fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

5.9 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy Niemcy powinni postawić na atom?

O niemieckiej transformacji energetycznej jako o katastrofie pisze australijska gazeta internetowa „Quillette”. „Niemcy są prawdopodobnie jedynym krajem na świecie, który zbudował swoją politykę energetyczną na logice absolutyzacji” – zauważa gazeta. Artykuł został przetłumaczony i opublikowany przez „Le Point”.

Warto przeczytać

Energiewende, czyli transformacja energetyczna, ma na celu zmniejszyć emisję dwutlenku węgla w niemieckiej gospodarce. Została ona uchwalona w 2010 r. Pochłonęła w latach 2013-2020 prawie 202 mld euro. Rezultaty są namacalne, bo od 2010 r. udział energii słonecznej i wiatrowej w produkcji energii elektrycznej w Niemczech wzrósł z 8 do 31 proc. Niemcy są pierwszym dużym krajem, który podjął taką inicjatywę. Mają przy tym ambicję przewodzić światu w zastępowaniu elektrowni atomowych i paliw kopalnych energią odnawialną. „Z niszczycieli świata w XX wieku mogli stać się wreszcie zbawcami planety w XXI wieku” – podsumował jeden z dziennikarzy, cytowany przez Michaela Shellenbergera. Wczesne działania Niemiec w związku z przechodzeniem na zieloną energię spowodowały gwałtowny spadek kosztów związanych z nią technologii.

Nie tak kolorowo

Wszystko wydawało układać się po myśli Niemiec. Do czasu ataku Rosji na Ukrainę. Sytuacja, która po tym nastąpiła, obnażyła krytyczne błędy niemieckiej polityki energetycznej. Kraj uzależniono w dużej mierze od rosyjskiego gazu ziemnego – import stamtąd wynosił aż 55 proc. Obecnie został ograniczony.

Putin wykorzystał ten surowiec jako środek nacisku na Unię Europejską. Import gazu Rosji ma kluczowe znaczenie dla krajów europejskich, takich jak Niemcy. W tej sytuacji UE nie mogła w ramach sankcji wprowadzić całkowitego zakazu sprowadzania go do państw członkowskich. „Jak można się spodziewać, Rosja zmniejszyła ostatnio o 60 proc. przepływy przez rurociąg Nord Stream 1 łączący Niemcy i Rosję, co zbiegło się z wizytą przywódców Niemiec, Włoch i Francji w Kijowie” – zauważa „Quillette”.

Niemcy czeka porażka polityczna?

Putin twierdzi, że to ograniczenia techniczne wpłynęły na zmniejszenie przepustowości rurociągu. Na dziesięć dni Nord Stream 1 został wyłączony z eksploatacji z powodu konserwacji. Jednak istnieją obawy, że Rosja całkowicie odetnie Niemcy od dostaw gazu ziemnego. Taka sytuacja spowodowałaby ogromną recesję w kraju.

To prawdopodobnie zmusi niemieckich przywódców do ponownego uruchomienia elektrowni węglowych. Mimo tego, że węgiel jest najbrudniejszym źródłem energii elektrycznej, muszą chronić gospodarkę i bezpieczeństwo narodowe.

Wygląda na to, że kraj, który chciał być dla innych wzorcem gospodarki bezemisyjnej, zmuszony będzie wybrać najgorszy sposób pozyskiwania energii. To spektakularna porażka polityczna

„Prawda jest taka, że Energiewende była skazana na niepowodzenie od samego początku. Niemcy postawiły na energię słoneczną i wiatrową oraz zamknęły swoje elektrownie atomowe, podczas gdy powinny, stawiając na czyste źródła energii, rozbudować swoją infrastrukturę jądrową” – pisze gazeta. Kraj tak rygorystycznie podszedł do energii pozyskiwanej z atomu, że mimo światowego kryzysu energetycznego, w grudniu 2021 r. zamknął swoje trzy elektrownie atomowe. Ostatnie trzy takie elektrownie mają być wyłączone do końca 2022 r. I w tym przypadku Niemcy zdają się nie widzieć rosyjskiego szantażu energetycznego.

Błędne założenia

Kompletną iluzją jest to, że sama energia słoneczna i wiatrowa zaspokoi w pełni zapotrzebowanie energetyczne kraju tak uprzemysłowionego, jak Niemcy. Te źródła odnawialne są bowiem całkiem zależne od kaprysów pogody. W jednym dniu 2019 r. energia wiatrowa osiągnęła 59 proc. produkcji energii elektrycznej w Niemczech, by następnie spaść do 2,6 proc. To samo dotyczy energii słonecznej, która w tym samym roku wahała się między 25 proc. a 0,3 proc.

Zwolennicy energii odnawialnej twierdzą jednak, że wystarczą baterie i wodór, aby pokonać ten problem. Największym niemieckim programem magazynowania energii w akumulatorach są domowe systemy magazynowania. Mają one jednak niewielki wpływ na niemiecką sieć energetyczną. „Obecnie w 435 tys. gospodarstw domowych znajdują się systemy magazynowania energii o różnej pojemności, zainstalowanych zostanie kolejne 145 tys. systemów. W Niemczech jest jednak 40 mln gospodarstw domowych, a domowe systemy magazynowania energii działają zazwyczaj tylko przez kilka godzin, podczas gdy sieć energetyczna wymaga magazynowania, które może wytrzymać zmiany przez wiele tygodni” – zauważa „Quillette”.

Trzeba pamiętać też o tym, że magazynowanie prowadzi do strat energii podczas ładowania i rozładowywania. Zwiększy to też ogólne koszty, ponieważ zaprojektowana sieć nie przewiduje tego rodzaju magazynowania. Jeśli zaś chodzi o wodór, to są dwa problemy: jego koszt i nieefektywność. „Der Spiegel” tak pisał na temat wodoru, podsumowując rok 2019: „Z komercyjnego punktu widzenia wodór jest bezwartościowy. W procesie przekształcania wiatru w energię elektryczną energii elektrycznej w wodór, a następnie wodoru w metan traci się dużo energii – sprawność wynosi mniej niż 40 proc. Jest to dalekie od zrównoważonego modelu ekonomicznego”.

W towarzystwie paliw kopalnych?

Niemcy są tak bardzo uzależnione od rosyjskiego gazu ziemnego nie bez kozery. Prawda jest taka, że odnawialne źródła energii, nie mogą działać samodzielnie, wymuszają stosowanie paliw kopalnych.

Kolejnym poważnym problemem związanym z energią słoneczną i wiatrową jest jej niska gęstość energetyczna. Takie źródło energii wymaga więcej miejsca i materiałów do produkcji energii elektrycznej niż źródło o wysokiej gęstości energetycznej. W Niemczech elektrownie słoneczne zajmują około 500 razy więcej ziemi niż elektrownie jądrowe, a turbiny wiatrowe 415 razy więcej.

Na dodatek ta infrastruktura elektryczna wywołuje sprzeciw lokalnych społeczności. W Niemczech do 2019 r. wybudowano tylko 12 proc. z 7,7 tys. km linii przesyłowych potrzebnych do realizacji Energiewende, częściowo z powodu lokalnego sprzeciwu. Niechęć wynika z tego, że źródła odnawialne wymagając większej powierzchni niż źródła o dużej gęstości energetycznej, takie jak energia jądrowa, muszą być lokalizowane w pobliżu domów. Tymczasem ludzie na ogół nie chcą mieszkać w ich pobliżu.

Postawić na energię jądrową

„Boom na energię wiatrową to już historia”. Tak przynajmniej twierdzi „Spiegel”. Dziś można mówić w Niemczech o wolnym tempie rozbudowy sieci przesyłowych i gwałtownym spowolnieniu budowy turbin wiatrowych.

Jak widać, energia odnawialna nie jest w stanie ani zmniejszyć emisyjności, ani zaspokoić potrzeb nowoczesnej gospodarki. Trzeba więc wziąć pod uwagę inne czyste źródło energii – energię jądrową. Tylko ona może zastąpić paliwa kopalne na dużą skalę, a jednocześnie mieć minimalny wpływ na użytkowanie ziemi i środowisko.

„The Lancet” opublikował badania udowodniające, że energia jądrowa jest najbezpieczniejszym sposobem wytwarzania niezawodnej energii elektrycznej. Z kolei, badanie przeprowadzone w 2013 r. przez naukowców z NASA i Columbia University wykazało, że energia jądrowa uratowała życie 1,8 mln osób, zapobiegając spalaniu paliw kopalnych.

Atom niebezpieczny i kosztowny?

Można by spytać, co w takim razie z awariami? Ludzie bardzo obawiają się napromieniowania. „Awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 r. na terenie dzisiejszej Ukrainy była najbardziej śmiertelną w historii techniki. Jednak liczba ofiar śmiertelnych jest niższa, niż można by się spodziewać. ONZ stwierdziła, że do 2008 r. 28 strażaków zmarło na ostry zespół popromienny, a 15 osób na raka tarczycy. Według ONZ w ciągu osiemdziesięciu lat można się spodziewać od 50 do 160 zgonów” – podaje „Quillette”. Powodem, dla którego liczba ofiar śmiertelnych w Czarnobylu była tak niska, jest fakt, że promieniowanie spowodowało jedynie raka tarczycy, który jest jednym z najbardziej uleczalnych nowotworów i wymaga jedynie podstawowej opieki medycznej.

Oczywiście, każda śmierć to tragedia. Ale przecież w historii były straszniejsze wypadki, niezwiązane z energią jądrową. Na przykład, w 1975 r. w Chinach zginęło od 170 do 230 tys. osób, kiedy pękła tama Banqiao.

Duże echem odbił się jednak wypadek w elektrowni atomowej Fukushima w 2011 r. To wtedy ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel porzuciła decyzję o opóźnieniu o dekadę zamknięcia niemieckich elektrowni atomowych. Jednak Fukushima także przyniosła znacznie mniej śmierci, niż się spodziewano. Prawdopodobnie tylko jedna osoba zmarła w wyniku promieniowania spowodowanego stopieniem się reaktorów elektrowni. Większość napromieniowanych otrzymała dawki odpowiadające naturalnemu promieniowaniu.

Kolejnym z problemów są produkowane przez elektrownie atomowe odpady. Jednak dotychczas takie odpady nuklearne nikomu nigdy nie zaszkodziły. Baseny chłodzące i żelbetowe beczki, w których są one przechowywane, okazały się najbardziej skuteczne.

Dalszą kwestią są koszty. „Zachodnie elektrownie jądrowe są obecnie nękane przez przekroczenia kosztów i harmonogramów. W podręcznikowym przypadku EDF rozpoczął w 2017 r. budowę dwóch nowych reaktorów w Wielkiej Brytanii, których koszt szacowany był na 22,5 mld dolarów, a następnie zwiększył go do 33 mld dolarów”. Można jednak tego uniknąć. W 2015 r. dwaj francuscy ekonomiści przeanalizowali dotychczasowe budowy elektrowni jądrowych we Francji i Stanach Zjednoczonych i znaleźli rozwiązanie. Sposobem na kontrolowanie kosztów jest budowanie w kółko tego samego modelu przez ten sam zespół. To właśnie zrobiły już Stany Zjednoczone i Francja, a każdy kraj, który pójdzie za ich przykładem, może to zrobić. Kosztowne w budowie elektrownie jądrowe, są natomiast tanie w eksploatacji.

Droga energia odnawialna

Jeśli chodzi o Energiewende, należy zauważyć, że integracja znacznych ilości energii odnawialnej jest kosztowna. Szacuje się, że do 2025 r. Niemcy wydadzą na to około 580 mld dolarów. Według analizy przeprowadzonej przez ośrodek analityczny Environmental Progress, gdyby Niemcy wydały podobną kwotę na nowe elektrownie jądrowe, kraj ten miałby całkowicie bezemisyjną sieć energetyczną. Czystej energii wystarczyłoby też do zasilania samochodów osobowych i małych ciężarówek.

Dzięki energii jądrowej można szybko zdekarbonizować kraj. Dobrym przykładem jest Francja. W 1973 r., z powodu kryzysu naftowego, Francja rozpoczęła najszybszą transformację energetyczną spośród wszystkich dużych gospodarek, inwestując w energię jądrową. W ciągu 15 lat Francja uruchomiła 56 reaktorów jądrowych. „Obecnie około 70 proc. energii elektrycznej w tym kraju pochodzi z elektrowni jądrowych, co stanowi najwyższy wskaźnik na świecie” – pisze „Quillette”.

Niestety, obecnie połowa z 56 francuskich reaktorów jądrowych jest wyłączona z eksploatacji. Przyczyniły się do tego, spowodowane pandemią, opóźnienia w kontroli bezpieczeństwa, a także nieprzewidziane problemy z konserwacją. Może to doprowadzić do konieczności importowania zimą prądu, by uniknąć przerw w jego dostawie.

Tylko energia jądrowa może zastąpić paliwa kopalne

Jeśli chodzi o rozwinięte, uprzemysłowione kraje, jedynym rozwiązaniem wydają się elektrownie atomowe. Tylko one umożliwią pełne zrezygnowanie z paliw kopalnych. „Jeżeli Niemcy zaczną intensywnie inwestować w energię jądrową, mogą pożegnać się z węglem i stać się tym krajem zachodnim, który nauczy się budować elektrownie jądrowe szybko i po przystępnych cenach. Nie będzie to jednak łatwe. Wielu Niemców ma emocjonalny związek z Energiewende, a odnawialne źródła energii są nadal bardzo popularne” – zauważa „Quillette”. Jednak Niemcy mogą zmienić zdanie pod wpływem bieżącej sytuacji. Niemieckie wsparcie dla utrzymania elektrowni atomowych wzrasta z powodu rosyjskiego kryzysu gazowego. Jeśli ich przywódcy zdecydują się na inwestowanie w energię jądrową, Niemcy mogą stać się narodem, który ograniczy znacząco emisję dwutlenku węgla na świecie i uratuje życie milionom ludzi dzięki zmniejszeniu zanieczyszczenia powietrza.

SourceLe Point

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »