentów, pochwał i innych korzyści. Chiny jednak wykorzystują te narzędzia z większą swobodą niż Zachód. Kiedy przywódcy krajów Pacyfiku przyjeżdżają do Pekinu, witani są wojskowymi ceremoniami i odbywają prywatne spotkania z prezydentem Xi Jinpingiem – rzecz nie do pomyślenia w Waszyngtonie.

Na Wyspach Salomona Chiny przekazywały deputowanym datki na rzecz okręgów wyborczych. To samo robił Tajwan, tyle że płacił poszczególnym posłom, a według tamtejszej opozycji – Pekin opłacał bezpośrednio Sogavare i to on dystrybuował te środki.

Zachód nie może sam podjąć takich niedemokratycznych działań. Czy możliwe jest znalezienie innych sposobów na przekonanie Sogavare, że podpisanie paktu z Chinami to zły pomysł? – jeszcze nie wiadomo. Wydaje się jednak, że spór o tę umowę to dopiero pierwsza odsłona długiej walki z Pekinem na Pacyfiku.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »