fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

11.3 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy prawicowy sojusz wygra we Włoszech?

Christophe Bouillaud jest profesorem nauk politycznych w Instytucie Studiów Politycznych w Grenoble. „Le Figaro” przeprowadziło z nim wywiad na temat ostatnich wydarzeń w polityce Włoch – rozpadu koalicji rządzącej, ustąpieniu premiera Mario Draghiego i perspektywach na nadchodzące wybory.

Warto przeczytać

Koalicja rządowa we Włoszech się rozpadła, a dzień później premier tego kraju podał się do dymisji. Czy było to nieuniknione?

Już od pewnego czasu na to się zanosiło. Najpierw widzieliśmy silny rozłam w kierowanym przez Giuseppe Conte Ruchu 5 Gwiazd (M5S), którego przyczyną była kwestia Ukrainy. Spowodował go były lider M5S, ale ciągle członek tej partii oraz minister spraw zagranicznych Włoch Luigi Di Maio, któremu przeszkadzała pacyfistyczna postawa Giuseppe Conte wobec wojny na Ukrainie. Jego zdaniem była ona nawet prorosyjska. Conte chce najwyraźniej trafić do tych wyborców, których zdaniem ponosimy wspólną odpowiedzialność za sytuację na Ukrainie, w związku z czym powinniśmy też opowiadać się za jak najszybszym wynegocjowaniem rozwiązania. W praktyce jednak oznaczałoby to uznanie rosyjskich zdobyczy terytorialnych.

To jednak nie wyczerpuje sporów w M5S. Władza premiera Mario Draghiego przejawiała wyraźną tendencję do krytykowania reform społecznych wprowadzonych na początku kadencji przez pierwszy rząd Conte. Ten oczywiście ich bronił.

Problemy były też po stronie Ligi Matteo Salviniego, która coraz silniej wspierała rząd Draghiego. Jej elektorat – niechętny premierowi – przechylał się w stronę Frères d’Italie (FdI), bardzo specyficznej prawicowej partii, którą kieruje Giorgio Meloni. FdI jest partią, która od 2018 r. zawsze była w opozycji, bez względu na to, kto formułował rząd i jest pod tym względem jedyna w aktualnej koalicji prawicy. W 2018 FdI była trzecią małą partią, obecnie sondaże dają jej pierwsze miejsce wśród prawicowej koalicji.

Liga – wraz z Forza Italia (FI), na której czele stoi Silvio Berlusconi – wykorzystała okazję, by podważyć posunięcia rządu Draghiego, opuścić koalicję i zostawić premiera z całą odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację. I to bardzo dobre posunięcie strategiczne.

Premier Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego, reprezentował we Włoszech technokratyczną Europę. Czy jego rezygnacja oznacza, że Włochy nie chcą być laboratorium europejskiej polityki?

Wydaje się to logicznym zwrotem. W 2018 r. wybory wygrało M5S oraz Liga Salviniego. Wcześniej były to partie opozycyjne – M5S od samego powstania w 2009 r., Liga od 2011. Obie – choć w nieco inny sposób – wyrastają z włoskiego nacjonalizmu. I praktycznie od tego 2011 r. sprzeciwiają się polityce prowadzonej w imię Unii Europejskiej. Nie było im łatwo stworzyć wspólny rząd, ale stanął na jego czele Giuseppe Conte, który ma związki z neonacjonalizmem. Koalicja ta trwała do lata 2019 r., po jej rozpadzie M5S związało się z Partią Demokratyczną (PD), ale na czele nadal stał Conte.

Wiosną 2021 r. Conte ustąpił, a na czele rządu stanął Mario Draghi. Był on, zarówno pod względem przebiegu kariery, jak i podejmowanych działań, opcją bardzo europejską. Utworzył rząd jedności narodowej, w którego skład weszła Liga, FI, M5S, PD, a także wszystkie niewielkie partie centrowe. Teraz, kiedy zbliżają się wybory (najpóźniej odbędą się wiosną 2023 r.), największe partie neonacjonalistyczne, które wygrały w 2018 r., odcięły się od współpracy z Draghim, by odzyskać antyeuropejski elektorat.

Włochy są w paradoksalnej sytuacji. Większość włoskiego elektoratu – szczególnie prawicowego – uważa, że kraj ten świetnie dałby sobie radę bez Europy i unijnych ograniczeń. Jednocześnie ekonomiczna struktura podupadających Włoch wymusza na nich sięganie po pomoc do tejże Unii. Przez to włoskie firmy potrzebują europejskich rynków, ale włoscy obywatele – po części – chętnie odeszliby od europejskich restrykcji. Aczkolwiek do tej pory żadna istotna partia, w tym prawicowe, nie opowiedziała się za „Italexitem”.

Rozpad rządu może oznaczać wcześniejsze wybory. Co się może w nich wydarzyć?

Sondaże przewidują łatwe zwycięstwo prawicowego sojuszu (z Forza Italia Berlusconiego, Bractwem Włoskim Meloniego i Ligą Salviniego). Mało prawdopodobne, żeby PD chciało wchodzić w sojusz z M5S, biorąc pod uwagę to, co stało się ostatnio. PD może próbować wejść w koalicję z partiami centrolewicowymi, może też kilkoma mniejszymi partiami lewicowymi. Ale jeśli nie nastąpi jakiś gwałtowny i w zasadzie bezprecedensowy zwrot wśród opinii publicznej – zwycięstwo prawicowej koalicji jesienią jest niemal pewne. Triumf partii z neofaszystowskim przywódcą we Włoszech będzie musiało odbić się także na Francji, Unii i innych częściach świata. Oznaczać będzie bowiem polityczne bankructwo liberalnej globalizacji.

Czy możliwa jest koalicja rządząca między Ligą i FdI? Czy na jego czele może stanąć Matteo Salvini?

Prawicowa koalicja istnieje we Włoszech – z krótkimi przerwami – od 1994 r. Od 2018 r. prawicowe partie praktycznie ciągle współpracują na poziomie rządów lokalnych, niezależnie od tego, czy tak samo dzieje się w skali krajowej. Dopiero ostatnio pojawiły się konflikty między FdI Meloniego i Ligą Salviniego, po tym, jak znaczenie tej pierwszej istotnie wzrosło. Nie wyszło to jednak na dobre żadnej partii.

Zachowanie jedności leży w interesie prawicowych partii. Ich wspólne zwycięstwo oznacza też konieczność utworzenia wspólnego rządu, w którym na pewno istotna będzie rola Matteo Salviniego. Potencjalny konflikt stanowi wciąż kwestia Ukrainy, ale możliwe są tu kompromisy.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »