Oznacza to równą wartość obydwu walut (kurs 1 euro = 1 dolar). Owa deprecjacja europejskiej waluty przebiła już poziomy z lat 2014, 2015 i 2017, w trakcie których następowała „konkurencyjna dewaluacja” ze strony EBC.
Za możliwością takiego zrównania stoją cztery czynniki…
- Dolar i złoto to wciąż najbezpieczniejsza lokata kapitału. Stabilność gospodarki amerykańskiej sprawia, że inwestorzy faworyzują transakcje w dolarach, dzięki czemu zyskuje on na wartości w stosunku do innych walut.
- Rezerwa Federalna zaczęła podnosić stopy procentowe, ogłaszając, że wyniosą one 4 proc. w 2023 r., co stanowi dodatkowy impuls dla stałego dochodu w USA. Zauważalne były odpływy środków z europejskich indeksów oraz przyciąganie kapitału z gospodarek rozwijających się głównie Ameryki Łacińskiej i niektórych krajów azjatyckich. Doprowadziło to do dalszej aprecjacji dolara w stosunku do euro.
- Gospodarka unijna słabnie. Niemcy odnotowały ujemną dynamikę PKB w ostatnim kwartale 2021 r., natomiast Francja znajduje się obecnie na poziomie -0,2 proc. Bardzo możliwe, że pod koniec roku lub na początku przyszłego wystąpi recesja. Dodatkowo euro słabnie z powodu niskiego popytu wewnętrznego.
- Istotną kwestią jest także bilans energetyczny. W Niemczech po raz pierwszy od 1991 r. import przewyższył eksport, a więc doszło do deficytu handlowego. Jest to wynik zarówno sytuacji energetycznej związanej z Rosją, jak i utraty konkurencyjności jej sektora przemysłowego. To drugie jest spowodowane drastycznym wzrostem cen energii elektrycznej. Nawet na bardziej stabilnych rynkach długoterminowych koszty wynoszą 330 euro za megawatogodzinę, co stanowi kwotę aż o 675 proc. wyższą niż średnia z ostatnich 10 lat.
Deficyt handlowy Niemiec zmusza ten kraj do finansowania poprzez zadłużenie zagraniczne tego, co wcześniej było finansowane poprzez operacje handlowe. Nie będzie też łatwo w najbliższym czasie zastąpić rosyjskie dostawy. W ostatnim roku USA potroiły swój eksport skroplonego gazu ziemnego do UE i Wielkiej Brytanii i stanowi on dla wspomnianych krajów prawie 50 proc. surowca. To kolejna okoliczność sprzyjająca umacnianiu się dolara kosztem euro.
Przeczytaj także:
- Chiński juan zasili rezerwy walutowe Banku Izraela. Zmniejszy się udział dolara i euro – informuje American Military News
- Era drogiego pieniądza opanuje Europę
- Załamanie na rynku kryptowalut. Wirtualna waluta, realne straty
- Połowa Francuzów ma „ambiwalentny stosunek do europejskiego pieniądza”
Pojawiają się pytania. Czy któryś z tych czynników zmieni się w najbliższych miesiącach? Czy może dojść do szoku finansowego w USA? Ewidentne jest przegrzanie gospodarki Stanów Zjednoczonych, zaś planowane przez Rezerwę Federalną „miękkie lądowanie” ma małe szanse na realizację. Już teraz amerykańskie i europejskie rynki finansowe poszukują „nowego Lehman Brothers” (banku, którego upadek odpowiedzialny jest za rozpoczęcie kryzysu w 2008 r.). CDS (Credit Default Swaps) w Credit Suisse wzrosły pionowo i przekroczyły poziomy z lat 2011-2012, zmierzając do osiągnięcia poziomu z 2008 r.
Lista firm z poważnymi problemami finansowymi, stanowiącymi ryzyko systemowe, jest bardzo długa po obydwu stronach oceanu. Gdyby doszło do takiego załamania w Europie, to byłoby to ryzyko lokalne. Jednak w przypadku Stanów Zjednoczonych jest bardzo prawdopodobne, że związane z tym skutki zostaną przeniesione na Stary Kontynent.
Wprawdzie pojawiają się sygnały, że inflacja się stabilizuje (choć na bardzo wysokim poziomie), jednak nie oznacza to jeszcze zmiany trendu i nastrojów gospodarczych. Mimo to Europa zdaje się zmieniać nastawienie do energii jądrowej i gazu, jako źródeł ekologicznych. Należy jednak zająć się takimi kwestiami jak europejskie zaangażowanie w elektrownie jądrowe i szczelinowanie.
Francja, potentat energii atomowej na Kontynencie, nie jest dobrym przykładem właściwych działań. Nie znacjonalizowała żadnej spółki, choć posiadała już ponad 80 proc. kapitału. Jego wartość na giełdzie gwałtownie też spadła w ostatnich latach, a nie pojawili się prywatni inwestorzy, pomimo zapowiedzi prezydenta Macrona mówiącej o przeznaczeniu dziesiątek miliardów euro na rozwój sektora.
Z kolei Hiszpania przez lata była niechętna szczelinowaniu, choć posiada znaczne złoża gazu. Obecnie kupuje ropę i gaz od Stanów Zjednoczonych, korzystających z tej technologii. To pokazuje, że stosowane od dziesięcioleci działania UE oparte o kryteria ideologiczne należy zrewidować. Jedynym sposobem na odzyskanie pozycji geopolitycznej jest samowystarczalność i uniezależnienie się w kwestii energii od zewnętrznych dostawców. Tylko to może znów przywrócić Europie znaczenie na arenie międzynarodowej.