fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

0.3 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Turcja, schronienie dla Rosjan

Mały port Göcek, położony na końcu zatoki o krystalicznie czystej wodzie, to jeden z klejnotów Turkusowego Wybrzeża. Doskonale znają go żeglarze pływający po Morzu Śródziemnym. Mimo skromniejszego wyglądu niż sąsiednie nadmorskie miasta to port macierzysty dla rodzin wpływowych przemysłowców.

Warto przeczytać

W tym roku pojawili się tam jednak inni miliarderzy na swoich ogromnych i bardzo drogich jachtach. Rosyjscy oligarchowie. Dwa z tych, które tam zacumowały, należą do największych na świecie. Niektórych mieszkańców to niepokoi. Turecki przedsiębiorca Attila zajmujący się tekstyliami, który często odwiedza portowe miasteczko, uważa, że Göcek zostało wciągnięte w wojnę na Ukrainie. „Niektóre z tych ogromnych jachtów są nawet wyposażone w systemy antyrakietowe” – mówi.

115-metrowa „Luna” należy podobno do Farchada Achmedowa, bogatego rosyjsko-azerbejdżańskiego dzierżawcy, który cieszy się reputacją osoby bliskiej Kremlowi. Odrobinę dalej stoi „Eclipse”, 162-metrowy statek pod banderą bermudzką. To duma Romana Abramowicza, potężnego rosyjsko-izraelskiego biznesmena oraz bliskiego przyjaciela Władimira Putina. Za sprawą zachodnich sankcji armada tych luksusowych jednostek skupiła się u wybrzeży Turcji. Wszystko po to, aby uniknąć przejęcia.

W porcie Bodrum stoi z kolei „Solaris”, inny wielki jacht z floty Abramowicza. Grupa członków ukraińskiej drużyny żeglarskiej próbowała nawet zapobiec jego dokowaniu. Incydent sprawił, że ostatecznie statek zakotwiczył dalej na północ, w Yalikavak. To głośne, pełne ludzi z całego świata miasteczko turystyczne, są w nim zarówno luksusowe butiki, pięciogwiazdkowe hotele i restauracje, jak i przystań dla ekskluzywnych jednostek pływających. Kierownik miejscowej kawiarni zauważa, że klientela z krajów byłego ZSRR jest najbardziej lojalna i najhojniejsza. Wkrótce zostanie otwarta restauracja „Novikov”, nazwana tak na cześć bogatego rosyjskiego przedsiębiorcy dobrze znanego na Kremlu. Wybudowano już lądowisko dla helikopterów.

Przeczytaj także:

Od początku konfliktu Ankara zajmuje neutralne stanowisko wobec Ukrainy. Udziela jej wprawdzie pomocy wojskowej, ale równocześnie utrzymuje bliskie stosunki gospodarcze i strategiczne z Rosją.

27 marca turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu oznajmił, że jego kraj nie uczestniczy w sankcjach międzynarodowych, a rosyjscy obywatele mogą przyjeżdżać i robić interesy. Kilka dni wcześniej na wody tureckie dotarły jachty Abramowicza oraz „Universe”, jednostka byłego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. 16 kwietnia do Göcek zawinął statek „Clio”, należący do Olega Deripaski, magnata aluminiowego i założyciela rosyjskiego giganta Rusal. Od tego czasu przemierzył cieśninę Bosfor i Morze Czarne w kierunku Soczi. Z Malediwów przypłynął „Tytan” potentata stalowego Aleksandra Abramowa, chroniąc się w Fethiye. W Tuzli, na wschód od Stambułu, zacumowały z kolei „Kosmos” Wagita Alekperowa, byłego szefa Łukoilu, oraz „Rahil”, superjacht Arkadija Rotenberga, magnata budowlanego i partnera w judo Władimira Putina. Dziesiątki statków z wyłączonym GPS i usuniętą rejestracją ukrywają się w innych miejscach na tureckim wybrzeżu.

Ochrona rosyjskich miliarderów to dla Turcji zapewnienie sobie ich przychylności dyplomatycznej. Obydwaj właściciele ogromnych jachtów stojących w Göcek nieoficjalnie brali udział w nieudanych negocjacjach prowadzonych w Antalyi i Stambule. Achmedow, obywatel Rosji azerskiego pochodzenia, który dorobił się majątku na sprzedaży udziałów w spółce gazowej Gazprom, regularnie pełni rolę posłańca między Ankarą a Moskwą. Interweniował m.in. po kryzysie w 2015 r., gdy Turcja zestrzeliła rosyjski myśliwiec w pobliżu syryjskiej granicy. W 2020 r. opowiadał się również za porozumieniem rosyjsko-tureckim w czasie wojny wspieranego przez Ankarę Azerbejdżanu z Armenią o Górski Karabach. Występował też publicznie u boku tureckich urzędników w trakcie negocjacji między delegacjami Rosji i Ukrainy, do jakich doszło 29 marca w Stambule.

Ale jachty to zaledwie wierzchołek góry lodowej bogactwa posiadanego przez oligarchów. Władze wyspy Jersey zamroziły prawie połowę fortuny Romana Abramowicza, czyli jakieś 7 mld dolarów. Najpewniej zabrał jednak pozostałą część. Dobrze poinformowane źródło podaje, że były właściciel Chelsea negocjuje zakup izmirskiego klubu Göztepe.

Piłka nożna jest sektorem ściśle kontrolowanym przez osoby bliskie prezydentowi. Pozostali inwestują pieniądze w branży turystycznej, hotelarskiej i usługach. „Sankcje nałożone przez kraje europejskie i Stany Zjednoczone zmusiły miliarderów do znalezienia alternatywnych rynków” – twierdzi Zeynep Firatoglu, szefowa działu komunikacji w stambulskiej firmie, która inwestuje w luksusowe nieruchomości. Jej zdaniem Turcja jest doskonałą opcją ze względu na położenie geograficzne, system bankowy oraz neutralność w obecnej wojnie. Nieruchomości są także bezpieczną lokatą.

Dane opublikowane przez Turecki Instytut Statystyczny (Tuïk) wskazują, że sprzedaż nieruchomości obcokrajowcom wzrosła w lutym 2022 r. o 55 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, w marcu zaś o 21 proc. W tym okresie zakupy dokonywane przez obywateli Rosji wzrosły o 96 proc., a przez Ukraińców o 85 proc.! W kwietniu Rosjanie stali się po raz pierwszy głównymi inwestorami w regionie.  „Od czasu inwazji na Ukrainę odnotowaliśmy znaczny wzrost liczby transakcji z Rosjanami” – komentuje Zeynep Firatoglu.

Turcja nie przywiązuje zbytniej wagi do tego, skąd pochodzą inwestycje. W przypadku każdej lokaty kapitału w nieruchomości o wartości przekraczającej 250 tys. dolarów (500 tys. dolarów w aktywach finansowych, firmach lub kontach bankowych) jako bonus oferowane jest tureckie obywatelstwo.

Jak poinformował dziennik „Wall Street Journal”, zaledwie w 48 godzin po ogłoszeniu sankcji do tureckich banków napłynęło około 3 mld dolarów od klientów rosyjskich. Pogrążający się w kryzysie gospodarczym kraj potrzebuje kapitału zagranicznego, aby ratować swoją gospodarkę.

Zdarza się, że inwestorzy kupują nieruchomości w partiach po 20 lub 30, jak donosi gazeta „Dünya”, specjalizująca się w informacjach gospodarczych. W marcu deweloper Golden Sign i jego dyrektor generalny, Gül Gül, wyjawili agencji Reuters, że dokonują „siedmiu do ośmiu sprzedaży dziennie bogatym Rosjanom”. Niektórzy z nich są oligarchami płacącymi w gotówce, a nawet w złocie. Również pośrednicy w handlu nieruchomościami w znajdującym się na południowym wybrzeżu Antalyi obserwują wzmożoną aktywność w branży. Sprzedaż obcokrajowcom zwiększyła się ponad dwukrotnie, a tylko w lutym Rosjanie kupili ponad 500 nieruchomości. Spowodowało to gwałtowny wzrost czynszów.  „W dzielnicach Lara i Kundu, najbardziej popularnych wśród Rosjan i Ukraińców, brakuje podaży” – jak wyjaśnia Ugur Fer, pośrednik w obrocie nieruchomościami.

Ale turecka gościnność nie jest tylko dla elit. Od początku wojny dziesiątki tysięcy Rosjan i Ukraińców ze wszystkich środowisk schroniły się w Stambule i Antalyi. Do Turcji można wjechać bez wizy, a linie lotnicze Turkish Airlines utrzymują otwarte trasy między Stambułem a Moskwą, Sankt Petersburgiem i Kazaniem. W ofercie jest kilka lotów dziennie i z reguły komplet pasażerów. Aby ułatwić to od strony finansowej, Ankara szybko przyjęła system płatności kartą Mir, prowadzony przez bank centralny Rosji.  System powstał w 2014 r. po aneksji Krymu jako odpowiedź na sankcje ze strony Visa i Mastercard.

Turcji bardzo zależy na utrzymaniu wysokiego poziomu turystyki. Zgodnie z danymi Ministerstwa Turystyki, pomimo pandemii kraj odwiedziło prawie 5 mln Rosjan, co stanowiło około 20 proc. wszystkich odwiedzających. Wygenerowało to roczny dochód w wysokości około 5 mld dol.

Exodus rosyjskich elit do Turcji to nie jest nowe zjawisko. Już w latach 20. i 30. ubiegłego wieku przybywało tam wielu uciekających przed bolszewikami artystów i intelektualistów. Pobudzali oni rozwój tutejszej mody, architektury, malarstwa czy gastronomii.

Emigranci często spotykali się w kawiarniach w Pera, obecnie dzielnicy Beyoglu, w europejskiej części Stambułu. Tamtą epokę wciąż przypomina staroświecka w wystroju restauracja „Rejans”, położona na końcu uliczki prostopadłej do Istiklal Avenue. W tym wielkim mieście, na wyspie Büyükada, największej z Wysp Książęcych, mieszkał też w latach 1929-1933 Lew Trocki.

Dzisiaj Turcja przyciąga zdecydowanych przeciwników reżimu Putina, artystów i intelektualistów, jak również nielicznych dziennikarzy niezależnych.

Krytyk literacki Galina Józefowicz, która przeniosła się do Antalyi, cieszy się z wyjazdu z ojczyzny, w której sytuację porównuje do Niemiec w okresie nazizmu. Bloger Yuri Doud przeprowadził się do Stambułu. Rosyjski raper Miron Fiodorow, który opuścił kraj po określeniu inwazji jako zbrodni, zorganizował 15 marca w jednym z klubów koncert „Rosjanie przeciwko wojnie”. Widownię stanowiło kilkuset jego rodaków. Każdego dnia w pobliżu konsulatu rosyjskiego demonstruje garstka Ukraińców, trzymanych w bezpiecznej odległości przez oddziały policji. Przeciwni Putinowi Rosjanie również dają o sobie znać.

Wielu jednak przebywa w Turcji tymczasowo i chcą wrócić do domu. Irina i Sergiej, para trzydziestolatków z Moskwy, postanowiła przyjechać na kilka tygodni, aby „zaczerpnąć świeżego powietrza”. Zamieszkali w hotelu biznesowym w centrum Stambułu. Oboje pracują w marketingu cyfrowym i kontynuują swoją działalność zawodową z dala od nacjonalistycznej gorączki. Jak mówi Irina: „Atmosfera jest mniej ciężka. I nie musimy znosić nieustannej propagandy kremlowskich mediów”.

SourceLe Point

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »