Jedność Unii Europejskiej nie powinna oznaczać tego samego tempa rozwoju dla wszystkich państw. Pomysł na Europę wielu prędkości nie jest nowy i nawiązał do niego prezydent Francji Emmanuel Macron w swoim niedawnym przemówieniu w Strasbourgu z okazji prezentacji raportu końcowego konferencji w sprawie przyszłości kontynentu. Wyraził życzenie, aby ta „zmienna geometria” poszła dalej. Jak stwierdził: „Uderza mnie fakt, że chęć utrzymania nas na poziomie dwudziestu siedmiu krajów nie pozwala nam być bardziej ambitnymi. Nie powinniśmy się bać zróżnicowania”.
Macron uważa, że czołowe państwa UE mogą stanowić „lokomotywę” projektów europejskich, do których będą się dołączać pozostali członkowie lub kraje kandydujące, tak jak to miało miejsce np. w przypadku wprowadzenia strefy Euro czy Schengen. Ta awangarda będzie szybciej zrealizować dany pomysł, co ułatwi jego wdrożenie kolejnym członkom.
Wzmocniona współpraca zapoczątkowana Traktatem Amsterdamskim umożliwiła wdrożenie bardziej jednolitego współdziałania. Efektem tego są m.in. misje europejskie takie jak Takuba operująca w rejonie afrykańskiego Sahelu. Również w kwestiach przemysłu wiele krajów ma szansę realizować projekty we wspólnym interesie. Kilka takich inicjatyw zostało wprowadzonych w dziedzinie zdrowia, elektrycznych akumulatorów, wodoru czy półprzewodników. Jak mówi prezydent Francji: „Przyspieszenie tempa i wzrost naszych ambicji bez odgórnie ustalonego schematu i wykluczania, ale też bez pozwalania na to, by najbardziej sceptyczni i niezdecydowani hamowali cały proces, jest tym, dzięki czemu Europa stanie się potęgą”.
Rewizja traktatów?
W sytuacji, gdy Unia musi uwzględniać zagrożenie bezpieczeństwa ze strony Rosji, francuski przywódca opowiada się za utworzeniem europejskiej wspólnoty politycznej stanowiącej pewną strefę wpływów, do której mogłyby dołączyć kraje kandydujące, podzielające te same demokratyczne wartości co UE, a nawet te, które z jej struktur już wystąpiły, jak np. Wielka Brytania. Ten nowy obszar współpracy mógłby się rozwijać w wielu dziedzinach jak polityka, bezpieczeństwo, transport czy inwestycje. Emmanuel Macron nawiązuje w ten sposób do dawnej idei konfederacji europejskiej zaproponowanej po upadku muru berlińskiego przez François Mitteranda. Równocześnie jednak prezydent ostudził nadzieje Ukrainy na szybkie przystąpienie do Wspólnoty: „Wszyscy doskonale wiemy, że ten proces potrwa kilka lat, a pewnie nawet kilkadziesiąt. Trzeba to zaznaczyć, chyba że zdecydujemy się na obniżenie standardów tego członkostwa” – podkreślił. Jest to dosyć wyraźny sygnał dla Parlamentu Europejskiego, który apeluje o szybkie przystąpienie Ukrainy do UE.
Przeczytaj także:
- Emmanuel Macron ma duże zasługi na arenie europejskiej – uważa Jean-Dominique Giuliani w „Le Figaro”
- „Macronizm to trumpizm elit” – pisze Arnaud Benedetti na łamach „Le Figaro”
- Emmanuel Macron będzie dążył do ścisłego współdziałania wojskowego w Unii Europejskiej
- „Macron – uosobieniem fuzji zaawansowanej biurokracji i wzniosłych narracji”
Odnosząc się do propozycji przedstawionych przez obywateli na konferencji poświęconej przyszłości Europy, Emmanuel Macron powiedział, że przychyla się do wprowadzenia głosowania większością kwalifikowaną przy podejmowaniu najistotniejszych decyzji, a także popiera „zwołanie konwentu w celu dokonania przeglądu traktatów”. Uważa, że potrzebna jest reforma wielu praw i postanowień unijnych. Przeciwko temu zaoponowało jednak aż 13 krajów członkowskich, czyli prawie połowa. W opinii ich przedstawicieli są to „nieprzemyślane i przedwczesne próby”. „Mamy już Europę, która działa” – mówią liczni politycy, wskazując na zarządzanie pandemią oraz wojnę w Ukrainie. Ich zdaniem byłaby to strata energii dla UE w chwili, gdy ma ona tak wiele innych problemów do rozwiązania.