fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

15.1 C
Warszawa
czwartek, 28 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Tajwańskie szkoły mandaryńskiego zastąpią chińskie?

Europejskie uniwersytety coraz bardziej obawiają się chińskich wpływów. Niemieckie uczelnie znalazły ciekawe rozwiązanie do walki z pekińskim zagrożeniem dla akademickiej wolności. Powstają tam tajwańskie ośrodki nauki języka mandaryńskiego, które wypierają swoich chińskich odpowiedników – informuje „Nikkei Asia”.

Warto przeczytać

Chiny postrzegają Tajwan jako separatystyczną prowincję i chciałyby ją podporządkować, w razie konieczności z użyciem siły. Tymczasem Tajwan konkuruje z chińską narracją, używając tak zwanej soft power.

Jednym z narzędzi walki jest przejęcie europejskiego rynku nauki języka chińskiego (standardowy język chiński nazywany jest też językiem mandaryńskim. Ze względu na rozległość chińskiego państwa występuje na nim wiele języków zwanych językami chińskimi – standardowy / mandaryński rozumiany jest przez większość obywateli). Tajwańskie Centrum Nauki Języka Mandaryńskiego (Taiwan Center for Mandarin Learning – TCML) prowadzi swoje oddziały w Hamburgu i Heidelbergu. Obecnie przygotowuje się do otwarcia trzeciego – w Berlinie.

Na przestrzeni ostatniego roku uczelnie w Düsseldorfie, Ingolstadt, Trewirze i Hamburgu przestały współpracować z chińskimi Instytutami Konfucjusza albo zaczęły tę współpracę ograniczać. Instytut twierdzi, że to efekt zawieszenia wymiany studentów spowodowanego pandemią koronawirusa.

TCML ma 45 oddziałów na świecie, z czego aż 35 w Stanach Zjednoczonych. Pozostałe funkcjonują w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Austrii, Szwecji, Irlandii oraz na Węgrzech.

Przeczytaj także:

Plany otwarcia kolejnej placówki w Berlinie pokazują, że Tajwan próbuje rozbudowywać sieć swoich placówek. Niemniej nadal pozostaje daleko w tyle za Instytutem Konfucjusza. Dysponuje 550 placówkami w 162 krajach całego świata (stan na rok 2019). 187 oddziałów działa w 41 krajach europejskich.

TCML nie zatrudnia nauczycieli, którzy mają paszporty Chin, Makau czy Hongkongu. W ich ośrodkach nauczane są tradycyjne chińskie znaki – w odróżnieniu od uproszczonych znaków, jakie używane są dziś w Chinach kontynentalnych.

Takie ograniczenie może być jednak dość problematyczne. Zwłaszcza jeśli TCML chce się rozwijać i stanowić realną konkurencję dla chińskich placówek dydaktycznych. „Nikkei Asia” próbowało skontaktować się z przedstawicielami TCML i zapytać o to rozwiązanie, ale pracownicy ośrodka w Hamburgu odmówili komentarza. Pracownicy w Heidelbergu początkowo mieli sytuację skomentować, jednak wycofali się z tego, kiedy zainterweniował urzędnik z Tajwanu.

„Wydaje się dziwne, że szkoły te wahają się przed udzieleniem wywiadu, biorąc pod uwagę fakt, że OCAC [Taiwan’s Overseas Community Affairs Council] podkreśla, że szkoły nie są kontrolowane przez rząd, promują demokratyczne, wolne nauczanie i pielęgnują świadomość tajwańskiej demokracji” – powiedziała Barbara Pongratz, badaczka z berlińskiego think-tanku Merics China.

„To, czy szkoły TCML staną się poważnym konkurentem dla Instytutów Konfucjusza, będzie zależeć od tego, czy program OCAC zostanie przedłużony po 2022 r. i czy rząd niemiecki przedstawi własną wersję Tajwańskiej Inicjatywy Edukacyjnej USA” – powiedziała Pongratz. Skomentowała w ten sposób amerykańską inicjatywę z 2020 r. zmierzającą do wygaszenia współpracy edukacyjnej z Chinami oraz zwiększenie tajwańskich szkół językowych w USA.

OCAC proponuje zagranicznym grupom otwierającym placówki TCML wsparcie w wysokości do 20 tys. dolarów. Mogą być one przeznaczone na wynajem czy remont lokalu. Placówka może liczyć także na dotację w drugim i trzecim roku swojej działalności – w wysokości nieprzekraczającej 10 tys. dolarów. Oczywiście placówki mogą działać komercyjnie, pobierając opłaty za kursy, a także przyjmować darowizny.

Pongratz zaznacza jednak, że te dotacje są niższe niż od chińskich. Placówka Instytutu Konfucjusza dostaje na starcie od partnerskiego instytutu z Chin 100-150 tys. dolarów. Dodatkowe środki otrzymywane są z opłat za naukę czy (czasami) od niemieckich krajów związkowych.

Niemiecki rząd koalicyjny, któremu przewodniczy Olaf Scholz, przyznał niedawno, że „kompetencje w zakresie Azji i Chin muszą zostać wyraźnie wzmocnione”. W tym samym oświadczeniu wezwał do międzynarodowego uznania demokratycznego Tajwanu, co jest wbrew chińskiej polityce.

Niemiecka opozycja wystosowała zapytanie parlamentarne o to, czy niemiecki rząd zamierza powołać tajwańską inicjatywę edukacyjną, aby zachęcać tajwańskich nauczycieli języka mandaryńskiego. Rząd koalicyjny odpowiedział między innymi, że „zainteresowane strony z Tajwanu mogą być cennymi partnerami dla zapewnienia niezależnych kompetencji w zakresie Chin”.

Society for Threatened Peoples International – niemiecka organizacja pozarządowa – wezwała w kwietniu do oddzielenia Instytutów Konfucjusza od niemieckich uniwersytetów i odcięcia ich od publicznego finansowania. Ponadto Society for Threatened Peoples zarzuciła niemieckim firmom, w tym Audi czy Siemensowi, przekazywanie łapówek w formie datków na Instytuty Konfucjusza. Miały one ułatwić firmom prowadzenie interesów w Chinach. Zarzuty te nie zostały jednoznacznie odparte przez firmy.

Pongratz uważa jednak, że nie ma większych szans na to, by w najbliższym czasie TCML wyparło Instytuty Konfucjusza.

„Nawet po rozwiązaniu umów partnerskich z tutejszymi uniwersytetami większość Instytutów Konfucjusza pozostaje aktywna, a utracone fundusze lokalne są prawdopodobnie zastępowane przez chińskie lub inne źródła finansowania” – mówi Pongratz.

„Jest mało prawdopodobne, by Niemcy przesunęły środki publiczne z Instytutów Konfucjusza do TCML, ponieważ byłoby to uznane za zbyt prowokacyjne w kontekście ogólnej polityki Chin” – dodała.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »