fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

5.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Świat musi odpowiedzieć na blokadę Morza Czarnego

Gdy myślimy o wojnie na Ukrainie, zwykle mamy przed oczami czołgi i zbombardowane miasta. Musimy jednak pamiętać, że Rosja prowadzi tę wojnę również na morzu, na co wskazują także ostatnie przesunięcia działań na południe i wschód – przypomina „Nikkei Asia”.

Warto przeczytać

Do tej pory docierały do nas tylko pojedyncze wydarzenia morskie, takie jak heroiczna walka o Wyspę Węży albo zatopienie rosyjskiego okrętu wojennego „Moskwa”. Jednak, w miarę jak opór sił ukraińskich krzyżował plany rosyjskich wojsk lądowych, Putin wykorzystał swoją marynarkę wojenną, by zablokować Morze Czarne. Chodziło o odcięcie portów w okolicach Odessy od światowego łańcucha dostaw i dalsze osłabienie ukraińskiej gospodarki.

Ale konflikt o Morze Czarne nie jest już kolejnym aspektem rosyjsko-ukraińskiej wojny, teraz to także wyzwanie dla globalnego porządku morskiego, które wymaga światowej reakcji.

Ukraina jest ważnym dostawcą i dystrybutorem żywności. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że kraj ten należy do piątki największych światowych eksporterów pszenicy. W 2021 r. 20 mln ton ukraińskiej pszenicy trafiło do 82 krajów świata.

W 2021 r. Ukraina była także największym eksporterem oleju słonecznikowego, drugim światowym eksporterem kukurydzy i istotnym dostawcą nawozów. Kraj ten ma kluczowe znaczenie w światowym rolnictwie i widać już konsekwencje ograniczenia ukraińskiego eksportu w wyniku wojny.

Pierwszą konsekwencją jest niezaspokojenie światowego popytu na żywność. Choć ukraińskie ministerstwo rolnictwa ogłosiło, że obecnie 20 mln ton zboża zalega w krajowych silosach, to nie ma, jak go wyprowadzić – a jest to ilość niemal równa ubiegłorocznemu eksportowi pszenicy z Ukrainy!

Przeczytaj także:

Problem polega na tym, że 90 proc. eksportu odbywało się przez Morze Czarne. I w tej chwili transport morski pozostaje jedyną opcją dla 20 mln ton, ponieważ takiej ilości nie da się przetransportować lądowo czy rzekami.

Druga konsekwencja to wzrost cen pszenicy na światowych rynkach. Zyskują na tym Rosjanie, ponieważ obok Ukrainy także oni eksportują dużo zboża, w związku z czym czerpią korzyści z wywołanego kryzysu żywnościowego.

Prowadzi nas to do trzeciej, bardzo poważnej konsekwencji: braku bezpieczeństwa żywnościowego, który jest destabilizujący politycznie.

Zatem zablokowanie Morza Czarnego przez Rosjan powinniśmy postrzegać nie jako zwykłą agresję na Ukrainę, ale świadome spowodowanie globalnego kryzysu żywnościowego. W największym stopniu dotknie on kraje rozwijające się lub państwa o słabych systemach politycznych – na przykład leżące w Azji, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.

Ukraińscy producenci żywności mają jeszcze tylko 2 miesiące na zaplanowanie przyszłorocznych zbiorów. Jeśli nie uda się do tego czasu rozwiązać problemu z blokadą, jej skutki mogą być dalekosiężne. Jednak rozwiązanie tego problemu nie będzie łatwe.

Zastanawiając się nad możliwością przerwania blokady, trzeba wziąć pod uwagę rosyjskie operacje neutralizacji Mariupola w celu wsparcia żeglugi na Morzu Azowskim, ukraińskie ataki na rosyjskie pozycje na Wyspie Węży oraz zaminowanie terenów portowych dokoła Odessy, które uniemożliwia Rosjanom przeprowadzenie tam ataków amfibijnych.

Jeszcze na początku marca tego roku Międzynarodowa Organizacja Morska (IMO) namawiała do stworzenia niebieskiego bezpiecznego korytarza morskiego. Umożliwiałby on ewakuację marynarzy i statków z obszarów wysokiego ryzyka, pozwoliłby także na przepływ statków handlowych.

Co prawda Rosja poinformowała o stworzeniu korytarza humanitarnego, jednak bezpieczeństwo żeglugi jest kwestionowane – zgłaszano między innymi obecność swobodnie pływających min morskich oraz rosyjskich okrętów wojennych. Rosja nie chce też zagwarantować, że nie skorzysta z otwarcia ukraińskich portów. Sytuacja jest patowa, w związku z czym ani armatorzy, ani firmy ubezpieczeniowe nie chcą podejmować ryzyka.

Jeśli nic się nie zmieni, grozi nam globalny kryzys humanitarny spowodowany niedoborem żywności. Pomysł korytarza, jaki zaproponowało IMO, to dobry krok ku rozwiązaniu, który powinien zyskać wstawiennictwo ONZ. Za kluczowego gracza trzeba także uznać Turcję, ze względu na cieśninę Bosfor, która umożliwia dostęp do Morza Czarnego.

Rozminowanie korytarza i eskortowanie konwojów z żywnością może odegnać zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego, zwłaszcza w najbardziej narażonych krajach. Wprowadzenie takiego korytarza w środku wojny może być trudne, ale jego wsparcie przez międzynarodowe porozumienie nie powinno już być tak trudne.

Inicjatywę mogłoby tu przejąć także NATO, a w każdym razie europejska część NATO – z Francją i Wielką Brytanią na czele (także ze względu na ich doświadczenie i odpowiednie struktury dowodzenia). W rozminowywaniu mogłaby pomóc także Japonia, która ma potrzebne wyposażenie i doświadczenie. Zresztą udział Japonii podkreśliłby także wspólnotowy wysiłek.

Międzynarodowa społeczność musi zacząć działać, ponieważ obecna blokada nie jest już tylko operacją wojskową wymierzoną w Ukrainę, ale tworzy globalny kryzys.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »