fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

16.2 C
Warszawa
czwartek, 28 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rosja cierpi na brak żołnierzy

Rosyjska armia w trwającej na Ukrainie wojnie osiągnęła przewagę na wschodzie i południu kraju. Nie wszędzie jednak atak okazał się równie skuteczny. Wojska Putina poniosły miażdżące straty w początkowej próbie zajęcia Kijowa. Szacuje się, że śmierć poniosła podobna liczba rosyjskich żołnierzy, jak w czasie obecności Związku Radzieckiego w Afganistanie – donosi „The Wall Street Journal”.

Warto przeczytać

Siły Zbrojne Rosji liczą około miliona żołnierzy, w tym ok. 400 tys. osób stanowią siły lądowe. Historycy często mówili o wysokiej tolerancji Kremla na utratę dużej liczby żołnierzy. Życie pojedynczego wojaka nie miało nigdy tu wysokiej wartości. To zapewniło sukces Rosji w II wojnie światowej. Nie inaczej jest po upadku ZSRR.

Kreml wkroczenie rosyjskich żołnierzy na teren Ukrainy nazywa specjalną operacją wojskową. Obecnie po poniesionych ogromnych stratach w ludziach Moskwa musi szukać nowych żołnierzy. By jednak zarządzić pełną mobilizację, przywódcy Rosji musieliby wypowiedzieć wojnę. Nie są do tego skorzy i mają powody. Analitycy twierdzą, że to zbyt mocno związałoby losy prezydenta Rosji Władimira Putina z wynikiem wojny.

Walka o nowych rekrutów

Moskwa, nie chcąc oficjalnie wypowiedzieć wojny, stara się w inny sposób werbować osoby w wieku poborowym i wzmocnić swoje uszczuplone w boju szeregi. Potencjalnym żołnierzom proponuje się lukratywne kontrakty krótkoterminowe. Daje się też możliwość zapisywania się do wojska osobom powyżej 40. roku życia, co potencjalnie może zwiększyć liczbę żołnierzy o dziesiątki tysięcy.

„Pojawiły się oznaki wskazujące na to, że Rosjanie mają poważne problemy z pozyskaniem potrzebnych im rezerw, bez przeprowadzania pełnej mobilizacji” – powiedział Phillips O’Brien, profesor studiów strategicznych na Uniwersytecie St Andrews w Szkocji.

Przeczytaj także:

Według analityków wojska ukraińskie, wspomagane przez wywiad amerykański i coraz lepiej wyposażone w zachodnią broń, zabiły od 10 tys. do 15 tys. rosyjskich żołnierzy. Trudno ocenić, ilu zostało zranionych i wyłączonych z walki. Kreml usunął w związku z tym z pola walki kluczowych dowódców. Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii podało, że za niezdobycie Charkowa został zawieszony gen. broni Siergiej Kisiel, dowódca pierwszej Gwardyjskiej Armii Czołgów. To samo spotkało wiceadmirała Igora Osipowa, dowódcę rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, po zatopieniu w kwietniu flagowego krążownika rakietowego Moskwa.

Większość rosyjskich żołnierzy zginęła w marcu, w początkowym szturmie na Kijów. Jednostki, które poniosły największe straty, zostały wycofane. Obecnie tworzy się je na nowo z nowych żołnierzy lub łączy z innymi jednostkami. Wtedy dopiero mogą zostać wysłane z powrotem na Ukrainę, aby kontynuować walkę na wschodzie. By jednak było to możliwe, potrzebni są nowi żołnierze.

Zachęty dla rekrutów

Rosyjskie wojsko zaczęło proponować krótkoterminowe, kilkumiesięczne kontrakty, aby pomóc w uzupełnieniu jednostek bojowych. Chętnych szuka się też wśród weteranów. Oficerowie rekrutacyjni zaczęli wysyłać do nich prośby o zgłaszanie miejsca ich pobytu w przypadku rozpoczęcia szerszej mobilizacji – twierdzi Jack Watling, pracownik naukowy Royal United Services Institute w Londynie.

„Wielu Rosjan, którzy brali udział w walkach w latach 90., jest w starszym wieku. Pod względem demograficznym Rosja również ma starzejącą się populację” – tłumaczył Watling. Według niego ustawa Dumy znosząca ograniczenia wiekowe jest zrozumiała. Otwiera ona drzwi dla weteranów mających doświadczenie na placu boju, na przykład tych, którzy brali udział w dwóch wojnach w Czeczenii.

By skusić nowe osoby do wstępowania w szeregi armii, wojsko podniosło miesięczne pensje dla żołnierzy kontraktowych do prawie 4 tys. dolarów miesięcznie. To cztery razy więcej niż wynosi średnia pensja w Rosji. Żołnierze otrzymują też premie za zniszczone samoloty i czołgi.

Rekrutów mają też zachęcać krótkoterminowe kontrakty. Mogą się oni zgłaszać na okres zaledwie trzech miesięcy. Według analityków wojskowych nie jest to jednak idealne rozwiązanie. „Tego rodzaju krótkoterminowe kontrakty, w których ludzie przychodzą i odchodzą, zaburzają spójność jednostki” – uważa Watling.

W Rosji nadal obowiązuje obowiązkowy pobór do wojska. Oczekiwano, że od kwietnia około 135 tys. młodych mężczyzn przejdzie roczną służbę.

Wyglądało na to, że Moskwa wykorzystywała poborowych w pierwszym miesiącu wojny. Od tamtego czasu jednak ograniczyła ich liczbę. W tej chwili ważne stało się pozyskanie sprawdzonych w boju weteranów.

Jednak nie jest to takie oczywiste. Gdy 44-letni weteran drugiej wojny czeczeńskiej z 2000 r. otrzymał rozkaz zgłoszenia się do jednostki wojskowej położonej najbliżej jego domu, odmówił na znak oporu przeciwko szerszej mobilizacji.

Nie wszystkim mieszkańcom Rosji podoba się ta rekrutacja. Płoną wojskowe biura rekrutacyjne. Od początku wojny podpalacze puścili z dymem już ponad 12 takich obiektów w całym kraju.

Mieszane rezultaty Rosji

Analitycy twierdzą, że powolne tempo działań rosyjskiego wojska wynika z wielu czynników, w tym z braku oddziałów, które mogłyby przełamać ukraińskie linie.

Ostatnie sukcesy Rosji na Ukrainie, polegające na zajęciu takich miejscowości jak Ługańsk i Popasna, zbliżyły siły rosyjskie do ukraińskich twierdz w Słowiańsku i Kramatorsku.

Zamiast tego siły rosyjskie zdecydowały się polegać na artylerii, aby osłabić ukraińską obronę przed wkroczeniem do akcji. Spowodowało to również duże straty po stronie ukraińskiej, która traci dziennie od 100 do 200 żołnierzy, ponieważ siły te są przytłoczone siłą ognia Moskwy.

Rosja rozumie słabość swoich sił – uważa Ben Barry, starszy pracownik Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych. „Widzimy bardzo ograniczone, płytkie ataki, które opierają się głównie na wsparciu artylerii” – powiedział.

Działania Rosji nad ukraińską rzeką Siewierski Doniec były wielokrotnie udaremniane. Skłoniło to Rosjan do skupienia się na mniejszych celach. Rosja kontroluje coraz większy obszar wybrzeża. Jednak siły ukraińskie niechętnie podejmują kontrofensywę na południu kraju, co prawdopodobnie przyczyniło się do impasu w tym regionie i sprawiło, że zarówno Rosja, jak i Ukraina skoncentrowały się na mieście Siewierodonieck w obwodzie ługańskim.

Ukraińcy, podejmując działania w bliższych dzielnicach, wysyłały siły specjalne, aby zapobiec zajęciu miasta przez Rosję. Tak właśnie było w przypadku Siewierodoniecka. Rosjanie natomiast z braku wystarczającej liczby ludzi nie są w stanie odnieść decydującego zwycięstwa. Ich oddziały przez wiele dni walczyły o przejęcie kontroli nad miastem, czasami budynek po budynku. W końcu Ukraińcy wycofali się z miasta do sąsiedniego Lisiczańska i tam kontynuują obronę.

„Im dłużej Ukraińcy będą zmuszać Rosjan do walki o miasta we wschodniej Ukrainie, tym bardziej będą wykrwawiać rosyjskie wojska” – powiedział Barry.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »