fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

4.4 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Problemy z laptopem syna amerykańskiego prezydenta

W kwietniu 2019 r. w warsztacie komputerowym w amerykańskim stanie Delaware porzucono laptop należący do Huntera Bidena, 52-letniego syna prezydenta USA Joe Bidena. Z komputera odzyskano sporo danych, o kompromitującym względem obu mężczyzn charakterze. Teraz duża część tych materiałów dostępna jest publicznie w Internecie – informuje „The Times”.

Warto przeczytać

Wśród wielu kontrowersyjnych materiałów laptop zawierał e-mail asystentki Huntera Bidena, który potwierdza interwencję jego ojca w sprawie długu bankowego w wysokości przeszło 800 tys. dolarów, choć Joe Biden zarzekał się, że nie angażował się nigdy w sprawy biznesowe swojego syna.

Na laptopie znajdował się arkusz kalkulacyjny, w którym zapisane były długi Huntera. Kilka miesięcy przed tym, jak Joe Biden ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta USA, jego syn zalegał z podatkami z kilku lat oraz z opłatami za restrukturyzację dwóch transakcji biznesowych, a jedna z nich dotyczyła udziałów w chińskiej firmie inwestycyjnej.

„Rozmawiałam dziś z Hunterem na temat jego rachunków” – czytamy w mailu Katie Dodge, asystentki Huntera, z 17 stycznia 2019 r., który wysłany został do „zespołu wiceprezydenta”, Huntera, księgowego i jednego z bliskich doradców Joe Bidena. „Rozumiem, że tata Huntera szybko pokryje te rachunki, by Hunter mógł dalej rozwijać swoją karierę” – pisała dalej Dodge.

Ani w tym, ani w innych e-mailach, nie znalazła się informacja na temat tego, czy Joe Biden faktycznie zapłacił długi syna. Ze wspólnych zeznań podatkowych Joe i jego żony Jill wynika, że w latach 2017 i 2018 ich dochody sięgnęły 15,6 mln dolarów, głównie ze sprzedaży książek i przemówień, dysponowali więc odpowiednimi środkami. Biały Dom odmówił komentarza na ten temat.

Przeczytaj także:

Dane z komputera, który amerykańskie media nazwały „laptopem z piekła rodem”, sprawiły sporo kłopotów rodzinie Bidenów. Wiele razy zaprzeczali oni zaangażowaniu prezydenta w nieetyczne działania. Demokraci chcieli z początku pojawienie się danych z rzeczonego laptopa przedstawić jako element „rosyjskiej dezinformacji”, ze względu na moment wycieku (ostatnie dni kampanii wyborczej w 2020 r.), nie zaprzeczono jednak autentyczności samych e-maili. Wydaje się też, że kolejne ujawniane informacje nie pozwolą sprawie przycichnąć.

W jednym z maili z 13 maja 2017 r., który dotyczył udziałów kapitałowych w chińskiej spółce joint venture, pojawiła się wzmianka „10 held by H for the big guy?”, pozwalająca powiązać go z Joe Bidenem. Sugerowało to, że Hunter kupował udziały dla swojego ojca, aczkolwiek nigdy nie doszło do sfinalizowania wspomnianej transakcji.

Według Białego Domu prezydent nigdy nie rozmawiał z synem o „zagranicznych transakcjach biznesowych”. Nie oznacza to jednak wprost, że nie był jego cichym wspólnikiem.

W listopadzie ma się ukazać książka Johna Paula Mac Isaaca, właściciela warsztatu komputerowego, w którym znaleziono laptop Huntera. Przedstawia ona wydarzenia z punktu widzenia Johna i ma wyjaśnić kwestię ewentualnej ingerencji Rosjan, kradzieży laptopa i udziału Huntera w wydarzeniach z kwietnia 2019 r.

Mac Isaac, właściciel Mac Shopu w Wilmington, to albinos o dużej wadzie wzroku. W 2020 r. często podkreślał, że ze względu na ograniczone zdolności widzenia nie był pewien tożsamości swojego klienta.

Mac Isaac podkreśla w mającej się ukazać książce zatytułowanej „American Injustice” („Amerykańska niesprawiedliwość”), że wielokrotnie próbował oddać laptopa Hunterowi, a kiedy to się nie udało – przekazać go władzom. W końcu wszystkie dane trafiły w ręce FBI, ale – ku zdziwieniu Mac Isaaca – nie wykorzystano ich przy pierwszym impeachmencie prezydenta Trumpa. Mac Isaac przekazał wtedy kopię danych Robertowi Costello pracującego dla Rudy’ego Giulianiego, prawnika Trumpa.

Właściciel warsztatu komputerowego wspomina także, że laptop Huntera znalazł się wśród trzech zalanych komputerów, które przyniósł klient sprawiający wrażenie odurzonego, o „nieco niewyraźnej” mowie. W podcaście Fox News Mac Isaac dodał: „Kiedy wyszedłem ze sklepu, prawdopodobnie jakieś 45 minut po tym, jak klient opuścił sklep, zauważyłem, że jego samochód wciąż tam stał. Pomyślałem po prostu, że w nim zasnął”.

Wśród przyniesionych wtedy komputerów, jeden był zbyt uszkodzony, by dało się go naprawić. Do innego natomiast wystarczyło podpiąć zewnętrzną klawiaturę. „W trzecim komputerze pojawiła się iskierka życia, ale musiałem rozebrać go na części, odłączyć niektóre komponenty i dopiero wtedy uruchomić” – powiedział Mac Isaac. „Wyjaśniłem klientowi ten proces, wydrukowałem upoważnienie, które pozwoliło mi przejąć kontrolę nad sprzętem. Kazałem mu podpisać ten dokument, który wcześniej z nim przejrzałem”.

W podpisanym dokumencie zawarte było typowe w takich sytuacjach zastrzeżenie, że jeśli komputer nie zostanie odebrany po 90 dniach od momentu jego naprawienia, będzie uznany za porzucony i stanie się własnością Mac Isaaca.

Właściciel zakładu przyznaje, że podczas ręcznego kopiowania plików i sprawdzania ich stanu zwrócił w końcu uwagę na zawartość dysku. „Wtedy zdałem sobie sprawę, że osoba, która przechowuje wiele pornografii domowej produkcji, to ten sam mężczyzna, który podrzucił laptopa” – powiedział.

Mac Isaac zastrzega, że nie naruszył prywatności Huntera Bidena. „Chciał, żebym odzyskał jego dane. Gdy klient prosi o odzyskanie danych, zazwyczaj chodzi o dwie rzeczy: filmy i zdjęcia. Chodzi o rzeczy, których nie da się zastąpić” – wyjaśnia właściciel warsztatu komputerowego. Otworzył więc jeden z filmów, aby sprawdzić, czy plik nie jest uszkodzony, jednak odkrył innego rodzaju problemy. „Tak się złożyło, że było to domowej produkcji nagranie wideo, na którym Hunter [dokonywał] zadziwiająco wielu nielegalnych czynów w tym samym czasie, palił crack, zajmował się handlem usługami seksualnymi – sam nie wiem – jestem prawie pewien, ale nie jestem stróżem prawa”.

We właśnie wydanej książce Kathleen Buhle, była żona Huntera, przyznaje, że wyrzuciła go z domu, kiedy znalazła u męża fajkę do palenia cracku – choć już wcześniej wiedziała, że podczas służbowych wyjazdów romansował z prostytutkami. Do rozwodu doszło jednak dopiero wtedy, kiedy jedna z córek zobaczyła na telefonie Huntera wiadomości tekstowe, z których wynikało, że Hunter romansuje z wdową po swoim zmarłym na raka w 2015 r. bracie – Beau Bidenie.

Mac Issac podkreśla, że kontaktował się z Hunterem Bidenem, chcąc, by ten odebrał laptopa i zapłacił rachunek, jednak nigdy nie dostał odpowiedzi. „Chciałem po prostu mieć tę pracę za sobą i dopiero dwa tygodnie później, kiedy jego tata ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta, zacząłem coraz bardziej obawiać się o moje osobiste bezpieczeństwo”.

Zgodnie z podpisaną wcześniej umową, nieodebrany sprzęt stał się własnością Mac Isaaca w połowie lipca 2019 r. Właściciel warsztatu przyznał, że nie ufał władzom w Delaware (rodzinnym stanie Bidenów), poprosił zatem swojego ojca, emerytowanego pułkownika sił powietrznych, żeby dostarczył kopię danych z komputera Huntera do FBI w Nowym Meksyku. Jednak FBI początkowo nie chciało przyjąć danych i odprawiło ojca Mac Isaaca z kwitkiem, dopiero po miesiącu zainteresowało się sprawą.

W końcu w grudniu 2019 r. FBI przyszło do warsztatu Mac Isaaca, zgarniając wszystko, co w jakiś sposób było powiązane z laptopem Huntera. Jednak Mac Isaac obawiał się już wtedy o swoje bezpieczeństwo, więc wcześniej powierzył kopię danych swojemu przyjacielowi.

„Kiedy doszło do impeachmentu, wciąż trzymałem kciuki, żeby FBI użyło laptopa jako dowód, Biały Dom miał go do obrony” – mówi Mac Isaac. „Serce mi zamarło, gdy proces impeachmentu dobiegł końca i nigdzie nie było śladu tego laptopa, ponieważ z pewnością widziałem na nim rzeczy, które uzasadniałyby telefon do Zełenskiego, mówiący o tym, co wydarzyło się w czasie poprzedniej administracji, ponieważ doszło do wymiany pieniędzy”.

Wśród e-maili zapisanych na laptopie można znaleźć między innymi dowody na próbę wykorzystania reputacji Joe Bidena do osiągnięcia korzyści finansowych przez Huntera. W mailu z 13 kwietnia 2014 r. Hunter kilka razy wspomina o „moim człowieku”, określając w ten sposób swojego ojca, który był wtedy (w administracji Baracka Obamy) wiceprezydentem i dopowiadał między innymi za relacje USA z Ukrainą.

22 kwietnia 2014 r. wiceprezydent Biden zorganizował w Kijowie wspólną konferencję prasową z ówczesnym premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem. Hunter chciał wejść do zarządu ukraińskiej spółki gazowej Burisma, więc kilka dni przed konferencją napisał do Devona Archera, swojego partnera biznesowego (i także członka zarządu wspomnianej spółki): „Zapowiedź przyjazdu mojego człowieka należy scharakteryzować jako część naszych rad i przemyśleń – ale to, co powie i zrobi, jest poza zasięgiem naszych rąk”.

Dalej pisał: „Musimy prosić o długoterminowe porozumienie i powszechne uczestnictwo. Jest to dla nas ogromny krok, który łatwo może stać się bardzo skomplikowany. A jeśli nie będziemy zabezpieczeni finansowo, niezależnie od wyniku, możemy znaleźć się poza zasięgiem wielu obecnych i przyszłych możliwości”.

Niedługo później, 12 maja 2014 r., Hunter Biden został członkiem zarządu Burismy. Z innego maila wynika, że z tego tytułu dostawał co miesiąc ponad 83 tys. dolarów – czyli milion w ciągu roku.

Mac Isaac wspomina, że skontaktował się z paroma republikańskimi senatorami po tym, jak dane z laptopa nigdy nie zostały wykorzystane w trakcie pierwszego impeachmentu zakończonego uniewinnieniem Trumpa przez Senat w lutym 2020 r. Choć do tej pory Mac Isaac nie wymienił nazwisk wspomnianych senatorów – do których miał dotrzeć znów za pośrednictwem ojca – kontakty te nie przyniosły żadnych efektów.

Dopiero w sierpniu 2020 r., po tym, jak wysłał kopię plików do prawnika Giulianiego, media zainteresowały się sprawą. 14 października „New York Post” opublikował pierwszy artykuł na ten temat. Efektem był między innymi telefon od prawnika Huntera, który pytał Maca Isaaca, czy wciąż ma laptop, o którym mówią media. Zgodnie z instrukcją otrzymaną wcześniej od FBI, Mac Isaac przeciągał rozmowę, podał fałszywą lokalizację i powiadomił służby.

Mac Isaac nie prowadzi już warsztatu komputerowego w Delaware. Nawet nie mieszka w tym stanie – groźby, jakie otrzymywał od momentu publikacji artykułu, zmusiły go do przeprowadzki.

Podejrzenia Mac Isaaca, że władze starają się chronić obu Bidenów, nasiliły się, kiedy 28 października 2020 r. przed Kongresem Stanów Zjednoczonych stanął założyciel Facebooka Mark Zuckerberg.

Zuckerberg miał zeznawać w sprawie dezinformacji wyborczej, jaka mogła mieć miejsce między innymi za pośrednictwem Facebooka. W czasie zeznań pojawiła się sprawa laptopa Huntera, ale Zuckerberg przyznał, że wiedział o niej wcześniej niż reporterzy z „New York Post”, ponieważ FBI „zaalarmowało nas, byśmy byli w stanie zachować podwyższoną czujność w związku z ryzykiem włamania i wycieku, w związku z ujawnionym zbiorem informacji”.

Mac Isaac uważa, że taka zmowa pomiędzy władzą a mediami jest „nieprzyzwoita”. „Mieli cały rok, będąc w jego posiadaniu i czekali, aż coś się wydarzy. Wtedy ja postanowiłem coś zrobić. I nagle wszystkich ostrzegają” – powiedział.

SourceThe Times

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »