fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Inwazja Rosji na Ukrainę ma swoje korzenie w odległej przeszłości

Trzeba wejrzeć w historię Rosji, żeby w pełni zrozumieć wojowniczą politykę zagraniczną Putina – uważa francuski pisarz i historyk, Thierry Lentz. Tłumaczy, że jeśli chodzi o agresję na Ukrainę, „jest to klasyczna interakcja przyczyn źródłowych i bezpośrednich. Pamiętanie o tym pierwszym nie usprawiedliwia niczego ani nikogo, ale pozwala zrozumieć problemy w ich głębi”.

Warto przeczytać

Putin tłumaczy inwazję na Ukrainę jako konieczność obrony Rosji. Twierdzi, że Zełenski to bandyta, a Ameryka i NATO chcą narzucić Słowianom imperializm. Ich pierwszym i głównym celem jest Święta Rosja.

Różne barwy rzeczywistości

Putinowi hasła są potrzebne do gry o władzę, a może i życie. Druga strona jednak też nie milczy. I w jej przypadku jest czas na hasła, których potrzebuje, walcząc o swoją integralność. „Na tle uproszczonych prawd wyzwaniem jest zdobycie poparcia opinii europejskiej, słusznie poruszonej obrazami okrucieństw popełnianych na ludności cywilnej” – pisze historyk.

I zauważa, że jeśli jednak „każda ze stron maluje rzeczywistość w swoich barwach, gdy stawką jest jedynie walka dobra ze złem, każda eskalacja zamyka inną drogę do rozwiązania kryzysu. Kiedy wojna przestanie leżeć w interesie jednej lub drugiej strony albo nawet obu, dyplomaci będą musieli poradzić sobie z tymi półprawdami, przesądami i celowym, ale chwilowo koniecznym zaciemnianiem rzeczywistości”.

Obecny kryzys nie wziął się jednak znikąd. Ma on swoje korzenie w odległej przeszłości. Trzeba wziąć pod uwagę tak przyczyny źródłowe, jak i bezpośrednie. I chociaż aspekt historyczny nie usprawiedliwia napaści na suwerenny kraj, to znajomość historii pozwala dogłębniej zrozumieć sytuację.

Przeczytaj także:

Znajdzie się oczywiście wielu, którzy uważają, że liczą się tylko fakty i że należy brać pod uwagę cyniczną i okrutną osobowość Putina, by położyć kres jego imperialnym ambicjom. Dla podjęcia jak najszybszych działań jest to oczywiście najważniejsze. Warto jednak, żeby przywódcy „mieli na uwadze pewne pojęcia historyczne i geopolityczne, aby zachować chłodną głowę i zrozumieć swojego przeciwnika, co jest ABC dobrych negocjacji” – radzi Lentz.

Historia oczywiście nie dostarczy żadnych bezpośrednich rozwiązań. Nie jest jednak bez znaczenia, gdyż stanowi tło dla tego, co jest zakorzenione w każdym z nas, a tego, co jest zakorzenione, nigdy nie da się wymazać w krótkim czasie.

Kilka rzeczy do przemyślenia

Nic nie usprawiedliwia Władimira Putina i jego kliki. Warto jednak pamiętać o pewnych rzeczach, szczególnie w czasach, „kiedy najmniejsze niewłaściwe słowo wysyła cię do skrzynki »wspólników złych ludzi«”.

Trzeba pamiętać, jak istotne miejsce w rosyjskiej kulturze politycznej i popularnej zajmuje historia. Jest ona wykorzystywana i często nadużywana przez kolejne reżimy. Także Władimir Putin uzasadniał swój atak na Ukrainę, posługując się pretensjami historycznymi i przekłamaną historią, w którą jedna większość Rosjan uwierzyła.

Niejednego człowieka zaskakuje pompa, z jaką odbywa się w Moskwie parada zwycięstwa w dniu 9 maja. Na Placu Czerwonym i w całym kraju pamięta się o bezprecedensowym poświęceniu narodu, który stracił prawie 20 mln ludzi i widział kilkaset masakr na skalę tej w Oradour-sur-Glane.* Zbrodnie Stalina są zagłuszane przez dumę i żal. Jednak wzgardzenie uczestnictwem w tych uroczystościach, choćby z powodów konfliktu na Ukrainie – jak to zrobił François Hollande i większość przywódców państw europejskich zaproszonych do Moskwy w 2015 r., w 70. rocznicą zakończenia II wojny światowej – dla Rosjan oznacza upokorzenie nie tylko Putina, ale każdego z nich z osobna.

Euroazjatycka misja Rosjan

„A kiedy Putin nazywa Ukraińców »nazistami«, to używa tej sprężyny, powtarzając sowiecką antyfonę o obiektywnym współudziale Zachodu z Hitlerem. Nasi dyplomaci biurkowi i publicyści wzruszają ramionami, gdy nasi ambasadorowie, ich doradcy terenowi i rusolodzy próbują im o tym przypomnieć. Ta ponurość, wystarczająco powszechna na Zachodzie, pomaga wzmocnić to, co specjaliści nazywają »euroazjatyckim tropizmem« Rosjan” – pisze historyk.

Rosjanie trzymają się koncepcji, że ich kraj ma specjalną misję dotyczącą Eurazji. Jest ona pomysłem związanego z Putinem nacjonalistycznego politologa Aleksandra Dugina. Dugin w tym przypadku zainspirował się teorią Brytyjczyka Halforda Mackindera. Według obu przestrzeń euroazjatycka ma się zjednoczyć wokół Rosji lub osi rosyjsko-tureckiej, uzupełnionej „azjatyckimi” sojuszami z Iranem i Chinami. Dla Mackindera Eurazja to „świat w środku”, a więc „geograficzny piwot historii”. Dugin uważa, że tylko Rosja może ten kontynent zjednoczyć. Stanowi to zasadniczy teoretyczny fundament imperialnych ambicji Putina wierzącego w tę koncepcję.

Zgodnie z tą doktryną świat nierosyjski zrozumiał to wszystko, więc obawia się historycznego znaczenia Rosji i wzrostu jej potęgi. Zachodowi, Chinom i Persji pozostaje tylko jedna droga do powstrzymania Rosjan – muszą się zjednoczyć. Z kolei Moskwa musi zrobić wszystko, by temu zapobiec i „przełamać okrążenie”. Stąd zabiegi dyplomatyczne i działania militarne.

Kazachstan i Uzbekistan pod kuratelą Moskwy

Jeśli chodzi o Azję Środkową, to „panowanie Piotra Wielkiego i Katarzyny Wielkiej wyznaczyły tu na trzy wieki politykę rosyjską i radziecką, przy czym dominacja lub podbój przestrzeni kazachskich i uzbeckich to dzieło zakończone pod koniec XVIII wieku. Bolszewicy po prostu przedłużyli tę kontrolę, z udziałem ciężkich represji, słabo amortyzowanych przez zwodniczą politykę narodowościową” – zauważa Lentz.

Nawet po upadku ZSRR ten biegun wciąż pozostaje w rosyjskiej strefie wpływów. Przywódcy tych państw, chcąc utrzymać pokój, podporządkowali się żądaniom Putina. Dlatego też milczą i w sprawie ukraińskiej.

„Przełamać okrążenie” mógłby też sojusz z Chinami. Jest to jednak trudne. Tu też warto sięgnąć do historii. Stosunki między oboma krajami formalnie rozpoczęły się w 1619 r., gdy rosyjscy wysłannicy zostali przyjęci na chińskim dworze cesarskim. Były one w zasadzie handlowe, ale raczej przyjazne, aż do czasu konfliktu dyplomatycznego – rozłamu chińsko-radzieckiego w 1961 r. Jego szczyt przypadł na marzec 1969 r., kiedy doszło do granicznego zatargu na rzece Ussuri. Wtedy to dokonał się w chińskiej polityce zagranicznej zwrot i zostały nawiązane stosunki z USA. Rosja znów poczuła ryzyko okrążenia, zwłaszcza że NATO w Europie zwiększyło swój nacisk.

Napięcia zmalały dopiero po śmierci Mao w 1976 r. Odrodzenie tradycyjnej polityki chińsko-rosyjskiej powiodło się, nawet jeśli stosunki pozostają interesujące: „konstruktywne partnerstwo” w 1996 r., traktat o „przyjaźni i współpracy”, utworzenie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) z Kazachstanem, Kirgistanem, Tadżykistanem i Uzbekistanem w celu przeciwdziałania wpływom Stanów Zjednoczonych w Azji Środkowej, w 2001 r. itd. W końcu podjęto też zobowiązanie o pogłębieniu współpracy wojskowej od grudnia 2017 r. Także specyficzne relacje z Iranem, będące czasem grą pozorów, pozwalają Putinowi czuć się bezpiecznym na swojej wschodniej flance. W oczach Chin Donbas i Krym są dla Kremla tym samym, czym dla nich jest Tajwan. Nie zabierają więc głosu w sprawie Ukrainy. Putin może więc spokojnie zająć się Europą.

„Katarzyna II rozpoczęła wzmacnianie zachodniej flanki swojego imperium 240 lat temu, kończąc podbój stepów wzdłuż Morza Czarnego. Krym został przyłączony do cesarstwa w 1783 r. Caryca i jej następcy, w tym komuniści, przesunęli granice na zachód poprzez rozbiór lub pośrednią okupację Polski, a »Mała Rosja« (Ukraina) i »Biała Rosja« (Białoruś) znalazły się teraz w całości na terytorium Rosji” – przypomina historyk.

To zaważyło na tym, jak europejscy przywódcy postrzegali Rosję i jej miejsce w Europie. Dopiero rozpad ZSRR coś zmienił. Jednak, jak twierdzi Putin, dla Rosjan, tak tych zwykłych, jak i elit, była to trauma. Koniec Związku Radzieckiego oznaczał bowiem zmniejszenie terytorium, dezintegrację strefy wpływów, obniżenie potęgi, katastrofę gospodarczą, a przede wszystkim bezpośrednie zagrożenie ze strony ciągle rozszerzającego się NATO.

Putin chętnie uczynił elementem legendy ucisk Rosji przez Zachód, który nastąpił po wykluczeniu jego kraju z przestrzeni europejskiej. Jednak „Zachód nie tylko nie chciał rozciąć Rosji, ale wręcz trzymał ją na dystans, przekazując miliardy dolarów, co prawda w zamian za rezygnację z polityki ekspansji europejskiej, ale w sposób zdecydowany” – pisze Lentz.

Przypomina on, że Rosja prowadzi względnie stabilną politykę wobec europejskiego Zachodu już od czasów Piotra Wielkiego i Katarzyny II. Kontynuowali XIX-wieczni carowie, Stalin,  Breżniew i Putin. Wszyscy oni chcieli być uznanymi za pełnoprawnych Europejczyków. Przy okazji rozwijali specyficzne i nie zawsze pokojowe ambicje. „Aby być Europejczykami, musieli awansować na zachód (kraje bałtyckie i Polska), być akceptowani w sprawach zachodnich (Niemcy). Ponieważ związki dynastyczne już nie wystarczały, do głosu doszła broń, z sukcesami na koniec Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.) i II wojny światowej. Dekoniunktura lat 90. była przeżywana jako dramat historyczny” – tłumaczy historyk.

W stronę morza

Trzeba też zauważyć, że Rosjanie zawsze szukali dostępu do ciepłych mórz, a przede wszystkim do Morza Śródziemnego. Stąd duża liczba konfliktów rosyjsko-tureckich do końca XIX wieku. Były też nieudane próby na Malcie (1800 r.) i Wyspach Jońskich (1807-1815) oraz ciągłe wojny o cieśniny. Ostatecznie jednak zdobyli upragnione bazy w Syrii, w Tartusie i Hmeimin. Poparcie Putina dla syryjskiego dyktatora też ma głębokie rosyjskie korzenie historyczne.

Patrząc na to, co dzieje się obecnie, nie można więc pomijać historii. Nie jest ona jedynie przeszłością. „W momencie rozstrzygania obecnego konfliktu, choć oczywiście konieczne będzie przywrócenie Ukrainie jej praw (a także obowiązków, z których nieraz się nie wywiązywała), nie należy również pomijać czynników geopolitycznych i historycznych. Nostalgia za wielkością Imperium Carskiego i Związku Radzieckiego, trauma lat 90., odwieczna rzeczywistość stref wpływów oraz konieczność przyjęcia Rosji do ustabilizowanej Europy, aby uniknąć wypchnięcia jej na wschód, będą musiały posłużyć za tło negocjacji” – uważa Lentz.

„Łatwo zauważyć, że te imperatywy są jak kwadratura koła. Ale trzeba je brać pod uwagę. Bo po Putinie przyjdzie kolejny, który nie zmieni historii Rosji” – podsumowuje historyk.

Thierry Lentz jest dyrektorem generalnym Fondation Napoléon i profesorem nadzwyczajnym w Institut catholique d’Etudes supérieures de la Roche-sur-Yon (Ices). Jego najnowsza książka to Napoleon. La biographie inattendue, z Fanny Farieux, red. Passés Composés, listopad 2021.

* Masakra w Oradour miała miejsce 10 czerwca 1944 r., gdy oddział niemieckich wojsk Waffen-SS wchodzący w skład 2 Dywizji Pancernej SS „Das Reich” pod dowództwem SS-Sturmbannführera Adolfa Diekmanna wymordował niemal całą ludność miasteczka, w odwecie za zabicie przez Résistance (francuski ruch oporu) oficera SS Helmuta Kämpfe. Zamordowano 642 osoby – mężczyzn, kobiety i dzieci. [Za Wikipedią].

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »