fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

8.9 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Kontredans wokół paczkomatów trwa – efektów brak?!

Jakiś czas temu pod nieco frywolnym tytułem „Orlen nabity w paczkomaty” informowaliśmy Państwa o planach wejścia w ten intratny biznes nie tylko narodowego operatora, a więc Poczty Polskiej, ale także potentata na rynku paliw, a mianowicie Orlenu właśnie.

Warto przeczytać

Dzisiaj, kiedy z planów i zapowiedzi zostało tyle, że InPost „odjechał” obu podmiotom poza horyzont, w każdym razie ten mierzony twardymi wskaźnikami, wypada zadać parę pytań, oraz dokonać próby rekapitulacji dotychczasowych efektów, a raczej ich braku.

Jeśli bowiem konkurencja dysponuje piętnastoma tysiącami paczkomatów na terenie kraju, to wielokrotnie mniejsza liczba tego rodzaju urządzeń w przypadku Poczty Polskiej, czy Orlenu nie daje nawet cienia nadziei na opanowanie takiej części dynamicznie rozwijającego się rynku, która gwarantowałaby efekt skali.

O ile w przypadku Orlenu wydatki były stosunkowo niewielkie, wobec dynamicznie rosnących obrotów (bardziej za sprawą sytuacji za naszą wschodnią granicą, niż przemyślanej strategii) – o tyle w przypadku Poczty borykającej się z rozlicznymi problemami, z których warunki pracy i płacy nie należą do jedynych i stanowią pochodną stałego wzrostu kosztów oraz spadku obrotów, sprawa ma się zgoła odwrotnie.

Sytuacja obu państwowych podmiotów różni się diametralnie z wielu innych powodów. Orlen po przejęciu sieci Ruch oraz dysponując licznymi stacjami paliw i perspektywą wchłonięcia kolejnych, posiada infrastrukturę gwarantującą dostęp klientowi zainteresowanemu nadaniem/odbiorem przesyłki wg. tradycyjnego modelu. W przypadku Poczty Polskiej chodziło o realne rozszerzenie wachlarza świadczonych usług przez zapewnienie dostępu bez konieczności angażowania dodatkowych zasobów ludzkich, usprawnienie logistyki i ograniczone nakłady inwestycyjne.

Przeczytaj także:

Rzecz w tym, że wspomniany InPost wykorzystując rentę pierwszeństwa, nie ustaje w inwestowaniu w nowe urządzenia i coraz to nowe alokacje, dysponuje rozpoznaniem rynku i skutecznie negocjuje kolejne atrakcyjne lokalizacje, bardzo dogodne dla klienta. Nie jest naszym zadaniem robienie „Pi AR-u” wymienionemu operatorowi. Jeśli jednak w 13 tysięcznym mieście na Mazowszu (gdzie mieszkam) są dwie stacje Orlenu i taka sama liczba placówek pocztowych, zaś paczkomatów rynkowego potentata siedem, z czego cztery przy sklepach wielkopowierzchniowych, to wynik takiej rywalizacji wydaje się z góry przesądzony.

Wypada zatem powrócić do pytania o sens konkurowania, nie tyle z liderem tego rynku, ile pomiędzy sobą, dwóch państwowych operatorów. Jeden ma wyrobioną markę na rynku usług pocztowych i ustawowo zagwarantowane prerogatywy w odniesieniu do części zadań wydzielonych wyłącznej kompetencji Poczty Polskiej. Natomiast drugi dysponuje infrastrukturą i niezbędnymi zasobami kapitału.

W przypadku synergicznego połączenia zasobów Orlenu i Poczty Polskiej dodawałoby to zapewne szansę skutecznego podjęcia walki z rynkowym potentatem. Efektem takiego działania byłyby korzyści dla samych zainteresowanych oraz klientów, dzięki podniesieniu jakości oferty.

Nie jest bowiem tak, że mierzone w liczbach bezwzględnych możliwości rozwoju usług paczkomatowych nie stanowią zbioru zamkniętego. Być może 93 proc. wzrosty przychodów InPostu w połowie maja minionego roku, czy skorygowany zysk EBITDA – wynoszący 144 proc., to efekt inwestycji pozwalających podnieść wolumen przesyłek dostarczanych na polskim rynku o 97 proc., tj. do liczby 97 milionów, przy 46 proc. wzroście liczby działających paczkomatów i 77 proc. zwiększeniu liczby skrytek.

Tymczasem w Orlenie na 6 tysięcy punktów odbioru/nadawania paczek, paczkomaty stanowią jedynie 200, z czego polowa to efekt ubiegłego roku, podczas kiedy zapowiadano, że do końca 2021 będzie ich 500. Co w tym czasie wydarzyło się w Poczcie Polskiej? Z zapowiadanych na koniec 2022 roku dwóch tysięcy tego rodzaju urządzeń zamontowano sto, co daje łączną liczbę 340, z czego większość zamontowano wewnątrz nieczynnych przez większość niedziel marketów.

Mało tego, do anegdoty urosła sytuacja (chcemy wierzyć, że odosobniona), kiedy w swoim „smartboxie” klient zamiast przesyłki zastał awizo. Jak potem wyjaśniało biuro prasowe do incydentu, doszło w efekcie błędu ludzkiego, a rzecz cała wynikła z gabarytów przesyłki, niemieszczącej się w schowku. Wszakże powinno to skutkować przekierowaniem paczki do placówki i umieszczeniem w systemie stosownej informacji.

Całości obrazu dopełnił fakt, że kiedy klient zamiast przesyłki gotowej do odbioru (o czym informował otrzymany od operatora sms) – zastał w skrytce awizo. Nie mógł go zrealizować, bo w sobotę placówka pocztowa pozostawała zamknięta. Być może niefortunne zdarzenie sprawiło, że wedle zapowiedzi, część paczkomatów Poczta Polska zamierza instalować na terenie parafii.

Jeśli zważyć, że jedynie 26 proc. Polaków do 40 roku życia uczęszcza na niedzielne msze (to najbardziej aktywna grupa na rynku e-commerce) – perspektywy rozwojowe wydają się dość ograniczone, by nie powiedzieć, skromne, chyba że intencją pomysłodawców jest pozostawienie ponadnormatywnych gabarytów w zakrystii?!

Niech nikogo nie zwiedzie żartobliwa z pozoru tonacja, bowiem to nie autor tekstu brnie w absurdalne, zdawałoby się pomysły rodem z Monty Pythona, którego pełna nazwa brzmiała zresztą: „Latający Cyrk”. Kwota 300 mln PLN zaplanowana w tegorocznym budżecie Poczty na rozbudowę sieci „smartboxów” nie powala na ironię, zwłaszcza w kontekście rosnącej inflacji i spodziewanego wzrostu kosztów, również pośrednich.

Jak zresztą mówić o skutecznej konkurencji, skoro InPost zastrzegł znak towarowy, jakim jest swojsko brzmiące i dobrze kojarzone hasło „paczkomat”, w odróżnieniu od np. „smartboxa”. Ochronie prawnej podlega nawet wygląd samego urządzenia wraz z infrastrukturą towarzyszącą: czytnikami, systemem powiadamiania, automatyką etc.

W tym kontekście lepiej marketingowo i promocyjnie ma się „Orlen Paczka”, to jednak jak już wiemy nie do końca to samo, jeśli mowa a sposobie realizacji samej usługi, przynajmniej w jej zasadniczym kształcie, gdyż proporcje pomiędzy tradycyjną a bezobsługową formą realizacji są jak jeden do sześciu na niekorzyść tej ostatniej.

Sprawa jest na tyle niejednoznaczna na gruncie prawa, że Naczelny Sąd Administracyjny po dziś dzień jej nie przesądził, zaś przepisy dotyczące ochrony znaku towarowego pozostają w mocy.

Konkurencja jest co do zasady pożądana. Efekt skali, cena jednostkowa, czy jak chcą inni dostępność, jakość i niezawodność serwisu, wreszcie poziom obrotów i uzyskiwane przychody – wszystko przemawia „za”. Gorzej, kiedy Skarb Państwa, zatem My wszyscy – Obywatele ponosimy straty z tytułu źle pojętej konkurencji dwóch państwowych podmiotów. Tylko jeden z nich pozostaje statutowo przypisany do ewaluującego wprawdzie, lecz posadowionego od starożytności na niezmiennych podstawach rynku usług pocztowych.

Natomiast drugi podmiot w dążeniu do omnipotencji zdaje się tracić z pola widzenia swój core biznes, bo w przypadku Orlenu oczekiwalibyśmy raczej informacji i rosnącej liczbie punktów ładowania samochodów o napędzie elektrycznym.

Podsumowania nie będzie, gdyż przyniesie je samo życie. Otwarte pozostaje więc pytanie o przestrzeń do współpracy dającej wymierne korzyści obu państwowym potentatom, rynkowi e-commerce (jako głównemu beneficjentowi), wreszcie nam klientom.

Próby angażowania parafii w naprawę źle pomyślanego biznesu wydają się konceptem tyleż chybionym, co tak odległym od posłannictwa Kościoła, jak dystans jaki na dziś tak Poczta Polska, jak Orlen tracą względem konkurenta. Tak być nie musi.

Z pewnością nie brak w kraju zdolnych menedżerów gotowych uzdrowić ten stan rzeczy. Pytanie, czy nadzór właścicielski nie powinien zainicjować zmiany, bez której będziemy grzęznąć w dotychczasowym marazmie.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »